Skocz do zawartości
Nerwica.com

kinius06

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kinius06

  1. A czy kos zarzywaz jakies leki???Bo ja np biore euthyrox 50 mg-to na tarczyce i con cor cor 2.5 a to na czestoskurcz zatokowy,i procz tego ze faktycznie serce bije mi wolniej nie czuje zadnej ulgi bo ten problem siedzi mi w glowie.znow mnie lapie ze boje sie sama zostac w domu ze serce mi powoli staje jak juz leze w lozku normalnie szok.jak z tym walczyc jak zmienic tok myslenia.ja nie potrafie sobie powiedziec eee tam jak umre to umre.nie chce isc do psychiatry bo za 2 tyg wylatuje za granice.chce zyc pelnia zycia nie bac sie niczego nie bac sie latac NIe bac sie tego ze umre.Na takim forum sprzydal by sie czlowiek ktory ma okolo 80 lat i zna nasz problem:)
  2. Nie wiem czy konkretnie boje sie tego ze nie wiem kiedy umre to raczej jest strach przed tym ze jeszcze tyle bym chciala zrobic zobaczyc przezyc cudowne chwile i w pewnym momencie moze zostac mi to odebrane.moze chodzi o to ze nie chce umierac mlodo starch ze cos mi sie zacznie dziac i nikt mi nie pomoze.kiedys na samym poczatku balam sie sama zostac w domu(paranoja) A co z tym Twoim 11 godzinnym atakiem???potrzebuje tylko innego nastawienia i innego sposobu myslenia ale sama nie daje rady
  3. A nie ma jakis innych specyfikow uspokajajacych procz tych od psychiatry??? Wolalabym ominac tego lekarza bo w sumie on mi nie pomogl??? Jakies ziolowe szalenstwo moze zadziala
  4. Nie wiem czy powiennam sie cieszyc ze nie jestem sama z tym problemem. Moj problrm zaczal sie jakies 3 lata temu kiedy zmarla matka mojej kolezanki w niewyjasniony sposob(we snie).Od tamtego momentu zaczelam sobie wkrecac ze co wtedy jak ja tez pojde spac i juz sie wiecej nie obudze.Tu sie wszystko zaczelo w nocy zaczynalo mi szybko bic serce w pozycji lezacej zaczynalo mi sie robic slabo.czeste pozno w nocy wizyty w szpitalu konczyly sie na podaniu mi relanium i do domu.mysleli ze pojde po tym spokojnie spac a ja sie meczylam z ta okropna mysla do samego rana>Niekiedy nawet prosilam zeby mama ze mna spala w razie potrzeby ona mnie uratuje.Jakis czas pozniej pojechalam na wycieczke kalsowa.Przed wyjazdem zazylam aspiryne bo jakies chorubsko mnie zbieralo.Po 3 godzinach od wyjazdu zaczela mnie swedziec twarz zaczelam puchnac i nie moglam oddychac co chwila zatrzymywano autokar zebym mnie wyprowadzic zebym mogla oddychac swierzym powietrzem.Moja mysl na tamta chwile byla tylko jedna "Boze blagam nie chce umierac na drodze pozwol wrocic do domu" Co sie okazalo pozniej po przyjezdzie karetki ze to bylo uczulenie na kwas acetylosalicylowy(zaznaczam ze od dziecka bralam aspiryne na chorobe i nic nigdy mi nie bylo)Wkoncu poszlam do psychiatry ktory stwierdzil ze mam nerwice lekowa przepisal jakies leki ktore nie pomogly bo kolatanaie nagle serca mialam caly czas.Wkoncu oddzial kardiologi wyniki wykazaly czestoskurcz zatokowy przepisali leki i niby z sercem jest ok ale do tego doszla jeszcze niedoczynnosc tarczycy i zazywanie hormonow.Od jakis 2 lat lecze sie na serce i ta tarczyce ale jako tako w mojej psychice dalej pozostaje lek przed tym ze serce wali mi jak oszlalale i za chwile stanie ze umre nikt mnie nie znajdzie.A przeciez mam tyle planow tyle zamierzen ktore chcialabym zrealizowac ale lek przed smiercia nie pozwala mi cieszyc sie zyciem.Szykuje sie do wyjazdu za granice i na sama mysl jak pomysle ze mam wsiasc do samolotu z ktorego podczas lotu nie mozna wysiasc i jechac do szpitala mnie przeraza a co wtedy jak cos zacznie mi sie dziac podczas lotu albo beda jakies turbulencje albo taki przypadek jak air the france???Przez ten moj paniczny lek nie potrafie zyc jak wszyscy inni normalni ludzie. POMOCY!!!
×