Skocz do zawartości
Nerwica.com

waleczna

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez waleczna

  1. Cześć, długo mnie tu nie było. Derealizacja nie znika. Moja terapia w miejscu. Leków nie biorę bo działają na mnie tak źle jak to tylko możliwe. Mam ciągłe mdłości... szkoda słów. Robert pisze o alkoholu...ja odkryłam ostatnio inny sposób na ulżenie sobie w derealizacji --post. im dłużej nie jem (co jest cholernie trudne) tym lepiej się czuje. Jedzenie jakoś tak zagłusza i wycisza, więc trudno mi trzymać się od niego z daleka, ale jak juz mi się udaje jest całkiem całkiem. Oczywiście bez szału. Nie twierdzę, że derealizacja całkowicie znika, ale te chwile kiedy jest normalnie robią się coraz dłuższe. Ma ktoś tak samo?
  2. Viktorek, brałam effectin z przerwami jakies trzy miesiące:( a właściwie rozbiłam 3-4 podejścia). Niestety okazało się, że nie jestem po nim w stanie funkcjonować. Innych leków też nie toleruje. Wywyoluja u mnie hiperprolaktynemie. Mam ochotę skoczyć z okna. Straciłam juz całą nadzieję.
  3. Witajcie. Ja mam dziś kompletny dołek. Moja sinusoida nastrojów osiągnęła dno. Po terapii (nieudanej ) effectinem nie mogę pracować, nie mogę się zebrać do życia... koszmar. Czuje się tak jakbym już nie istniała i zapomniała o mnie cały świat. niestety nie wiem jak długo mój "mąż" to wytrzyma. Póki co jakoś wytrzymywał ale jest gorzej, a ja nie mogę zagwarantować, że jutro obudzę się w świetnym humorze...krótko mówiąc wegetuję i czuję, że powoli umieram. Obawiam się tez, że mój partner nie rozumie i nie ma co liczyć n a to, że kiedykolwiek zrozumie, że depresja jest chorobą. Raczej mam w domu jednego z tych co mówią to, co najbardziej lubimy " weź się w garść"... NutkoKRK jak ja ci zazdroszczę ozdrowienia i odegnania derealizacji...
  4. Dzięki za odp. miło tak sobie pogadać. Od razu mi lepiej. Tymczasem życzę Wam wszystkim roku lepszego niż ten mijający. Obyśmy wszyscy wkroczyli w niego z nowymi siłami i już nie nadzieją ale pewnością i determinacją do wyzdrowienia:)
  5. Joaśka... wiesz co jest najbardziej deprymujące? Zmagam się z tym cholerstwem (depresja z derealizacją) już ponad 16 lat i powiem szczerze mam dosyć. W tej chwili mam 28 lat i tylko jedną refleksję, zmarnowałam dzieciństwo i młodość. Nie pamiętam dnia żebym wstała i czuła się dobrze. Odbieram egzystencje jako coś ekstremalnie nieprzyjemnego. Kiedy budzę się rano i wiem, że muszę wstać i udawać przed sobą i światem ze jest ok... domyślasz się że mam raczej ochotę rozpłynąć sie w niebycie:) Co do wstrętu, to ledwo robie makijaż, taka czuję niechęć do zajmowania się własną facjatą. A najsmieszniejsze jest to, że ludzie maja mnie za kobietę sukcesu!! Anoreksja.. tez cos o tym wiem niestety. Ze mną juz w porządku ale jak sobie przypomne siebie z okresu kilku kilo mniej ogarnia mnie euforia. Było mi lepiej i lżej psychicznie (to ci niespodzianka). Organizm ludzki jest zdolny do niesamowitych rzeczy. Co do psychoterapii, masz rację. Albo się "zwlokę" w końcu albo pozostaje skok z okna. Jak sobie radzisz ze związkami (nie wiem w jakim jestes wieku). Czy potrafisz przełamać niechęć do siebie i nawiązać więź z drugim człowiekiem? Pozdrawiam
  6. Cześć, chciałam napisać słówko o Effectinie er 75:( Jakis miesiąc temu pisałam Wam, że zaczynam kurację. Miałam ogromne oczekiwania naczytawszy się wcześniej spostrzeżeń pacjentów leczonych wenaflaksyna. Niestety po miesiący muszę donieść, że poniosłam fiasko. Lek paskudny i nie dla mnie:( Mój stan pogorszył się, mam teraz tzw. "zjazd" i nie chcę juz i nie mam siły dalej próbować. Tyle czasu zmagam się z derealizacją, że straciłam nadzieję. a tu święta idą Jedyny efekt tego świństwa to zawroty głowy, nudności (i to jakie), oslabienie. Gdybym nie miała urlopu nie mogłabym pracować. Powiem Wam, że nigdy się tak nie namęczyłam. Dzieliłam kapsułkę na 2 (odsypywałam połowę) żeby zacząć od ostrożnej dawki, niestety włosy zaczęły wyłazić...ehh niech mnie ktos pocieszy przed świętami:( Aaaa miałam też zacząć psychoterapię, oczywiście mój wstret do samej siebie jest tak przemożny, że nie wiem kiedy się ruszę i zadzwonię, żeby umówić się na wizytę.
