Skocz do zawartości
Nerwica.com

punk_rocker

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia punk_rocker

  1. Witam! To chyba mój pierwszy post tutaj mimo, że forum śledzę nie od dziś. Zdecydowałem się napisać bo widzę, że powstają tu jakieś miejskie legendy...Odpisuję na konkretny post, ale jest to właściwie próba dyskusji z przedstawicielami pewnego nurtu, w który ów się wpisuje. Tak więc: To, że go nie znalazłaś nie znaczy, że nie istnieje. Przy pierwszej wizycie u psychiatry zaznaczyłem, że zależy mi na lekach, które umożliwiają bezproblemowe prowadzenie. Dostałem Fevarin. Na ulotce informacja o MOŻLIWYM wpływie na prowadzenie pojazdów mechanicznych. Jednocześnie informacja, że do dawek 150mg w badanej grupie NIE ZAUWAŻONO wpływu na zdolności psychomotoryczne. Kolejny lek - Spamilan. Polecenie od lekarza, aby na początku stosowania zachować ostrożność, ale jak najbardziej można jeździć. Info z ulotki mówi o możliwości wystąpienia na początku przemijających skutków ubocznych. Pojazdów nie należy prowadzić do czasu upewnienia się, że nie wpływa on na zdolność prowadzenia pojazdów. To brzmi jak kategoryczny zakaz do końca życia? Jak myślisz - rację masz Ty, czy może pragnący uniknąć ewentualnych pozwów koncern farmaceutyczny, tudzież lekarz psychiatra? I przechodzimy do rzeczy która mnie najbardziej zaintrygowała. Z całym szacunkiem - skąd masz takie szokujące informacje? Sprawstwo w wypadkach nawet z kierowcami będącymi pod wpływem alkoholu nie wynika w linii prostej z samego (karygodnego!) faktu bycia pijanym. Wyobraźmy sobie taką sytuację. Pan Kaziu wyruszył w trasę po kilku głębszych, po czym zygzakiem, acz przed siebie wjechał na rondo. Niestety na to samo rondo pod prąd wjechał trzeźwy jak świnia ex imigrant po dwóch latach stażu na zmywaku.BUM! Uważasz, że policja orzeknie winę pana Kazia? Owszem zostanie on ukarany za jazdę po pijaku, ale wypadek bezdyskusyjnie spowodował nasz operator zmywaka. Podaj mi natomiast podstawę prawną do ukarania mnie za prowadzenie po lekach(nie mówię już o orzeczeniu sprawstwa co jest po prostu totalną PARANOJĄ!), które wg badań przeprowadzony przez koncern farmaceutyczny nie mają wpływu na prowadzenie, poleconych mi przez dyplomowanego lekarza... To jest po prostu stek bzdur! Oczywiście, że trzeba być rozsądnym. Bycie kierowcą to ogromna odpowiedzialność. Trzeba obserwować siebie i jeśli trzeba - odpuścić. Nie wyobrażam sobie jazdy po lekach po których nie można prowadzić, tudzież wbrew zakazowi lekarza. Leki nie muszą być jednak przeciwwskazaniem do prowadzenia pojazdów. Wkurzają mnie takie opinie generalizujące i stwierdzenia nie poparte żadnymi normami prawnymi. Tym bardziej, że trafiają one do osób wrażliwych, które być może będą zastanawiać się, czy są skrajnie nieodpowiedzialni (jak sugeruje autorka i wielu innych) bo jeżdżą po bezpiecznych wg ich lekarzy lekach. Jestem kierowcą od 6 lat, od dwóch lat na lekach. Stłuczek na koncie - 0, pkt karnych - 10 (ach te wideorejestratory:P), roczne przebiegi w granicach 30 000km, stosunek do motoryzacji - moja druga MIŁOŚĆ...
×