chociaz masz jakies wyltumaczenie, natomiast ja nie widze zadnego. Nie mam zadnych problemow z nawiazywaniem znajomosci i ogolnie na codzien jestem usmiechnieta. No ale dusze wszystkie problemy w sobie, pozniej byle pierdola sprawia ze nagle wybucham, a wtedy to juz tylko wyrzywam sie na sobie. (no ale nie mowie tu o jakims cieciu sie)
tez mialam troche wygorowane wymagania co do siebie i mojej przyszlosci, szczerze to moj entuzjazm skonczyl sie gdy plany co do studi poszly sie ... no nie wypalily.
no ale zeby takie cos bylo przyczyna to troche niepojete dla mnie.
sama nieraz mysle ze poprostu sobie wkrecam to wszystko, jestem zla sama na siebie.