Skocz do zawartości
Nerwica.com

lady li

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez lady li

  1. witajcie!! byłam na dwoch spotkaniach z psychologiem, facet naprawdę konkretny, złapałam z nim kontakt a to chuba wazne! ale te spotkania nie są dla mnie wcale takie przyjemne.... na ostatnim ,po wypełnieniu testow na osobowość ,zaczęliśmy rozmawiac na temat mojego dotychczasowego życia. nie było ono" usłane różami" i powiem wam , że w pewnym momencie rozryczałam się.... kurde nie lubię sie rozklejac przed obcymi ludżmi ale te emocje są tak duże jak się opowiada o pewnych rzeczach z przeszłości , które są bolesne.... on powiedział , że ja mam niepodokończane i niepoukładane w głowie pewne problemy i to daje ujście w mojej nerwicy! tak przynajmniej to zrozumialam. muszę przebrnąć przez to ,emocjonalnie zakończyć problemy i wtedy powinny być efekty. to tak jakby rozłozyć się na kawałki i poskładać na nowo! kurcze ale to nie jest łatwe...
  2. dzieki wielkie za słowa wsparcia!!! wczoraj bylam u innego psychiatry niz chodziłam dotychczas i on podszedł do mojego problemu zupełnie inacze , na szczęście!!!! już zapisal mnie do psychoterapeuty z który współpracuje , zmienił leki i tak naprawdę staral się wczuć w mój problem! byłm głupia że tyle lat zmarnowałam na "cholerną babę" , która cały czas przepisywała mi te same leki i cały czas dawała do zrozumienia , że będę musiała brać je do końca życia i tak naprawdę nigdy z tego nie wyjdę.... lekarz u którego byłam wczoraj zupełnie inaczej podszedł do problemu! na siłę zapisała mnie do niego moja znajoma i boze kochany miała rację , że jeżeli leczenie nie bardzo skutkuje trzeba poszukać kogoś innego! w poniedziałek pierwszy raz w życiu idę na psychoterapię i boję się trochę czy przyniesie ona jakiś efekt ale jestem pełna optymizmu , że może wreszcie ktoś mi fachowo pomoże .....
  3. chcialabym iść na taką terapię ale kompletnie nie mam pojęcia gdzie znależć namiar , może mi podpowiesz , będę bardzo wdzięczna wczesniej pisałes o niej i wierzę , że daje efekty !
  4. ja biore avente ( polski odpowiednik efectinu 75 sr) już miesiąc , wczesniej brałam właśnie efectin i wolno ale poprawa była ....a teraz juz 4 tydzien i nic! wspomagam sie pramolanem i clonazepamem ale zauwazyłam , że biore tego coraz wiecej a skutek mizerny! powinnam chyba zmienić leki, może to zadziała? a tak w ogole to dzieki andziorek za słowa otuchy
  5. ja staram się zyc normalnie,choć ostatnio naprawde nie jest mi łatwo! u mnie głównym problemem nie jest nawet w największym stopniu lęk przed tym , ze umre , tylko obsesyjne badanie się. ja z tym am problem!!! nie mogę sie nie "wygnieść" prawie do krwi bo wydaje mi sie , że jak tego nie zrobię to będzie katastrofa! to tak jak u osoby która cały czas myje ręce, pięćdziesiat razy wraca sie by sprawdzić czy drzwi są zamknęte,musi ułozyc kartkę we właściwym miejscu.... tak ja muszę sprawdzić czy przez 5 min nie powiększył mi się węzeł chłonny rozumiecie??? mysli mnie zabijają! na nerwicę leczę się długo ale takiego stadium nie miałam jeszcze! myślałam , że te cholerne leki cos pomogą , wyeliminują mi z głowy tę obsesję (do tej pory tak było ), pobiorę je jakiś czas i wszystko wróci do normy ale to nic nie pomaga i dlatego zdecydowałam się dołączyć do was na forum, znależć jakąś bratnią duszę , która rozumie co to znaczy "musieć coś zrobić" powie mi jak sama sobie z tym radzi , wesprze ,podpowie coś... myślałam , że bedzie to swego rodzaju terapia dla mnie, ale nie wiem być moze niewłaściwie wybrałam forum....
