Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kevin

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Kevin

  1. Kevin

    moja historia

    Witaj , ja miałem podobnie ,tylko najgorsze mam już za sobą .Stan beznadziejności trwał jakieś 3 lata.Bezsenność z pół roku. Nie poszedłem do lekarza ,mija 6 rok i jest całkiem nieźle ale...,choć również mam dużo to nie umiem się z tego cieszyć tak do końca. Z motywowaniem się jest różnie.To co mi pomogło to postawienie celu i dążenie do niego małymi krokami.Dodam jeszcze ,że pomagały mi zajęcia fizyczne bieganie przed spaniem ,basen . Idź do specjalisty ,bo po co tak długo się męczyć. pozdr. i powodzenia ,dasz rade...
  2. Kevin

    Dystymia

    Gingers$ , pisałas ,że siedzisz w domu ,brak Ci towarzystwa ,nawet na basen nie pojdziesz . I właśnie tu powinnaś zmienić swój tryb.Wiem ,że łatwo jest mówić ,ale postaw sobie mały cel i do niego dąż ,to pomaga,troche trwa ale pomaga. Pisałaś basen i dobrze ,zmus sie by tam pojść ,jeśli masz możliwość zacznij biegać , staraj sie blokować złe myśli,sam pamietam jak mnie dręczyły. Pamietam jak 2 razy mi sie zdazyło bedąc juz basenie i wchodząc na niego z szatni po 1min wracałem by sie przebrac i do domu.Ale nastepnego dnia byłem tam znów ,zawsze wieczorem przed snem.Pamietaj od małego sukcesu do coraz większego... Emma70 jesli bardzo cierpisz zgłoś sie do specialisty nie ma na co czekać ,sam mysle ze któregos razu pojde i opowiem całą swoja historie.Teraz nie ide bo za bardzo nie mam kiedy i juz nie cierpie tak jak było kiedyś. Córeczko ,dzięki za słowa otuchy u mnie ze związkami troche nie ciekawie było ,ale wiesz myśle ,że nigdy nie opowiem żadnej kobiecie co było kiedys i jak mnie to zmieniło.Coś kiedys próbowałem opowiadac i to nie miało sensu,zawsze jakos sie zle kończyło i nikt nie umiał mnie zrozumieć. [Dodane po edycji:] Ja to chyba liczyłem ,ze jak komus powiem to mi pomoże ,że powie bym poszedł do specialisty . Rodzice raczej nie wiedzieli co sie ze mna dzieje ,to było im obce tak jak i koledze lub siostrom .Przyjaciel myślał że mam doły ale starał się mi pomóc,choć to było za mało.Masz racje Pepik ,ze czasem warto ugryśc sie w język a najlepiej to nawet nie zaczynac tematu. Mam nadzieje ,że u Ciebie wszystko już oki albo ,że jestes na dobrej drodze.Tobie tez powodzenia :)
  3. Kevin

    Dystymia

    Chciałbym się z Wami podzielić tym jak zacząłem walczyć ,gdy to się zaczęło 6 lat temu , kiedy było najgorzej. To co się ze mną działo i co przeżywałem nie życzyłbym nawet wrogowi. Uciekłem od życia ,schowałem się przed światem , gdzie kiedyś zawsze było mnie pełno,byłem baaardzo towarzyski. Tak więc musiałem sobie jakoś radzić bo do lekarza jak wcześniej pisałem nie poszedłem. Postanowiłem dostać się na studia na które chciałem zawsze pójść,obrałem sobie cel.Do tego zacząłem ćwiczyć, basen ,bieganie.Jedno i drugie pomagało mi zasypiać .Po pół roku była poprawa,lęki zniknęły ale niepokój wewnętrzny został i ten mój świat. Dostałem się na studia ,ale byłem outsiderem,mało co mnie cieszyło.Poznałem dziewczynę ,trochę skomplikowany związek no i nie wyszło.Jeszcze wcześniej spotykałem się z kilkoma ,ale kto by chciał być z kimś ,komu brak pewności siebie ,ma swój świat i udaje zadowolonego z życia.Po pewnym czasie ,miałem okazje wyjechać za granice.Tak też się stało ,nowy kraj ,spore pieniądze.Po jakimś czasie wewnętrzny niepokój zaczął ustawać,ale w dalszym ciągu nie umiałem cieszyć się z tego co miałem.Po roku wróciłem do Polski,poznałem dziewczynę,ale za bardzo jej o niczym nie opowiadałem,ale i tak ta znajomość długo nie trwała.Po pewnym czasie zacząłem pracować.Sama praca jak i towarzystwo w niej sprawiły,że wszystko zaczęło iśc w lepszym kierunku.Jestem bardziej otwarty ,więcej żartuje,mam z kim się spotkać ale... jak rano wstaje nie czuje zadowolenie lub jak sie kłade spać to nie myśle : o jutro będzie nowy dzień ,jak super,że spotkam się z tym i z tym ,zrobie to i to.Najgorsze jest ,że moje niektóre marzenia się spełniają a ja najczęściej nie umiem się z nich cieszyć.Minusy które pozostały to brak koncentracji ,szwankująca pamięć.I dla tego pisze tu na forum dystymia. Fajnie że po tylu latach mogłem się komuś wygadać i ciesze sie ze moge czytac Wasze posty. Chciałbym Was zapytac czy np. mówiliście otwarcie swoim przyjaciołom ,kolegom,koleżankom ,rodzinie , czy np. tylko jednej osobie o swoich problemach?Jak była ich reakcja ?
  4. Kevin

    Dystymia

    Witam, u mnie wszystko zaczęło się kilka lat temu.Najpierw dziwne doły i jakby lenistwo.Po jakimś czasie już stany lękowe,obraz w mojej głowie był szary,wewnętrzny niepokój,smutek,brak chęci wstania z łóżka.W nocy nie mogłem spać a rano problem z obudzeniem się .To co słyszałem w telewizji o wojnach ,o biedzie ,strasznie mnie przygnębiało.Pogubiłem się w życiu totalnie.Potrafiłem przezwycięzyć leki ale wewnętrzny niepokój pozostał jeszcze na długi okres,co wpływało na życie towarzyskie.Zacząłem unikać ludzi ,nikt nie mogł mnie zrozumieć i pomóc nawet rodzina(nigdy nie poszedłem do lekarza) Mijały lata i dziś wygląda to tak ,że już nie czuje tego wewnętrznego niepokoju,życie towarzyskie mam,lecz już nie jest tak jak kiedyś,nie czuje tez szczęścia tak jak kiedyś,stałem sie bardziej wrażliwy,co mi przeszkadza ,bo przejmuje sie głupotami czego kiedyś nie miałem.Brak mi wewnętrznej siły i chęci do nowych wyzwań w pracy i poza nią.Brak koncentracji ,problemy z pamięcią..Brak pewności siebie kilka razy wpływało na znajomości z dziewczynami i wpływa do dziś.Gdyby nie to wszystko to juz pewnie bym się ożenił,a tak jestem sam. Kiedys przed tym wszystkim byłem pewna siebie, otwartą,wesołą osoba z dużą energia i chęcią życia .Teraz może mam 1/4 tego. pozdrawiam wszystkich którzy przeżywają to co ja przeżywałem.Chyba było błędem nie iść do lekarza ,więc moja rada nie wahajcie się,ja się bałem wizyty,co nie było rozsądne.
×