Witam
Mam na imie Tomasz, mam 17 lat. Posiadam problem jak wiekszosc z Was. Wszystko zaczelo sie okolo rok temu. Skonczylem gimnazjum, poszedlem do liceum (oddalone jakies 3km- jezdizlem busem (nie raz pieszo) ). Tam chodzilem w kratke, 3 dni bylem, 2 nie bylem, bywal tydzien ze bylem caly - ale bardzo rzadko. Klasa byla fatalna. W polowie roku zmienilem szkole (na technikum). Bylo ciezko mialem bardzo duzo przedmiotow do zaliczenia w zwiazku ze zmiana szkoly i roznicami programowymi, oraz w zwiazku z nieobecnosciami w poprzedniej szkole kilka ocen ndst z takich przedmiotow jak matematyka, historia. Ferie sie skonczyly, w zwiazku z tym 1-szy dzien w technikum. Jakos poszlo, okolo 3 tyg chodzilem bez opuszczenia zadnej godziny. Potem zaczelo sie regulane oposzczenie, musialem zdawac (okolo 6 przemditow [pierwszy semestr]). Odciaglaem to odciagalem, az zostalo do konca szkoly ok 4 tyg (w tym 2 nauki, bo kolejne 2 juz po konferencji). Mama chodzila do szkoly, wyblagala zebym mogl zdawac. Wtedy mialem ok 6 przemditow, ale 2 semestry do zaliczenia + matematyka (pani sie nie zgodzila na zaliczenie). Zaliczylem wszystko oprocz wczensiej nadmienionej matematyki. Wakacje, aach co za wolnosc !, az chce sie zyc. W glowie jednak ciagle perspektywa poprawki z matematyki. Mijaly dni, tygodnie, magiczny dzien byl to 28 sierpnia- chyba najgorszy dzien jak do tej pory w moim zyciu- oblana poprawaka. Po 3 dniach istnego szalu, nieprzespanych nocach, poraz zastanowic sie co robic dalej? Obowiazek szkoly w polsce jest do 18 roku zycia w zw. z tym nie ma wyjscia, musialem wybrac szkole. Pozostallem w tym samym technikum, na tym samym profilu. 1 rzensia rozpoczecie jak to rozpoczecie, porozmawia sie, posiedzi i do domu. Kolejny dzien zwiedzanie szkoly, potem zaczely sie 'normalne' lekcje. Normalne w cudzyslowie, bo przez tydzien byly to lekcje orgaznizacyjne. Ponownie 3 tygodnia przechodzilem bez opuszczenia. W 4 tyg. bylem chory, nadrobilem zaleglosci, ale od tamtego czasu zaczalem znowu chodzic roznie. Ostatnie 3 tyg, nie ma mnie srendio 2 dni w szkole w tyg. W tym tygodniu calkiem poleglem, i nie ma mnie w ogole.
Przejde do sedna:
Wstaje, robie wszystkie czynnosci ktore robi sie rano- toaleta, lazienka, sniadanie, lazienka, ubieram sie, wszystko gotowe, jestem przygotowany do szkoly i mam wyjsc, 'dziwnej tresci' blokada, i nie wyjde. Moge robc wszystko, tylko jak zbliza sie godzina 8:00 to jest dramat.
W szkole jest jak najbardziej w porządku, klasa jest fajna, nauczyciele sa w porzakdu, nie mam problemow zadnych.
W szkole sie zle czuje - jest, mi bardzo czesto slabo, bardzo dziwnie sie czuje (mysle ze to glowny powod dla ktorego nie chce chodzic).
Poza szkola, sporadycznie bywa mi slabo - jestem pewny ze to na tle nerwowym.
Chcialem dodac, ze ogolnie, psychicznie jestem slaby (tez bardzo chetnie poslucham porad- co z tym zrobic.)
Bardzo, ale to bardzo prosze o porady, czas leci, w szkole koljene nieobecnosci i 'zera'.