Witam, od dawna planowałem napisać tego posta. Tematem moich wypocin będzą problemy gastryczne, nie znalazłem odpowiedniejszego forum, borykam się z kilkoma problemami, ale tutaj chciałbym się podzielić swoimi poradami. Post będzie długi i pisany niecenzuralnym językiem. Także osoby wrażliwe prosze o nieczytanie go, myśle jednak że osoby z ZJD i innymi dolegliwościami chętnie zajrzą.
Pierwsza sprawa. Jestem studentem pierwszego roku. Wedle swoich obserwacji cierpie na ZJD i podobne problemy. Myśle że jestem w miare towarzyski, mam partnerke, generalnie idzie mi dobrze. Jestem strasznie nerwowy, analizuje, przemyśliwam,reaguje mocno.
Problemy zaczeły się w I Lo. Nowa szkoła, nowe otoczenie. A mnie dopadła jakaś nerwica. Problemy z żołądkiem się zaczęły. Kilka wizyt w kiblu przed szkołą (dla spokoju). Oczywiście jak się domyślacie żadnego spokoju nie było. Stres, bałem się że mnie złapie w szkole i będę musiał iść do klopa. Tak dzień w dzień miesiąc w miesiąc czysta pranoja. Do tego doszła derealizacja. Nerwowe reakcje (duszności, zaburzenia równowagi). Oczywiście żołądek chula w najlepsze, ciągłe parcie itd. itp. przed każdym wyjściem musiałem wejść do kibla. A podczas wyjścia spokoju i tak nie było. W końcu momentem przełomowym było wpadnięcie w jakiś dziwny stan którego nie umiem wyjaśnić. Po prostu zapadłem w sen na tydzień. Mam naturalnie problemy ze snem. A podczas tego tygodnia jak leci spałem prawie non stop z przerwami na posiłki. Totalny rozkład.
To było krótkie przedstawienie swojej osobowości. Problemy gastryczne jak i psychiczne udało mi się zwalczyć. Jak? Powiedziałem sobie, niech się dzieje co chce. Ide na wszystkie lekcje, na wszystkie wyjścia z kolegami na wszystko. Po paru miesiącach jelita zaczęły działać normalnie, przyzwyczaiłem się do nowych sytuacji.
Teraz, dla osób chorych na ZJD.
W moim przypadku to tylko i wyłącznie kwestia psychiki. Cierpie na to do dzisiaj, (I ROK).
Po pierwsze, stres, to kluczowy objaw. Dużo stresu nasila te objawy. I ja to wiem.
Typ osobowości : Zauważyliście że luzaki, lekkoduchy, kretyni , nie mają problemu z ZJD? Oni po prostu żyją, niczego nie analizują wszystko mają gdzieś. ZJD atakuje osoby o pewnym typie osobowościowym, nerwowe, ruchliwe, ambitne. Etc. jest to kolejny dowód na psychike.
Diety : W moim przypadku przy ZJD dieta nie gra roli. Były okresy kiedy żarłem w McDonaldsie codziennie, zapijałem colą i alkoholem i żołądek i jelita działał zajebiście. A dlaczego? Bo byłem na luziku i miałem wszystko pod kontrolą. Teraz jem całkiem dietetycznie a objawy szaleją.
Okres : Polecam osobom chorym na ZJD zbadać w jakim okresie życia choroba zaatakowała. Mnie w I LO (okres PRZEŁOMOWY) i potem po 2 latach względnej ciszy na studiach. Są to okresy przełomowe, nie możemy się dostroić do otoczenia i nowego rytmu i reagujemy nerwowo. Dla ZJD to ulubiony okres.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Teraz, skoro to wiem, to czemu jestem chory? Bo nie mogę się wyciszyć, przyzwyczaić. Oczekuje objawów i w końcu pojawiają się. Znacie to z autopsji? Siedzicie na zajęciach i myślicie, oo czy mnie boli brzuch? Boli? A może nie? A teraz? No i w końcu bach bach i rzeczywiście nas boli i goni do toalety. Mamy co chcieliśmy bo sami nasz lęk podlewamy.
Jak jade do dziewczyny autobusem 40 min, to nieraz wysiadam i lece na stacje. Objawy dziwnie się uspokajają kiedy już jestem u niej. Ktoś mi wmówi że to kwestia diety?
Jeżeli leże tydzień w domu i wiem ze mam tydzień w domu przed sobą, to znów jelita działają perfekcyjnie niemal. Wracam na zajęcia i od razu biegunki, zaparcia, parcia etc.
Jak jestem u kumpla z innymi kumplami i niczym sie nie stresuje to tak samo jest totalny luz, bo wiem że kibel jest w mieszkaniu, a kumpel jest luźny i nie musze się niczym stresować.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Moje porady dla osób chorych na ZJD
- Wyluzować się, wiem łatwo kurwa powiedzieć. Jak myślisz że się chcesz wyluzować to i tak myślisz o swoim żołądku. Ale spokojnie, nie tracić nadziei. W końcu się zaadaptujecie, stworzycie swój system walki z chorobą, uporządkowany plan dnia, relaks i kontrole nad sytuacją i objawy miną jak ręką odjął. Nigdy tej właściwości nie uleczymy alem ożemy ją uśpić na długie lata.
- Nie zastanawiać się, zjadłem czekolade, może mnie przesra? A może nie?
Oczywiście zjedzenie czegoś niewłaściwego podrażni jelita ale to dlatego, że JUŻ są zestresowane. Tak jak mówie, były okresy gdy piłem, jadłem co popadnie a żołądek ani mru mru.
- Wszystko w naszej głowie, nie uciekajcie z zajęć, lekcji, ani nic. To nie pomoże. Najczęściej jak uciekałem z zajęć i lekcji to objawy przechodziły jak ręką odjął. Bo napięcie znikało. Ale to pomaga tylko doraźnie. Trzeba zawalczyć, zostać na każdej lekcji i powiedzieć sobie (a widzisz to wcale nie jest takie straszne). Jeżeli odniesiemy sukces to powtórzymy go zapewne i jutro i pojutrze. Cierpliwości, nic jednak nie przychodzi lekko. Dzień dniu nie równy, czasem odpokutujemy więcej stresu naszymi jelitami, ale wszystko przyjdzie z czasem a może i nawet zniknie całkowicie. W naszych głowach następuje ogromna machina samonakręcania się która jest w połowie odpowiedzialna za całe objawy. Nie wyjde z domu bo mnie złapie w drodze, nie umówie się na randke bo może mnie tam złapać ból itd. itp. Olejcie takie podejście bo nigdy nie wyjdziecie z domu. Opór, walka i zdecydowanie. Ide na zajęcia, ide na spotkanie i przyzwyczajam się do stresujących sytuacji, to jest jedyne wyjście.
Sam jeszcze się nie uporałem z tym wszystkim ale wierze że się uda w końcu. Że funkcjonowanie stanie się normalne. Mam nadzieje że chociaż troche pomogłem doświadczeniami.
Pozdrawiam