Witajcie, spotkał mnie drugi raz napad nerwicy w pracy a właściwie atak zasłabnięcia, lekarz podejrzewa nerwicę. Po załamaniu nerwowym kilka lat temu co jakiś czas mam takie lęki przed pracą. No właśnie a ja muszę pracować, nie mogę siedzieć w domu bo zwariuję. Lubię przebywanie z ludźmi, szczególnie,że fajni są. Praca jest bo jest, ale trzeba pracować a tu nagle pikawa mi wali i czuję się słaba, tak trwało z godzinę a potem ogromne zmęczenie jakbym nie wiem co robiła. Nie zdążyłam wziąść tabletki. A po tym do dwóch dni muszę męczyć się z tabletkami, po których śpie 15 godzin. Bellergot dopiero działa po godzinie a po hydroxyzinum jestem taka śpiąca . czy są inne lekarstwa bez tych śpiących następstw, mam pracę bardzo precyzyjną i wymagajacą skupienia. Trochę mi już przechodzi ale to jest koszmar. Jak to można zwyciężyć w pracy, do której trzeba chodzić? Zważywszy że ją lubię. I nie mam ochoty zmieniać, lecz pewnie szefostwo długo tego nie będzie tolerować. Coraz trudniej czasami mi jest, bo to nie zdaża się w kościele, czy w hipermarkecie czy innym obiekcie. kiedyś to miałam 2 lata temu w pociągu czy autobusie, ale samo przeszło. A tu w pracy:(((( Pozdrawiam wszystkich nerwicowców.