Skocz do zawartości
Nerwica.com

JoannaN

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez JoannaN

  1. Rodzaj terapii rzeczywiście okazywał się po kilku spotkaniach.Przy spotkaniu z 1-wszą terapeutką leczącą tą metodą,wręcz ją wyśmiałam,i uznałam za zupełnie niewykwalifikowaną (wtedy nie wiedziałam,że to taki rodzaj terapii).Zwaliłam to na jej młody wiek ;p Kolejna terapeutko wskazała tę nazwę "psychodynamiczna" ale to pojęcie było mi obce i nie sądziłam,że to zupełnie to samo,od czego niejako uciekłam ;/ No cóż,chyba zrządzenie losu,że wpadłam w pułapkę po raz drugi. Moja całkiem 1-wsza terapia była,nazwałabym ją,przygodą( mimo że to walka),bo dała mi nowe życie.Terapeutka "zadawała mi zadania",miałam wychodzić z domu,zapisać się na kurs tańca,itp-wszystko to było rodzajem oswajania się,czyli na zasadzie-na początku jest trudno,ale z czasem coraz lepiej,aż w końcu nawet nie zauważysz,jak lęk minie.Może nie działało to w 100%,wiem,że na zero nie wyjdę,ale po każdym spotkaniu,miałam o czy myśleć i chciało mi się żyć.Na kolejne spotkania wręcz "biegłam" z radości,bo jak już wspomniałam,biegłam do nowego życia.I jakby nie było,teraz funkcjonuje bazując jeszcze na słowach,poradach,wyjaśnieniach tamtej terapeutki. Myślę,że ta metoda psychodynamiczna skierowana jest do osób o poważnych zaburzeniach psychicznych,żeby do nich jakoś "dotrzeć".Ja nie potrzebuje takiego wnikania do siebie,bo wiem,skąd co się wzieło.I tu ta terapia przestaje mieć sens.Tak ja uważam.Chyba,że się mylę.Sama nie wiem co zrobić,bo już u tylu terapeutów byłam,i chciałabym się zatrzymać,bo jestem już zmęczona tymi poszukiwaniami.Chyba cały czas mam przed oczyma tę 1-wszą terapeutkę,świętą dla mnie :-),i do niej każdego innego terapeutę porównuje.Może to jest problem.
  2. Nie rozumiem,dlaczego nie zostałeś zakwalifikowany? Mój wątek ,który zamieściłam,dotyczy dokładnie tej samej poradni.Tak więc,już jedną chętną masz ;p
  3. Leczą się psychologicznie od paru dobrych lat.Jedynie moją 1-wszą terapię uważam za skuteczną i tęsknie do niej.Nie stać mnie jednak by leczyć się prywatnie.W Krakowie już 2 krotnie miałam do czynienia z terepeutkami,które jak się później okazało,pracują metodą tzw.psychodynamiczną. W tych dwóch przypadkach terapia wyglądała tak,że na pierwszych dwóch,trzech spotkaniach byłam pytana o moje zaburzenia,wcześniejsze terapie etc.Potem miała nastąpić faktyczna terapia,która miała wiele ode mnie wymagać. W praktyce wyglądała tak,że po przekroczeniu progu gabinetu,psychoterapeutka zapadła w milczenia,i to ja niejako miałam terapię prowadzić.Żadnego słowa nawet na początek," jak tam" czy "co u Pani".Przepraszam bardzo,ale to chyba jakaś pomyłka.. ja nie potrzebuję osoby do wygadania się,ani nie potrzebuję głośno zastanowić się nad swoim życiem,bo robię to codziennie,tylko potrzebuję przewodnika-terapeuty,która mnie poprowadzi.Swoje zaburzenia nazwałam na 1-wszych spotkaniach i potem co? Wchodziłam do gabinetu i i co? Na nowo miałam o nich mówić? Powtarzać się? Po to je przecież wymieniłam,żeby otrzymać coś z drugiej strony,jakąś reakcję terapeutki.A tu nic,wciąż tylko krępująca cisza i wbity jej wzrok we mnie.Pytam się po 1.-to jaka jest rola tej terapeutki? Po co ona tam siedzi? Wygadać mogę się dobrej koleżance równie dobrze.Po 2.w czym ma tkwić sukces w tego rodzaju terapii?? Po tym jak się wygadam,pomilczę?? To wszystko? Rozumiem sens terapii behawioralnej,w któej pacjentowi zadawane są zadania tzn.ma się konfrnotować z lękiem ( boi się ludzi,to właśnie ma do nich wychodzić).Ale w psychodynamicznej?? Ma się ona opierać na nieświadomości..hmmm ale żeby ją odkryć,ktoś mnie musi pokierować,wskazać nad czym mam pomyśleć,gdzie jest mój problem.A tak wychodzę po tych 45 min.i nic,jest tak tak przed tymi 45 minutami.Gdzie jest zatem ta zapowiadana moja własna walka? Jestem po prostu wściekła,że to ma być sposób leczenia,i o dziwo coraz więcej terepeutów leczą tą metodą-może bo jest po prostu dla nich łątwiejsza,w końcu ich zadanie to tylko siedzieć i słuchać... Co to ma być? Co Wy o tym sądzicie? Może jest w niej jakiś magiczny środek ukryty,o którym ja nie wiem?
  4. Moi drodzy, myślę bardzo poważnie o podjęciu terapii grupowej ( studiuję w Krakowie,i słyszałam o Zakładzie Psychoterapii na ul.Lenartowicza,która ów terapią się zajmuje).Mam problemy z wielu dziedzin,począwszy od zaburzeń jedzenie,poprzez stany depresyjne,zaburzenia kompulsywno-obsesyjne,skończywszy na fobii społecznej ( cały komplet ;/).Od paru dobrych rad korzystałam z pomocy psychologa,ale szukałam i nadal szukam tego odpowiedniego,znaleźć jednak nie mogę.W terapii grupowej,widzę ostatnią szansę.Czy ktoś leczył lub leczy się właśnie na Lenartowicz? Jak ta terapia wygląda? Z tego co wiem,mają oni grupy otwarte tzn.można zapisać się przez cały rok.Ale jak to wygląda w praktyce? Przychodząc po raz 1-wszy,zostaję rzucona na głęboką wodę,reszta przcież się dobrze zna,na pewno musieli przedstawić się sobie nawzajem,opowiedzieć o swoich zaburzeniach itd.A ja co,przyjdę i co dalej?
×