Witam. Aktualnie mam 19 lat( rocznik '90), studiuję, szukam pracy i ... sensu życia. Nic mi nie wychodzi, nie radzę sobie z prostymi codziennymi rzeczami, kilka dni temu dziewczyna, którą kocham ponad życie powiedziała mi co czuje do mnie, a raczej czego nie czuje. Powoli tracę wiarę, że będzie lepiej, ochotę na cokolwiek, wszystko mnie drażni. Wiem że i tak nie da się opisać tego co się czuje przelewając to wszystko na "papier", dlatego nikt z was do końca nie będzie wiedział co tak naprawdę odczuwam. Mam ochotę się zabić, próbowałem nie użalać się nad sobą nie myśleć nad tym wszystkim ale jakoś nie mogę przestać, na dodatek jedyna dla której chciałbym jeszcze żyć... po prostu jest jej coraz mniej i coraz dalej. Jedynym powodem dla którego nie potrafię się jeszcze zabić jest w malej części rodzina która zalicza się do tych patologicznych (ojciec alkoholik, siostra w domu dziecka) i przyjaciele na których zawsze mogę liczyć, jednak teraz nie mogą mi pomoc. Powodem dla którego pisze na tym forum jest to ze nie potrafię sam sobie pomoc. Także już sam nie wiem co mam pisać dalej, nie czuje się na silach... Pomóżcie