  7. Właśnie wzięłam trzecia tabletke effectinu. Skutki w pierwszych dwóch dniach były straszne. Zawroty głowy bezsenność, osłabienie i nudności, ściskoszczęk, niewyraźna mowa. Także podwyższone ciśnienie. Teraz jest trzeci dzień i objawy zdaja sie ustepować. Pojawiło się natomisat coś dziwnego. Mam rozszerzone źrenice... z tym, że niesymetrycznie. Prawa jest ogromna, a lewa raczej średnia. Czy to normalne? (w ulotce brak wzmianki) Z tego co piszecie zawroty głowy i bezsenność to norma z przejściowych objawów. A co z rozszerzonymi źrenicami? Pozdrawiam P.S. Ludzie w pracy patrza na mnie dość dziwnie. Zastanawiają się co brałam;)
  8. Dzięki za odpowiedź. Od razu mi lepiej. Rano zażyłam pierwsza tabletkę Efectinu i na razie mam zawroty głowy. To jeden z częstych ale przejściowych skutków ubocznych. Jak przejdzie i poczuję się lepiej zdam Wam relację z efektów kuracji.
  9. Drodzy forumowicze, chciałabym się z Wami podzielic najnowszymi wiadomościami. Otóż przepisano mi Efectin (wenflaksyna). Nigdy tego nie brałam. Macie jakieś spostrzeżenia na temat tego leku? Pozdrawiam pełna nadziei [Dodane po edycji:] Mateusz2100, jestem przerażona tym co mówisz o przybieraniu na wadze:( Mam nadzieje, że na wenflaksynie ominie mnie ten efekt. Trzymaj kciuki. A co do braku zainteresowania sexem to juz to mam. Wystarczy depresja:)
  10. Czesc, ja troche z innnej beczki, otóż: zamierzam rozpocząć farmakoterapię (chodzi o depresje i derezlizację) ale oststnio naczytałam się, że podobno na lekach antydepresyjnych bardzo sie tyje. Czy wicie cos o tym? Czy istnieją juz leki nowej generacji po których nie ma takiego efektu?
  11. Zapomniałam dopisać, że moje pytane dotyczące mechanizmów terapii zahaczającej o dzieciństwo jest ciągle aktulane. Jeśli ktoś z was ma doświadczenia z takiego typu leczeniem i zechciałby się nimi podzielić będę wdzięczna.
  12. Przeczytałam dokładnie i zrobiłam odwołanie do siebie, ponieważ tylko na tym i ew. jeszcze na empatii polegają dyskusje na tym forum. Naszą jednak kończę i pozdrawiam.
  13. Paulinetto, ja też czuję się całkowicie wyprana z emocji. Nie wiem już czy kiedy się cieszę to naprawdę się cieszę czy może wypracowałam sobie przez lata zespół min i okrzyków na różne okazje. Co do powracania do dzieciństwa, to bardzo ciekawe...ceszę się ze na ciebie działa taka terapia. Ja jakoś nie mogę tego przełknąć. Myślę, że to kompletne bzdury. Jestem dorosłą kobietą i grzebanie w moich żalach zaczyna mnie samą żenować. Żale są owszem ale opowiadanie o nich wcale mnie nie wyzwala. Czy możesz napisać w jaki sposób wyzwala Ciebie? Czy robsz na terapii jakieś ćwiczenia, czy tylko opowiadasz...? Pozdrwiam
  14. kamm ja zamiast spadku wagi mam na odwrót, mam straszny apetyt, inaczej mówiąc mój umysł stara sę "zagryźć" lęki czymkolwiek. Od kilku miesięcy bardzo kontroluje to co jem, bo gdybym puściła swoje pokarmowe żądze samopas dostałabym pewnie depersonalizaci. Viktornie korzystam z żadnych poradników (już), ponieważ znalazłam znacznie łatwiejszy sposób na medytacje. Słucham nagrań osho (są na you tube), niestety nie ma polskiego przekładu. W skrócie, metoda polega na braku wizualizacji relaksacyjnych, a opiera się tylko i wyłącznie o kontrolę nad ciałem i umysłem. Innymi słowy, siadasz na ziemi (koniecznie) i starasz sie wyłączyć wszystkie myśli. Ja kiedy nie mogę wyłączyć myśli zamykam oczy i myślę o czerni przed sobą. Kiedy to się udaje człowiek nie pamięta że się boi, że ma problemy itd. Bardzo skuteczna rzecz o ile udaje się osiągnąć ten rodzaj pustki. Bardzo fajne są ksążki o rytuałach mnichów buddyjskich. Nie pamiętam już tytułów ale ćwiczenia owszem np.: - wirowanie (jak derwisz) po pokoju przez 60 sek -siad z podwiniętymi kolanami i skłon ciała do przodu (60 sek) -pozycja leżąca na brzuchu, górna połowa ciała uniesona na wyprostowanych rękach( kilka serii po 60 sek) Niby nic, a zawsze kiedy daję radę to wykonać D ustępuje przynajmniej na chwlkę. Mam przynajmniej okazję zobaczyć jak wygląda moje biurko "na żywo".:)
