witam was wszystkich jastem nowa na forum i trochę się wstydzę opisywac to co się ze mna dzieje , ale czytajac wasze posty wiem juz , że w temacie natretnych myśli nie jestem osamotniona !!! jesteście bardzo mili , więc myslę , że i dla mnie znajdzie sie miejsce posrod was
mój problem zaczął sie bardzo dawno ok 15 lat temu , wydaje mi sie ze ciągle jestem chora , ze niedługo umrę i te ciągłe obsesyjne myśli sprawdzania swojego ciała czy nie ma tam jakiegoś guza , powiększonych węzłow chłonnych są poprostu nie do zniesienia .... nie moge juz tak dalej żyć bo to oglądanie siebie zdominowało całe moje jestestwo!!! budzę się rano i najpierw zaczynam sprawdzać szyję , pachy , piesi, kark , najpierw delikatnie potem coraz mocniej , mocniej i mocniej dochodzi do tego , ze robię sobie siniaki i rany od paznokci na ciele, caly rytuał zajmuje ok godziny i starcza na jakies dwie .... potem znów to samo bo wydaje mi się ze na pewno coś przeoczyłam i w pore nie zacznę się leczyć... pracuje w sluzbie zdrowia wię moja wiedza medyczna nie pomaga mi w cale w tym , wrecz przeciwnie ..... dochodzi do tego , ze swoje leki i natrectwa przenoszę na rodzinę , ich tez najchętniej bym wyściskała czy aby czegos tam nie mają! oserwuję ich szyję czy nie ma tam guzów i innych patologicznych zmian.... to już jest dla mnie nie do zniesienia!!!! biorę leki (od niedawna alvente , pramolan , clonazepam ) ale to mi nic nie pomaga.
leki, z przerwami kiedy było lepiej , zażywam własnie od jakiś 10 lat. myslałm , ze właściwie już jest mi lepiej ale tej jesieni moje mysli natętne osiagnęły juz taki poziom , ze jestem załamana do granic mozliwości!!!!jak robię cos w domu to każde zajęcie przerywam aby sprawdzić czy napewno jakis guz czy węzeł nie umknął mojej uwadze....w przcy zamykam się w łazience i tez sprawdzam.... mam koleżankę internistkę , która wie o moim problemie , sprawdza mi też miejsca o które sie boję i twierdzi , że nic tam nie ma ale ja już przestałam jej ufać i myślę , że ona na pewno nie zauważyła ,ze mam jakieś patologiczne zmiany....
wydaje mi się , że tylko ja mam takie obsesje, więc jeśli ktoś przechodził cos podobnego , błagam niech podzieli sie ze mną , bo mam wrażenie , że wariuję!!!!!
myslę , że jesli leki nie tłumią tych natrętnych myśli to może pomogłaby mi jakas terapia grupowa , romowa z kimś kto przechodzi to samo ale mieszkam w mały mieście i o czyms takim nie ma mowy..... proszę o pomoc i wsparcie....