Mam takie pytanie, być może ktoś będzie mógl pomóc mi to wyjaśnić. Otóż mam w pracy koleżankę, dziewczyna po 30-tce, na pozór miła i normalna, ale w bliższym poznaniu traci! Podejrzewam, że dziewczyna jest chora psychicznie, a mianowicie objawia się to tym, że m.in. ma ataki histerycznego śmiechu w najmniej śmiesznych sytuacjach, śmieje się tak, że aż serce staje jak się jest w jej pobliżu! A najgorsze, że ma te ataki przy klientach naszej firmy! już nieraz widziałam zszokowane miny klientów! Ma też jakby spowolnione ruchy, wszystko wykonuje ślamazarnie, jak coś można rozlać, to ona na pewno to rozleje, jak można się potknąć o kable od komputera, to ona na pewno się o nie potknie...taka łamaga trochę. Do tego ma problem z wysławianiem się...jak mówi to dostaje mega słowotoku, nie można jej przerwać, wcina się innym w rozmowę i gada, gada, gada...choć nikt jej nie słucha! Poza tym jest cały czas wystraszona, przeraża ją nawet dźwięk telefonu! podskakuje wtedy na krześle i krzyczy "o matko!"...czym oczywiście przyprawia o zawal wszystkich wkoło! Dodatkowo jeszcze ona chyba nie używa żadnego antyperspirantu, bo nieznośnie pachnie potem...fuj! Dodam, że niestety wszystkich jej zachowanie irytuje, zwłaszcza jak je sobie jabłko, pokrojone na małe kawałeczki i nerwowo chrupie! ale to tak strasznie, jakby bała się, że jak połknie za duży kawałek to zaraz padnie trupem! jest okropna, ale obawiam się, że to są po prostu objawy jakiejś choroby..pewnie najprędzej nerwicy..Dajcie znać co myślicie.