Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ryuuka

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ryuuka

  1. Hmmm sfera duchowa u mnie mocno kuleje, bo pomimo tego iż jestem osoba wierzącą, jestem Chrześcijaninem i wierze w Boga gdyż często używam ten symbol w życiu codziennym i zdarza mi się myśleć o Bogu, to jednak nie wierze w życie wieczne. Po prostu uważam, że jest koniec i basta, i to jest pewnie największym źródłem leku. Ale de facto żyłem z ta myślą już ponad 10 lat, dlatego tez uważam, ze sny i też lęki który się pojawiają przed zaśnięciem najbardziej mi mieszają w głowie. Wyolbrzymiają strach i wszystko staje się przez to przerażająco jasne. Uważam że źródłem mojego problemy są te sny i to ze nie mam na to wpływu. Śni mi się to co mi się śni,a że sa to horrory to już nie mogę na to poradzić
  2. Witajcie Nie mam pojęcia czy trafiłem do dobrego działu i czy jesteście mi w stanie pomóc, aczkolwiek jednak moja sytuacja zmusiła mnie do tego, że coś muszę zrobić. Muszę stawiać kroki aby wyjść z problemu w którym zaczynam tonąć po uszy. Problem który mnie gnębi od jakiegoś tam X czasu to Tanatofoboia, czyli lek przed śmiercią. Tak naprawdę lęki przed śmiercią występowały już u mnie w dzieciństwie, wtedy nikomu o tym nie mówiłem, bardzo sie denerwowałem i przeżywałem to. Było mi bardzo ciężko. Jednak to były krótkie okresy i udało mi się jakoś uciec od problemu, co sprawia że dzisiaj TEN właśnie problem mnie przytłacza. Zacznę może jednak od tego, iż sam problem mnie bezpośrednio nie dotyczyłby gdyby nie to, że od ponad pół roku czy tez może troszkę więcej mam dziwne i specyficzne sny. Dziwne to znaczy, przezywam w nich emocje które wyparłem z życia codziennego. Mam tu na myśli uczucie osamotnienia, które parę lat temu nie pozwalało mi normalnie funkcjonować. Jednakże to może nie było by aż tak wielkim problemem gdyby nie to, ze podczas snów zacząłem przezywać Lęki przed śmiercią i od tego właśnie znowu problem się zaczął. Wyjaśnię może najpierw co miałem na myśli przez osamotnienie, otóż kilka lat temu bardzo często nawet przeżywałem ogromne katusze z powodu samotności. Pomimo tego że mam rodzinę (która się rozpadła) i znajomych nadal źle się czułem wieczorami. To znaczy przeszkadzało mi to że jestem zdany tylko sam na siebie. Uczucia które wchodziły w rachubę były nie do zniesienia, bardzo psychodeliczne wręcz taka gehenna. Co ja wtedy robiłem ? Próbowałem się kontaktować z znajomymi, lecz nie w upierdliwy sposób, nigdy nie użyłem swoich emocji jako argumentu, i że potrzebuję pomocy. Zawsze to ukrywałem. Jednak gdy nic nie pozostawało, spacerowałem a nawet upijałem się sam. No ale de facto ten problem już mnie nie dotycyz gdyż radze sobie sam od bardzo dawna i już nie polegam tyle na znajomych. Było by dobrze gdyby nie to, ze podczas snów rozpoczęły pojawiać się bardzo nietypowe i niepokojące myśli. Na przykład śniąc myślałem o tym jak to jest przezywać swój ostatni oddech... Przezywać ostatnie 10 sekund swojego życia, oraz jakie to okropne jest, że kiedyś umrę, że wszyscy ludzie których znam i który teraz żyją też umrą. Są to myśli, które mi przychodziły do głowy podczas snu, bardzo głęboko odznaczając swoje istnienie. Sny tego typu miałem bardzo mało kiedy, ale de facto zauważyłem ze na jawie zaczyna mi "odbijać" z powodu tych snów. Mam tu na myśli to że na Jawie pojawiają się te same myśli i to w częstych dawkach. Zdawałem sobie wtedy sprawę, że to jest problem ale nic nie zrobiłem, gdyż dużo pracuję i nie mam za wiele czasu na chodzenie po lekarzach. Wiem, że to jest wymówka i że mam to do czego doprowadziłem, ale naprawdę czasem ciężko mi jest cokolwiek zrobić gdyż pomimo, że odczuwam ból nie mam motywacji do poprawienia różnych spraw. No i teraz mam klops, myśli o śmierci, myśli o tym że przestanę istnieć stały się takie przerażające i częste, iż trudno jest mi już radzić sobie z tym. Jedynie odczuwam ukojenie w pracy, ale gdy wracam do domu, wszystko zaczyna się na nowo. Dziś na przykład byłem na zakupach, udało mi się kupić kilka ciekawych ciuchów, dawno nie maiłem czasu aby to zrobić i się przymierzałem. Byłem zadowolony, z zakupów, ale nie wiadomo skąd pojawiła znowu się ta myśl o śmierci i poczułem ze to co zrobiłem jest bezsensowne. Że wszystko co robię jest bezsensowne. Idę ulica patrze na ludzi i widzę trupy, w domu patrze w lustro i widzę człowieka który kiedyś skończy swój żywot. I tak w kółko i w kółko. To już mnie przerasta, i nie mam sił sobie z tym dawać rady. Myśli i lęk stał się strasznie uporczywy. I pomimo tego, że rozumiem ta anomalię nie umiem sobie z tym poradzić. Jednakże co jest najważniejsze i czego jeszcze nie napisałem, najgorsze co może mi się przydarzyć w ciągu całego dnia to zasypianie. Podczas gdy próbuję zasnąć dzieją się ze mną różne dziwne rzeczy. Co tu mam na myśli ? Otóż podczas samego zasypiania, w chwili gdy zaczynam zasypiać pojawia się ta uporczywa myśl o tym że przestanę istnieć, jest to tak przerażające że muszę wstać z łózka i się otrząsnąć. Do tego dochodzi szereg psycho-somatycznych dolegliwości takich jak duszenie się, kłucie i ucisk w klatce piersiowej, uczucie nudności, bardzo nieprzyjemne skoki adrenaliny itp... Wszystko to sumując kreuje mieszankę wybuchową... Sprawa prosta, muszę iść do specjalisty, jednak w moim mieście do lekarza typu psycholog, psychiatra nie dostanę sie szybciej niż za 2-3 miesiące. Zapisy, zapisy, te cholerne zapisy, ciągle to słyszę... Dlatego postanowiłem napisać na forum gdzie pozostanę anonimowy, może to w jakiś sposób pomoże mi podczas oczekiwania na wizytę. Już teraz obecnie wiem, ze jeżeli to wszystko będzie tak trwać, to albo się wykończę i umrę na zawał, wylew albo faktycznie zwariuje i coś sobie zrobię. Dlatego też, jeżeli możecie i macie chwilkę doradźcie. Każda pomoc będzie mile widziana. P.S. Bardzo przepraszam za niezrozumiałości i błędy.
×