  6. ja wiem , że to jest irracjonalne!!!! gdybym umiała tak prosto to sobie wytłumaczyć to moja obecność na tym forum była by również irracjonalna!!!! równie dobrze komuś kto np. nie moze patrzec na ostre przedmioty ,bo kojarzy mu sie to ze smiercią możnaby powiedzieć " stary no co ty przeciez to irracjonalne!!!" kazdy kto boryka się z natręctwami wie, że to co robi nie jest normalne ale po prostu nie mozna inaczej i chyba własnie dlatego nazywa się to chorobą! ja wiem , że ciągłe myślenie o śmierci nie jest normalne i bardzo bym chciała nie szukać w sobie czegos złego , tylko po prostu nie mogę poukładać sobie tego w głowie! i tak naprawdę dziwi mnie fakt , że użytkownik takiego forum tego nie rozumie........
  7. witam was wszystkich jastem nowa na forum i trochę się wstydzę opisywac to co się ze mna dzieje , ale czytajac wasze posty wiem juz , że w temacie natretnych myśli nie jestem osamotniona !!! jesteście bardzo mili , więc myslę , że i dla mnie znajdzie sie miejsce posrod was mój problem zaczął sie bardzo dawno ok 15 lat temu , wydaje mi sie ze ciągle jestem chora , ze niedługo umrę i te ciągłe obsesyjne myśli sprawdzania swojego ciała czy nie ma tam jakiegoś guza , powiększonych węzłow chłonnych są poprostu nie do zniesienia .... nie moge juz tak dalej żyć bo to oglądanie siebie zdominowało całe moje jestestwo!!! budzę się rano i najpierw zaczynam sprawdzać szyję , pachy , piesi, kark , najpierw delikatnie potem coraz mocniej , mocniej i mocniej dochodzi do tego , ze robię sobie siniaki i rany od paznokci na ciele, caly rytuał zajmuje ok godziny i starcza na jakies dwie .... potem znów to samo bo wydaje mi się ze na pewno coś przeoczyłam i w pore nie zacznę się leczyć... pracuje w sluzbie zdrowia wię moja wiedza medyczna nie pomaga mi w cale w tym , wrecz przeciwnie ..... dochodzi do tego , ze swoje leki i natrectwa przenoszę na rodzinę , ich tez najchętniej bym wyściskała czy aby czegos tam nie mają! oserwuję ich szyję czy nie ma tam guzów i innych patologicznych zmian.... to już jest dla mnie nie do zniesienia!!!! biorę leki (od niedawna alvente , pramolan , clonazepam ) ale to mi nic nie pomaga. leki, z przerwami kiedy było lepiej , zażywam własnie od jakiś 10 lat. myslałm , ze właściwie już jest mi lepiej ale tej jesieni moje mysli natętne osiagnęły juz taki poziom , ze jestem załamana do granic mozliwości!!!!jak robię cos w domu to każde zajęcie przerywam aby sprawdzić czy napewno jakis guz czy węzeł nie umknął mojej uwadze....w przcy zamykam się w łazience i tez sprawdzam.... mam koleżankę internistkę , która wie o moim problemie , sprawdza mi też miejsca o które sie boję i twierdzi , że nic tam nie ma ale ja już przestałam jej ufać i myślę , że ona na pewno nie zauważyła ,ze mam jakieś patologiczne zmiany.... wydaje mi się , że tylko ja mam takie obsesje, więc jeśli ktoś przechodził cos podobnego , błagam niech podzieli sie ze mną , bo mam wrażenie , że wariuję!!!!! myslę , że jesli leki nie tłumią tych natrętnych myśli to może pomogłaby mi jakas terapia grupowa , romowa z kimś kto przechodzi to samo ale mieszkam w mały mieście i o czyms takim nie ma mowy..... proszę o pomoc i wsparcie....
×