Skocz do zawartości
Nerwica.com

pour

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia pour

  1. Dziękuje, taki właśnie miał być. Niezależnie od naszych stanów emocjonalnych. Bo doskonale zdaję sobie sprawę z tego że choć moje objawy trwają nadal to są one do zwalczenia. Pozdrawiam
  2. Witam, od dawna planowałem napisać tego posta. Tematem moich wypocin będzą problemy gastryczne, nie znalazłem odpowiedniejszego forum, borykam się z kilkoma problemami, ale tutaj chciałbym się podzielić swoimi poradami. Post będzie długi i pisany niecenzuralnym językiem. Także osoby wrażliwe prosze o nieczytanie go, myśle jednak że osoby z ZJD i innymi dolegliwościami chętnie zajrzą. Pierwsza sprawa. Jestem studentem pierwszego roku. Wedle swoich obserwacji cierpie na ZJD i podobne problemy. Myśle że jestem w miare towarzyski, mam partnerke, generalnie idzie mi dobrze. Jestem strasznie nerwowy, analizuje, przemyśliwam,reaguje mocno. Problemy zaczeły się w I Lo. Nowa szkoła, nowe otoczenie. A mnie dopadła jakaś nerwica. Problemy z żołądkiem się zaczęły. Kilka wizyt w kiblu przed szkołą (dla spokoju). Oczywiście jak się domyślacie żadnego spokoju nie było. Stres, bałem się że mnie złapie w szkole i będę musiał iść do klopa. Tak dzień w dzień miesiąc w miesiąc czysta pranoja. Do tego doszła derealizacja. Nerwowe reakcje (duszności, zaburzenia równowagi). Oczywiście żołądek chula w najlepsze, ciągłe parcie itd. itp. przed każdym wyjściem musiałem wejść do kibla. A podczas wyjścia spokoju i tak nie było. W końcu momentem przełomowym było wpadnięcie w jakiś dziwny stan którego nie umiem wyjaśnić. Po prostu zapadłem w sen na tydzień. Mam naturalnie problemy ze snem. A podczas tego tygodnia jak leci spałem prawie non stop z przerwami na posiłki. Totalny rozkład. To było krótkie przedstawienie swojej osobowości. Problemy gastryczne jak i psychiczne udało mi się zwalczyć. Jak? Powiedziałem sobie, niech się dzieje co chce. Ide na wszystkie lekcje, na wszystkie wyjścia z kolegami na wszystko. Po paru miesiącach jelita zaczęły działać normalnie, przyzwyczaiłem się do nowych sytuacji. Teraz, dla osób chorych na ZJD. W moim przypadku to tylko i wyłącznie kwestia psychiki. Cierpie na to do dzisiaj, (I ROK). Po pierwsze, stres, to kluczowy objaw. Dużo stresu nasila te objawy. I ja to wiem. Typ osobowości : Zauważyliście że luzaki, lekkoduchy, kretyni , nie mają problemu z ZJD? Oni po prostu żyją, niczego nie analizują wszystko mają gdzieś. ZJD atakuje osoby o pewnym typie osobowościowym, nerwowe, ruchliwe, ambitne. Etc. jest to kolejny dowód na psychike. Diety : W moim przypadku przy ZJD dieta nie gra roli. Były okresy kiedy żarłem w McDonaldsie codziennie, zapijałem colą i alkoholem i żołądek i jelita działał zajebiście. A dlaczego? Bo byłem na luziku i miałem wszystko pod kontrolą. Teraz jem całkiem dietetycznie a objawy szaleją. Okres : Polecam osobom chorym na ZJD zbadać w jakim okresie życia choroba zaatakowała. Mnie w I LO (okres PRZEŁOMOWY) i potem po 2 latach względnej ciszy na studiach. Są to okresy przełomowe, nie możemy się dostroić do otoczenia i nowego rytmu i reagujemy nerwowo. Dla ZJD to ulubiony okres. ---------------------------------------------------------------------------------------------------------- Teraz, skoro to wiem, to czemu jestem chory? Bo nie mogę się wyciszyć, przyzwyczaić. Oczekuje objawów i w końcu pojawiają się. Znacie to z autopsji? Siedzicie na zajęciach i myślicie, oo czy mnie boli brzuch? Boli? A może nie? A teraz? No i w końcu bach bach i rzeczywiście nas boli i goni do toalety. Mamy co chcieliśmy bo sami nasz lęk podlewamy. Jak jade do dziewczyny autobusem 40 min, to nieraz wysiadam i lece na stacje. Objawy dziwnie się uspokajają kiedy już jestem u niej. Ktoś mi wmówi że to kwestia diety? Jeżeli leże tydzień w domu i wiem ze mam tydzień w domu przed sobą, to znów jelita działają perfekcyjnie niemal. Wracam na zajęcia i od razu biegunki, zaparcia, parcia etc. Jak jestem u kumpla z innymi kumplami i niczym sie nie stresuje to tak samo jest totalny luz, bo wiem że kibel jest w mieszkaniu, a kumpel jest luźny i nie musze się niczym stresować. ------------------------------------------------------------------------------------------------------- Moje porady dla osób chorych na ZJD - Wyluzować się, wiem łatwo kurwa powiedzieć. Jak myślisz że się chcesz wyluzować to i tak myślisz o swoim żołądku. Ale spokojnie, nie tracić nadziei. W końcu się zaadaptujecie, stworzycie swój system walki z chorobą, uporządkowany plan dnia, relaks i kontrole nad sytuacją i objawy miną jak ręką odjął. Nigdy tej właściwości nie uleczymy alem ożemy ją uśpić na długie lata. - Nie zastanawiać się, zjadłem czekolade, może mnie przesra? A może nie? Oczywiście zjedzenie czegoś niewłaściwego podrażni jelita ale to dlatego, że JUŻ są zestresowane. Tak jak mówie, były okresy gdy piłem, jadłem co popadnie a żołądek ani mru mru. - Wszystko w naszej głowie, nie uciekajcie z zajęć, lekcji, ani nic. To nie pomoże. Najczęściej jak uciekałem z zajęć i lekcji to objawy przechodziły jak ręką odjął. Bo napięcie znikało. Ale to pomaga tylko doraźnie. Trzeba zawalczyć, zostać na każdej lekcji i powiedzieć sobie (a widzisz to wcale nie jest takie straszne). Jeżeli odniesiemy sukces to powtórzymy go zapewne i jutro i pojutrze. Cierpliwości, nic jednak nie przychodzi lekko. Dzień dniu nie równy, czasem odpokutujemy więcej stresu naszymi jelitami, ale wszystko przyjdzie z czasem a może i nawet zniknie całkowicie. W naszych głowach następuje ogromna machina samonakręcania się która jest w połowie odpowiedzialna za całe objawy. Nie wyjde z domu bo mnie złapie w drodze, nie umówie się na randke bo może mnie tam złapać ból itd. itp. Olejcie takie podejście bo nigdy nie wyjdziecie z domu. Opór, walka i zdecydowanie. Ide na zajęcia, ide na spotkanie i przyzwyczajam się do stresujących sytuacji, to jest jedyne wyjście. Sam jeszcze się nie uporałem z tym wszystkim ale wierze że się uda w końcu. Że funkcjonowanie stanie się normalne. Mam nadzieje że chociaż troche pomogłem doświadczeniami. Pozdrawiam
×