Skocz do zawartości
Nerwica.com

SomewhereSometime

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia SomewhereSometime

  1. no wiec wlasnie... dzis mam zly dzien - tzn ten negatywny, kiedy nie mam ochoty zyc i oczekuje oczyszczenia planety ze złych jej członow (wierzę w proroctwo majów, sumerów, egipcjan, atlantów, i proroctwo biblijne dotyczące 21.XII.2012 - tzn wiem o tym, czytalem o tym wiele, naprawde wiele od jakis 4 lat - moda na 2012 wyszla jakies pol roku temu.. ) hmm no wiec kontunuując, mam takie dni kiedy naprawde czuje ze nie mam juz w sobie sily by nieść na barkach swe życie, ale wtedy staram sie wyciszyć, lub z kimś porozmawiać, dziś mymi odbiorcami jesteście wy, chodzi mi o to by znów to "coś" z głębii znów sie obudzilo, by w mym umyśle pojawil sie juz tak dobrze znany dla mnie efekt, ktory osobiscie odbieram jako "cooo? ja? ja kurwa nie dam rady?! nie ma chuja we wsi!!" przepraszam za wulgaryzmy ale one w takiej sytuacji naprawde dodają mi otuchy :) tzn takie pozytywne wulgaryzmy które podnoszą człowieka na duchu :) hmm, no i pisząc tutaj czuję sie lepiej, rozmawiałem z ojcem, mówił mi ze jak mial 6/7 lat mial sen który przedstawial niesamowite efekty swietlne, takie jak przy zorzy polarnej tylko wiele, wiele większe i zdecydowanie bardziej barwne. Hmm, nasuwa mi sie nadaktywnosc slonca, tez prawdopodbnie na niebie w tym 2012 pojawia sie takie efekty. Czy mozliwe iz byl to sen proroczy? nie wiem... Są dwie rzeczy, które mnie naprawde dołują, nieszczęśliwa miłość (o niej z nikim nie rozmawiam, zamykam to w głebii, za bardzo boli bym mógł o tym pisac) ,a druga to to, że tak naprawde mało wiem, a pragne wiedziec więcej, ale nie o swiecie, nie mowie o wiedzy, mowie o znajomosci swojego umyslu :) juz mi lepiej :)
  2. ja myślę, że powinnaś się oczyścić z bagna, które Cie otacza...hmm, mój sposób :) długie, bardzo długie godziny medytacji, zachowania ciszy i spokoju, tam w głęboko w środku znajdziesz odpowiedzi na pytania których szukasz, może znajdziesz odpowiedzi na pytania, których ja wciąż szukam, wiem jedno, tam jest niewyobrażalne "pole do popisu", czasem można odnieść wrażenie, że ludzki umysł jest większy od wrzechświata - ale to chyba tylko złudzenie :) Powodzenia :)
  3. Witam, otoż mój problem jest troszke inny, hmm, no więc napiszę wprost, nie wiem kim jestem, tzn. wiem kim jestem, znam swoje dane osobiste, wiem jak mam mniej więcej sie zachowywać, ale tam, w środku nie wiem kim jestem... Cały czas odnoszę wrażenię, iż zachowuję się w stosunku do różnych ludzi inaczej, tzn. tak żeby sie do nich dopasować, "wpasować w tłum", no mam siebie za pewnego rodzaju "kameleona" czasem zastanawiam sie tak gleboko czy po tymi setkami dopasowań, jest gdzies moje prawdziwe poczucie tego, że żyję, czy nic tam nie ma, tzn wiem, że mam jakieś coś co jest mną, bo gdybym tego nie miał nie zastanawialbym się czemu jest tak, a nie inaczej, a może te części mnie, ktore są na zewnątrz, te skorupy, które izolują mnie od świata, to własnie jestem ja... nie męcze sie z tym zbytnio, nie zamierzam też iść do profesjonalisty z tym problemem, nie uważam tego za coś czym miałbym zajmować czyiś czas, a tym bardziej wydawać na to jakieś tam sumy o wartości nie mającej dla mnie żadnego znaczenia, tzn. nie chodzi mi o to, że gardzę pieniędzmi, tez nie mam ich wiele, ale jakoś uważam, że są zbędne, psują świat i ludzi, którzy na nim żyją, hmm, mam 17 lat i zastanawia mnie to czy moje życie ma sens... tzn nie, wiem że ma sens (nie mam myśli samobójczych, kocham życie w pełni), ale szukam odpowiedzi, odpowiedzi na pewnego rodzaju pytania, które męczą mnie nie na zewnątrz, lecz tam głęboko w środku, mam tez jedno takie nurtujące pytanie, czym jest miłość? tzn zapewne padną odpowiedzi typu "jak miłość Cię spotka, to na pewno będziesz wiedział" ale tym razem nie mam tego na myśli, nurtuje mnie to, czy w rzeczywistym świecie istnieje jeszcze sztuka kochania kogoś, bez żadnego hmm, szukania korzyści w tym związku, czy kochamy kogoś dlatego, że boimy sie być sami, czy dlatego, że czujemy sie z kimś dobrze, no to są pewnie jedne z setek powodów, ale czy potrafimy jeszcze kogoś kochać, tak bezinteresownie, tak krystalicznie czysto, nie dlatego, że jest nam z tym kimś dobrze, że po prostu, chcemy z tym kimś być, czy dlatego, że wiemy, że bez niego w życiu sobie nie poradzimy, lecz czy potrafimy kogoś kochać po prostu z tej najczystszej miłości.. :) hmm sza! wygadałem się, ulżyło mi, dziękuję :)
×