No tak najważniejsze pominełam... Właściwie to trafiłam tu ze względu na strach przed szkołą i pogłebiającą sie depresje... Zaczeło sie jakieś 3 lata temu, kiedy poszłam do liceum. Zdecydowanie nie poradziłam sobie ze zmianą otoczenia i nie potrafie poradzic sobie do chwili obecnej. Jestem wiecznie zestresowana ( nawet poza szkołą przez myśl o szkole...) na lekcjach czesto mam duszności, początkowo nie wiązałam tego ze stresem ale kiedys w necie przeczytałam ze są to jedne z objawów nerwicy. Całkiem niedawno zaczęłam sie trząść, co sprawia mi dodatkowa trudność i dyskomfort. Chociaż mam dosyc bogate słownictwo mam ogromne problemy z wypowiadaniem sie na głos. Przez to wszystko co wjeżdza mi na ambicje i obniża samoocene wpadłam w depresje. Początkowo czułam niezrozumienie ze strony całego swiata co wprawiało mnie w ogromny smutek. Teraz nie czuje nic. Kompletny nihilizm. Brakuje mi myśli w głowie...nie potrafie się skupić nad czymkolwiek...rzeczy,które kiedys sprawiały mi przyjemność teraz są dla mnie niczym... Ale najbardziej bolesny fakt, czego nie potrafie zrozumieć ,to to, ze przestałam sie uczyć. Nie widze sensu w niczym... Nawet teraz wydaje mi sie, ze niedokładnie opisalam wam mój problem, ze jestem mało wiarygodna...