Na wstępie jako nowo zarejestrowany chciałbym się przywitać ze wszystkimi. Podobnie jak wy prawdopodobnie cierpię na nerwicę choć nie jest ona zdiagnozowana. Co do dolegliwości jakie tu zostały opisane są mi dobrze znane i zaczęły się półtorej roku temu gdy pracowałem dorywczo w Niemczech (wielki stres się z tym wiązał) a od jakiś trzech miesięcy mam dziwne uczucie w głowie kiedy na przykład jestem u fryzjera i obcina mi włosy maszynką za uszami w kierunku potylicy wtedy czuję takie jakby ściskanie w tym miejscu w głowie i jakby mnie ściągało w prawą stronę (w zależności która strona jest strzyżona) ale nie tylko bo jak opieram się o fotel bądź ścianę bokiem głowy jest podobnie ale nie zawsze wręcz sporadycznie. Prócz tego oczywiście są podstawowe objawy czyli: kołotanie, kłucia serca, zawroty w głowie, napady lęku, ciągła obawa że umrę albo zachoruję (jak już nie choruję) mrowienie kończyn czasem twarzy, lęk przed utratą wzroku, anomalie wzrokowe różnej maści itd. Mam już tego powyżej dziurek w nosie męczę się z tym i działa to jak Perpetuum mobile gdyż sam się nakręcam dawkując sobie gigantyczne porcje stresu po przez wymyślanie chorób. Także przechodziły przez moja głową czarne wizję mej przyszłości lecz staram się w miarę to kontrolować bo inaczej zwariuje jak już nie zwariowałem. Z perspektywy normalnego człowieka znaczy zdrowego psychicznie wypadam jak umysłowo chory... Motywuję się już od dłuższego czasu aby udać się z tym do lekarza ale sądzę że mnie nie zrozumie i uzna za jakby to ująć osobę potrzebującą opieki psychiatrycznej co napawa mnie lękami.
Sił daje mi jedynie fakt iż nie jestem sam :) lecz nie wiem czy z tego faktu być szczęśliwym bądź załamanym
Pozdrawiam serdecznie
Crist