Skocz do zawartości
Nerwica.com

urzytkownik18

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez urzytkownik18

  1. Witam wszystkich.. chcialbym sie podzielic z wami (bo przy znajomych udaje ze wszystko jest ok:p) moimi problemami.. moze mi to pomoze, moze ktos mi pomoze z tym, a i moze ktos sie dowartosciuje czytajac to:d... wiec moj glowny problem to to ze nie umiem nawiazywac kontaktow z innymi ludzmi.. wogle to od dziecka chyba wkrecilem sobie ze nie umiem rozmawiac z ludzmi.. w sumie to czasami mam problemy z wyslawianiem sie ale bez przesady.. boje sie zwiazkow choc tak bardzo chcialbym jakis miec... probowalem nawet (zmusilem sie poprostu) i mialem jakies dziewczyny przez krotki okres.. jedna mine rzuciala a inne mi nieodpowiadaly... bo zawsze sobie cos wymyslilem ze jest za brzydka/mloda/albo ze musze sie wyszalec jeszcze:D haha.. nigdy tym dziewczynom nie proponowalem zwiazku udawalem raczej takiego niedostepnego, moze nawet ze interesuje mnie sex najbardziej... choc wcale tak nie bylo... to wszystko dlatego ze nie wyobrazam sobie pojsc z moja dziewczyna do jej rodzicow, znajomych czy gdzies na impreze bo okazalo bys sie jaki jestem naprawde....cichy, nic nie mowie itp. ..najbardziej boli w tym wszystkim to ze jestem calkiem przystojny (bez przesady ale zdarza sie ze to dziewczyny mnie podrywaja- jednak co z tego jak nie mam czasami odwagi by im na to pozwolic i aby wyjsc z twarza udaje czasami ze mine nie interesuja ).. do tego jestem niby inteligenty choc moze ciezko to zauwazyc (na tescie mensy zebralem rozwiazalem wszystkie zadanie poprawnie i dostalem 156).. do tego nie jestem biedny, jezdze fajnym samochodem itp. choc nikt mi w zyciu nic nie dal i nic nie ukradlem:p .. generalnie jestem zaradny i mozna powiedziec ze gdyby nie te problemy w kontaktach z ludzmi to moje zycie byloby wlasnie takie jakie sobie wymarzylem.. mam 25 lat i zawsze myslalem ze kiedys to sie zmieni bo generlnie w zyciu jestem wielkim optymista.. ale nie zmienia sie ..a ja powoli trace nadzieje.. do tego dochadza bardzo powazne problemy zdrowotne (kregoslup)... wogole jesem strasznie spiety na codzien.. mam wrazenie ze te problemy zdrowotne sa na tle emocjonalnym.. i mysle ze chodzi o moje kontakty z ojcem.. ktorych w zasadzie nie mialem... choc ojciec caly czas byl na miejscu to.. nigdy ze mna nie rozmawial.. nigdy mnie nie przytlal, no kilka razy jak sie upil (choc nie pil raczej).. mama zawsze mowila ze on poprostu nie okazywal emocji (zreszta niestety mimo ze cale zycie staram sie byc inny niz on to coraz czesciej widze ze jestm bardzo podobny i tez mam problem z okazywaniem emocji).. ale widzialem ze do innych dzieci potrafil byc mily.. to mnie bardzo bolalo.. zawsze chcialem mu bardzo zaimponowac... ale nawet jak wygrywalem zawody, czy robilem inne rzeczy ktore byly podziwiane przez innych to od niego nie uslyszalem zadnej pochwaly.. bylo to tez zawsze dla mnie wielka motywacja do tego co robie teraz gdyz ojciec tego nie pochwalal... wiec robilem mu na to samo i jak sie okazalo mialem racje.. wydawalo mi sie ze to jest sposobem.. ze dam sobie rady bez niego w zyciu itp. i generalnie dalem ale czegos waznego mi brakuje czegos co bym odrazu wymienil na to wszystko co mam teraz.. najlepiej czuje sie sam ze soba gdy siedze w domu.. a moja dusza chciala by sie bawic itp... w pewnym momecie stwierdzilem ze sam sobie juz chyba nie pomoge a trace najlepsze lata zycia (co jest dla mnie kompletnie nowe bo zawsze liczylem tylko na siebie mimo tego nawet ze wiele osob chcialo mi pomagac).. szukalem pomocy u psychologa ale nic mi ciekawego nie powiedzial po za tym ze mnie wysluchal... ma ktos takie doswiadczenia jak ja? da sie to przeskoczyc jakos? moglbym o moim problemie napisac jeszcze z 10 takich postow.. ciagle o tym tylko mysle i o tym co ze mna nie tak.. dlaczego zawsze innych stawiam wyzej od siebie.. choc w glebi duszy wiem ze ja jestem w tym czy w tamtym lepszy.. juz nawet trace wszystkie swoje zainteresowania i pasje na rzecz tego wlasnie problemu..
×