Co jest najgorsze w "naszej" (już nie mojej) wierze to to, że cały czas jesteśmy ściągani w dół.. tu jesteś prochem, tu jesteś brudny, tu grzeszysz, tam grzeszysz.. myślą, mową i uczynkiem.. bla bla bla.. najtrudniejszą rzeczą jest wyzwolić się z okowów naszego umysłu w które nam spycha religia.. gdy zaczynasz trzeźwo i obiektywnie na wszystko patrzeć, życie jest o wiele piękniejsze.. cały ciężar mentalny z Ciebie schodzi..