Skocz do zawartości
Nerwica.com

ulica_sezamkowa

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ulica_sezamkowa

  1. a co jestli ktoś brał amfetamine/metafetamite(nie jest pewna) dobę temu? moja kolezanka wzięła i zastanawia się czy może wziąć dzisiaj te tabletki, bo leczy się od miesiąca i nie chce przerywać?
  2. Cześć. Nie chcę by było tak bezosobowo, dlatego powiem Wam, że nazywam się Marta. Od pewnego czasu jest po prostu źle. Wyprowadziłam się ze swojego rodzinnego miasta do Poznania, gdzie jestem zupełnie sama. A przynajmniej fizycznie byłam sama. Bez matki, ojca, brata- nawet bez babci. Załamałam się, czasami wydawało mi się, ze wariuję i mam problemy z ustaleniem kim naprawde jestem. Potem zaczely się zajęcia. Wpadlam w wir pracy i nie myślałam. Wiecie, tak jakby wszystko spływało gdzieś do innego miejsca. Starałam się zapomnieć i po prostu żyć, mając nadzieję, ze kiedyś to wszystko nabierze lepszego wymiaru. Od pewnego czasu męczę się również z nerwicą lękową. Mam ataki duszności i momenty, w ktorych mam atak, czyli nie mogę się ruszyć z miejsca, w ktorym wlasnie jestem dopoki nie zacznę sama odpowiadać sobie na pytania, które sobie zadaję. Niedawno wrociłam z domu. Matka wyrzuciła mnie z domu, bo jej nowy facet mnie nie akceptuje. Jej nowy facet pobiłby mnie, gdyby ona nie zareagowała. Doszło między nami do kłótni, a on nie wytrzymał. Teraz jestem sama i fizycznie i psychicznie. I mam czasami złe dni, kiedy chce mi się płakać i siedzę w pokoju i płaczę, albo jestem smutna i macham szybko głową by wyrzucić te złe myśli z głowy. Ale od jakiegos czasu mam ochotę zniknąć, przestać istnieć, wejść do magicznego pudła i nigdy z niego nie wyjść. Tak naprawdę, to chcę umrzeć. Mam nadzieję, że dopadnie mnie jakaś dziwna choroba, która zabije mnie w ciągu 2 minut. Mam nadzieję, ze eksploduje mi serce, mam nadzieje, ze eksploduje mi głowa. Żyje nadzieją, że umrę. Mam zamiar wybrać się do lekarza i rozkazać mu szukania w moim organizmie jakiegoś raka. Podobno każdy ma raka. Ja piję i palę- mam większe szanse na znalezienie go. Czuję się jak w jakiejś prożni, nie odczuwam ciepła, zimna ani wiatru. Wszystko niby jest, ale jednak mnie nie ma. Wszystko jest rozmyte i niby krzyczy- weź mnie napraw, ale ja już jestem zmęczona składaniem od nowa i od nowa i tak od 8 lat, musze układac. Najpierw rozwód rodziców i ja- mała dziewczynk, zawsze w centrum kazdej klotni, potem moje problemy osobiste, nastepnie matka, która ciagle szukała u mnie rady, traktowała mnie jak swoją wyrocznię, konfesjonal, powierniczkę, a ja musialam radzic, głaskać, poklepywać, mowic co jest złe, a co dobre. Czy ja mam do tego prawo?Potem problemy z ojcem, ktory zapomniał, ze jestem jego dzieckiem. I teraz to. Jezusie, jestem już taka zmęczona. Macie jakies rady? Po prostu musze miec chociaz złudzenie, że coś da się zrobić.
×