Skocz do zawartości
Nerwica.com

Orzechow

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Orzechow

  1. Ani nie jest nieśmiała, ani pewna siebie, w sam raz, dosłownie, dlatego łatwo złapałem z nią kontakt. Wrażliwość wrażliwością, ogólnie czuję się bardziej wrażliwy od przeciętnego faceta, wyczuwam w sobie jakiś babski gen , płeć piękna to lubi, ale nie można przegiąć, bo można się pochylić nad rozjechanym na drodze kotkiem, ale też bez przesady, ogólnie uważam, że jestem zbyt miękki, łażę z gitarrą i pitolę patrząc na deszcz spływający po szybie, o
  2. -Jedna strona medalu -druga, że wyjdę na tchórza :-/ Mam zamiar po prostu porozmawiać inaczej niż zwykle, nie rzucać na dzień dobry "siema, chyba się zakochałem" Jestem w drugiej, ona w trzeciej liceum, młodzieńcza love W ogóle dzięki wam za zainteresowanie się tematem, już samo to podnosi mnie na duchu.
  3. To jest oczywiste, ale wiem jaki ma rozkład tygodnia- kiedy ma więcej czasu. Też muszę zrozumieć babeczkę. Nie będę jej proponował kawusi, kiedy musi odprowadzić z przedszkola i nakarmić młodszego brata. Rozmawiam z nią codziennie, ale nie mam warunków do normalnej, poważniejszej rozmowy. To z resztą jest najmniejszy problem, jeśli będę chciał, to coś wymyślę (wyciagnę ją może na weekendzie), gorzej z wykrztuszeniem tego, co czuję...
  4. Zgadzam się, za dużo myślę, ale taki los melancholika Dzisiaj miałem ją wyciągnąć na jakieś capucino do kawiarni, żeby pogadać, ale miała fatalny nastrój, coś jej nie poszło, odprowadziłem ją, pocieszałem cała drogę i tyle z moich wyznań :/ Muszę czekać pewnie kolejny tydzień, przy farcie do wtorku. Mam nadzieję, ale znali się duużo wcześniej, to działa na jego korzyść. [Dodane po edycji:] Bardzo mi się podoba twój wątek (może dlatego że my tu wszyscy o nerwicy a ty o miłości!) Raczej powiedziałbym, że to łączę.
  5. W razie czego, czerwienić się na całego, ale trudno Myślałem nad czekaniem, bo jestem prawie pewien, że ten związek będzie krótki, ale nie wiem, czy jest sens.
  6. Nie, nie mam problemu z treścią przekazu, tylko z tym, jak powinienem działać, najpierw wybadać jak mocny jest ich związek (dwutygodniowy), czy od razu pojechać na ostro, bez ogródek. Boję się, że takim wyznaniem mogę się zbłaźnić/nie oznajmiając w cztery oczy zabrzmieć jak dzieciak itp. A będę jej musiał patrzeć w oczy w razie niepowodzenia przez parę ładnych miesięcy... Myślę, że będę robił to, co do tej pory robiłem, ale zmieniał ton wypowiedzi, dawał jakieś podteksty, chciałbym wykonać to subtelniej
  7. Co do siły ich uczucia, to przynajmniej jak na razie myślę, że nie jest to jakiś cement i to mnie trzyma przy życiu, na pewno znają się od dość dawna, ale nigdy na tym poziomie poufałości nie byli. Raczej wątpię, żeby ten koleś był dla niej substytutem mnie Spięta bywała, ale raczej nie dzięki mojemu czarowi o "innym" patrzeniu na mnie raczej bym nie powiedział, chociaż bywały takie chwile, że czuliśmy się bliżej niż zwykle (wspólne imprezy, szczere dyskusje) dopiero teraz zaczynałem na prawdę wierzyć w siebie, bo widziałem, że mięknie, a tu taka bomba... Nie wiem od czego zacząć.
  8. Jak w tytule- dostanę od ręki a aptece coś, co pomoże mi w ogarnięciu się? Ostatnio jestem jak chorągiewka, z tymże zwykle opuszczona do połowy masztu... Prosiłbym o konkretne nazwy.
  9. Poznałem kumpelę ponad rok temu, kiedy trafiłem do liceum. Nie zwracałem wcześniej na nią uwagi. Od sierpnia poznaliśmy się lepiej, wtedy coś zaczęło we mnie kiełkować. Po moich dotychczasowych nieciekawych przejściach boję się otwarcie pokazać to, co czuję. Widujemy się codziennie (zwykle na "cześć-cześć", bo wiadomo, biega się się od sali do sali, zero spokoju), wracamy do domów częściowo tą samą trasą max 2 razy w tygodniu, więc zawsze mam czas spokojnie z nią porozmawiać- cały czas rozmawialiśmy na pułapie koleżeńskim, tłamszę to w sobie od 3,5 miesięcy, nieraz czułem przez to, że zaraz eksploduję, "pomagałem" sobie alkoholem, myślę o niej codziennie, chciałem to z siebie nieraz wypłakać, ale chyba zapomniałem jak to się robi- czuję się jak c*pa. Nie mam komu wyżalić. Z czasem atmosfera robiła się coraz luźniejsza, ale ciągle byłem ostrożny ze słowami, bałem się, że ją spłoszę. Teraz, gdy uznałem, że nawzajem wybadaliśmy się na tyle dobrze, że mogę zacząć odsłaniać karty, (na prawdę jesteśmy do siebie bardzo podobni- te same gusta, zapatrywania na sprawy religii, spojrzenie na życie, ogólnie wychowywaliśmy się w podobnych środowiskach) aż usiadłem gdy dostałem pewną informację: zaczęła jakieś 2 tyg. temu chodzić ze swoim (prawie) sąsiadem, a moim kolegą -gość w porządku, ale nie dla niej, boje się, że ją zmarnuje, gdy się znudzi- rzuci. Pomijam fakt, że sam czuję, że nie mogę się bez niej obejść. Nie poznałem nigdy wcześniej kogoś tak wyjątkowego jak ona i boję się, że nie poznam (to paraliżuje mnie najbardziej). Winy upatruję u siebie, bo działałem co prawda skutecznie, ale w wooolnym tempie. Rozleniwił mnie fakt, że długo była sama i myślałem, że to będzie trwać wiecznie, choć teraz pewnie zrobiłbym to samo, bo nie chciałbym jej spłoszyć. Jestem podłamany, bo nie dość, że w komfortowej sytuacji obchodziłem się z nią jak z gorącym ziemniakiem, tak teraz gdy jest zajęta jest jeszcze gorzej. Chodzę podminowany, nie mogę spać, skupić się, dostaję szajby. Jestem ogólnie sam jak palec ze swoimi problemami i mimo, że w życiu rodzinnym wiedzie mi się bardzo dobrze (chociaż tyle), to na co dzień czuję się kopany w dupę. Sam fakt, że żalę się na forum chyba o czymś świadczy. Muszę walczyć, bo nie mogę przestać o niej myśleć, dla mnie jest absolutnym unikatem. P.S. Sorry za taki referat, pewnie i tak nikt nie przeczyta
×