  15. Witajcie ponownie. Mam pytane dotyczące "przeżyć" towarzyszących derealizacji. Czy obserwujecie u siebie zaburzenia koncentracji objawiające się denerwującą demencją dot. najbardziej podstawowych faktów np. rozpoznawanie twarzy, zapominanie słów, nie kojarzenie nazw ulic? Ja zauważam u siebie momenty w których kompletne głupieje i działam jak w amoku:( Nie wspomnę już jak bardzo mi wstyd i jak straszne muszę ważać na to co robie. Jeśli stres jest dostatecznie duży mój mózg całkowiecie odlatuje w kosmos i odłącza mnie od zasilania. Jestem wtedy chaotyczna i pewnie dziwnie się zachowuje, cos jak Ally MCBill, tyle, że w rzeczywistości nic w tym śmiesznego:( Czy doświadczacie podobnego stepienia? Zapominace rzeczy, o których wiecie i przypominacie je obie kiedy stres mija? Pozdrawiam:) [Dodane po edycji:] Jeśli chodzi o derealzację i depersonalzację - pozwolę sobie dopisać jeszcze jeden wątek. Ostatno ćwiczę techniki medytacyjne mające przybliżyć mnie do siebie:) Nie wiem czy są wam znane. Po skończeniu ćwiczeń czuję się o wiele lepiej niestety trwa to tylko godzinkę. Najsmutniejsze jest jednak to, że wzmożona świadomość własnego życia, własnego ciała powoduje ogromny strach (przynajmniej u mnie). Czy ktoś z was wspomaga się medytacją?
  16. W szkole średniej wysłano mnie na różne testy, ale oficjalnie niekt tego nie stwierdził. Badano mnie raczej pod wzgledem depresji i schzofrenii. Nigdy nie b yłam wiec leczona jak nalezy. Moi rodzice wstydzil się, że muszę pójść do psychologa. Miałam tylko naście lat i nie poradziłam sobe z tym sama niestety. Tak jak napisałam w poprzednim poście sądziłam, że takie wrażenia nierealnego widzenia mam tylko ja. Ucieszyłam się wieć znajdując to forum. Jak sie głębiej zastanowić nad sposobem w jaki funkcjonuje, to faktycznie dużo w tym lęku. Lek przed kontaktami z ludźmi, lęku przed światem. Mam obniżona odporność na chamstwo i brak kultury..ciezka sprawa. Poza tym niskie poczucie własnej wartości. Typowe deprecha, lęki i całkowite wycofanie. Cos jakbym zapadła sie w siebie, albo jak napisałeś, jakby ktos mnie nakrył dużą szklanką odgrodził od świata szklanym ekranem. AA!!! powiem jeszcze coś. W dzieciństwie, kiedy po raz perwszy pojawił se ten stan myslałam, że coś sę stało z moimi oczami, że może wzrok mi się popsuł (miałam jakieś 12 lat) więc mama zaprowadziła mnie do okulisty...śmieszne?? i tragiczne jednocześnie:( Oczywście z czasem przyzwyczaiłam się do wegetacji, ponieważ każde napomknięcie o problemie konczyło sie awanturą, tzn. rozice wstydzili się mnie i pewnie do dzis sądzą, że udaje. Wiele słyszy się o tym, że choroby duszy są wstydliwe,ale znacznie bardziej boli, krdy nie znajduje sie oparcia w bliskich:( Zastanawiam się jak funkcjonujesz? Czy udaje Ci się pracować ? Jesteś efektywny? Ja zauważyłam, że na wszystko muszę przeznaczyc o wiele wiecej energii. Mój wysiłek na 20 min pracy jest tak wielki, że po powroce do domu mam wszystkiego dosyć. Innymi słowy szybko się męczę. Byc może dlatego, że zajmuję się odganianiem leku i trudno mi się skupić na pracy:( Pozdrawiam Mam nadzieje, że post choc dlugi będzie czytelny.
  17. Cześć. Ja też zauważyłam, że dd nasila mi się w konkretnych sytuacjach.Żyje z tym od dzieciństwa, mniej więcej od 20 lat. W okresie szkoły średniej byłam tak skonfudowana i załamana dd, że myślałam zupełnie poważnie o samobojstwie. Ale nie to jest najgorsze. Zdecydowanie najgroszy jest stan wegetacji. Ja w taki sposób to właśnie odczuwam. To nie jest zycie. Nic do mnie nie dociera z taką intensywnościa jak powinno. To jest kompletna wegetacja. Wpływa ona na moje wybory i na jakość mojego życia. Moja rodzina zawsze wmawiała mi ze nic takego nie istnieje. Nigdy wiec nie bylam u lekarza. Naprawde ulzylo mi ze znalazłam to foum. Wiem przynajmniej, że cierpie na dolegliwosc, której sobie nie wymysliłam. Zaskoczyło mnie jednak to co piszecie. DD bierze się od nerwicy??Od lęku? Czy ktos może podać przykłady terapii behawioralnych lub innych, którymi można to leczyć??
×