Skocz do zawartości
Nerwica.com

cannabis

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez cannabis

  1. magdalenabmw - najwidoczniej jestes silna kobieta i nie dalabys soba pomiatac. niestety w moim zwiazku nie umiem postawic na swoim, zawsze mu ulegam czy bylaby to drobnostka czy cos powaznego to zawsze robie to co o chce czasami zdaza mi sie przeciwstawic ale pozniej tego zaluje i mam poczucie winy ze go nie posluchalam. czuje sie jakby mna rzadzil - ostatnio powiedzialam mu o tym a on zaczol krzyczec ze nie umiem mu pomoc polecialy wyzwiska i jaka to ja nie jestem okropna... Jak wszystko jest miedzy nami w porzadku mysle sobie ze moze rzeczywiście to moja wina ze sie klocimy ze nie jestem wystarczajaco dobra dla niego i powinnam mu ustepowac przeciez jest chory a ja zdrowa - to jego slowa ktore mi zawsze powtarza w kolko. miesiac temu urodzil nam sie synek myslalam ze sie zmieni widac nadzieja matka glupich tylko ze zamiast sie zmienic pogorszylo sie ma do mnie pretensje ze nie zajmuje sie nim tylko caly czas dzieckiem (ani razu mi jeszcze nie pomogl przy nim ma przepukline i nie moze dzwigac...) a wieczorem jak synek juz spi ma do mnie pretensje ze zasypiam ze zmeczenia a jak juz powiem ze sie zle czuje to slysze jak ja moge w ogole tak mowic przeciez on sie odemnie czuje sto razy gorzej.
  2. Chcialam juz kiedys od niego odejsc ale prosil mnie blagal mowil ze bezemnie sobie nie da rady ze sobie nie poradzi sam wziol mnie na litosc... i zostalam. Kolejny raz jak probowalam odejsc od niego to mi najpierw grozil a potem sie rozplakal jak dziecko i prosil zebym zostala... nie mam odwagi od niego odejsc nie wiem czy strach to robi czy co z jednej strony chcialabym mu pomuc ale z drugiej wiem ze nasz zwiazek nie ma sensu ale jakos nie umiem tego zrobic.
  3. magdalenabmw czytałam coś o nerwicy ale szczerze dopisała bym mu wszystkiego po troche nerwice lękowa, natręctw i choć co jeszcze po jego zachowaniu. Proponowałam mu zeby poszedl na terapie zeby chociaż porozmawiał lepiej z lekarzem o tym co sie z nim dzieje ale slysze tylko ze jemu to nic nie pomoze i sama chyba powinnam isc bo mi bije.
  4. Witam! Mam problem ze swoim narzeczonym "leczy" sie on psychiatrycznie dlatego pisze w cudzysłowie bo jego wizyty polegają na wypisaniu tylko recepty (teraz bodajże bierze sympramol) ... twierdzi ze jemu lekarz nic nie pomoże.. Z tego co wiem ma nerwice lękową, problem polega na tym iż stal sie bardzo agresywny. Jesteśmy razem parę lat od ponad roku jest coraz gorzej na początku to były tylko kłótnie jak w każdym związku sie zdążają ale teraz to co sie dzieje jest nie do wytrzymania. Za wszystko co sie stanie obwinia mnie (a są to drobnostki) jeżeli coś mu nie wyjdzie to ja jestem temu winna i wyładowuje sie na mnie niestety na kłótniach sie nie skończyło parę razy zdążyło sie ze mnie uderzył, chodziłam posiniaczona, pluł mnie poniżał, nie ma dnia żebyśmy sie nie kłócili nie jeden raz starałam sie mu ustępować przepraszałam go za wszystko żeby był tylko spokojny ale nie zawsze dałam rade to znieść i tez wybuchałam na niego a on mnie obwiniał ze go pogrążam w chorobie kłócąc sie. Jakis czas temu mieliśmy parę poważnych kłótni z mojego powodu teraz mi to cały czas wypomina ze mu nerwy zszarpałam i gdyby nie to lepiej by sie czuł ale gdyby nie to jaki jest nie było by takich nerwów ale on tego nie rozumie. W ogóle nie obchodzę go ja, co czuje, ze tez mi jest ciężko... patrzy tylko na siebie i twierdzi ze wszyscy maja go gdzieś i nikt go nie rozumie . Ma fobie na punkcie swoich oczu, i swoich rzeczy. Przejmuje sie drobnostkami , zdarza sie ze nic sie nie stania a on cos sobie wymyśli albo przypomni i wpada w szal. Potrafi miec do mnie pretensje o to ze mu herbaty nie zrobilam bo bylam zmeczona. Wspomne jeszcze ze mial trudne i nerwowe dzieciństwo wychowywała go babcia na nerwice leczył sie juz zanim sie poznalismy. Nie wiem juz co mam robic boje sie ze to moze sie w końcu źle skończyć. Co mam dalej robic poradzcie ;(
×