Skocz do zawartości
Nerwica.com

yourpresident

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez yourpresident

  1. heh, dlatego też pytałem się w pierwszym poście, czemu taki Galiński z "Tańca Z Gwiazdami" nie ma żadnej słuchawki skoro to "konieczność w tego typu programach na żywo" - nie napisałaś nic odkrywczego.
  2. moje pytanie było pytaniem jetojycznym... powiem tylko tyle, że "mam talent" to nie są - jak większość osób myśli - jakieś zawody... tylko program KOMERCYJNY... wiem, że Ameryki nie odkryłem, ale chyba nie wszyscy zdają sobie sprawę, co to oznacza... esemesy sresy...
  3. witam. zależy mi na obiektywnym podejściu do tematu, więc piszę o tym tutaj (za co z góry pardon), a nie na przykład na jakiejś stronie fanów programu (oficjalna też odpada, bo za duży tam ruch). żeby skumać o czym piszę, musicie sobie wyobrazić, że oglądacie nie "mam talent", a "taniec z gwiazdami" (tak btw to reżyserem [tak, "reżyserem programu", tak się dokładnie nazywa ta funkcja] jednego i drugiego przedsięwzięcia jest ta sama osoba - Wojtek Iwański). i tak. mamy dwoje prowadzących (Gąsu & Skrzynecka w przypadku TZG / Propok & Hołownia w przypadku MT). kończy się czyiś występ (występ pary "celebrytów" w przypadku TZG / występ "kogoś z ulicy" [nie obrażając nikogo] w przypadku MT). prowadzący podchodzą (a raczej podchodzi, jeśli mowa o TZG, bo "Skrzynka" czeka już tam gdzie ma czekać) do jury (czwórka jury w przypadku TZG / trójka jury w przypadku MT) i Gąsu - który tak btw ZAWSZE (jeśli na przykład taka "Czarna Mamba" się o to pyta) informuje ile-dany-członek-jury-ma-czasu oraz kiedy musi skończyć on swój wywód - prosi wszystkich o zdanie, od lewej do prawej, gdzie na końcu wypowiada się Piotr Galiński (ten łysy), ALE... ze słuchawką w uchu. - nie wydałoby się Wam to co najmniej... dziwne? więc ponowię pytanie - po co Wojewódzkiego słuchawka w uchu w czasie półfinałów MT transmitowanych na żywo (ze studia tvn), gdzie z reguły to właśnie w Jego rękach jest los jakiegoś uczestnika (grupy uczestników), którzy tradycyjnie zajęli egzekwo 2. miejsce w danym odcinku i czekają, co "Kubek" zrobi z nimi dalej?
  4. przecież to pokój "off-topic", tu nic nie ma z niczym związku :/
  5. yourpresident

    do kasacji

    do kasacji, przeszło mi, nie wiem co się dzieje, ale w ostatnim czasie wręcz zderzam się czołowo z ludzką ...
  6. nie do końca, gdyż ową książkę chciałem wydać pod pseudonimem. moja twarz także nie byłaby znana czytelnikom. miałem być po prostu takim... "zorro" jakkolwiek głupio by to nie brzmiało. tak więc nie czuję potrzeby by być na plakatach w pokoju nastolatek, czuję jedynie potrzebę by zrobić coś nieprzeciętnego. chciałbym po prostu kiedyś usłyszeć, że moja rodzina jest ze mnie dumna, spojrzeć do lustra i triumfalnie uśmiechnąć się sam do siebie, wejść do empiku i zobaczyć ludzi zaczytanych w mojej książce, a następnie wyjść z niej z głową uniesioną do góry - tyle... są dni kiedy przykładowo przed wyjściem z domu przebieram w ciuchach, a są dni w których zwyczajnie mi nie zależy i ubieram na siebie pierwszą lepszą szmatę - mam więc takie wahania samooceny.
  7. było za dobre jak na gościa, który całymi dniami siedzi w domu i prócz matury nie ma na swoim kącie większych osiągnięć. ps. też jestem fanem Warhammera ;]
  8. nie tyle, co myślałem, ale nawet napisałem już taką (jest prawie skończona, brakuje jej tylko ostatecznego szlifu). co więcej, miała być wstępem do całego cyklu powieściowego, którego szkic rozpisałem sobie na kilkadziesiąt stron, a czego realizacja zajęła by mi - na oko - przynajmniej 20 lat (jestem perfekcjonistą + mam sporo pomysłów), lecz odnoszę wrażenie, że premiera (jeśli w ogóle by do niej doszło) obyłaby się bez większego echa. tak więc dziś owa książka - wraz ze wszystkimi pomysłami na jej kontynuację - leży sobie u mnie na komputerze i prócz mojej własnej matki, która przeczytała kilka akapitów, i która kłóciła się ze mną, że "to nie mogłem ja napisać" nikt o niej nie wie. niedawno zostałem wyrzucony z pewnego forum (nie złamałem regulaminu, złamałem jedynie spokój tam panujący - takie balansowanie na granicy), wczoraj na innym forum zostałem wyśmiany (uwierzycie, że niektórych bawi to, iż ktoś chodzi do psychologa?), wcześniej nikt na mnie nawet nie zwrócił uwagi (lecz teraz "królem YouTube'a" jest na przykład taki koleś w obcisłych spodenkach śpiewając "intelnet, intelnet", z którym nigdy nawet nie śmiałbym się równać) - i ja mam brać się za pisanie czegoś, co ludzie kupią za własne pieniądze i z czym siądą sobie wieczorem na kanapie przy zapalonej lampce...? podobno trzeba wiedzieć kiedy zejść ze sceny - ja do tej sceny nie zostałem jeszcze nawet dopuszczony, lecz już doskonale wiem, że w momencie kiedy bym na niej stanął, musiałbym szybko schować się za kulisami i uważać jeszcze by nie dostać czymś w głowę. *wzrusza ramionami* pozdrawiam.
  9. yourpresident

    "mam talent"

    "mam talent" jestem na świeżo po obejrzeniu kolejnego odcinka. powiedźcie mi... czy tylko ja mam "doła", gdy oglądam ten program? przykład - wychodzi 15-latek (ja mam 23 lata), fajny chłopak, czego dowodem jest, iż Chylińska i Foremniak na żarty zaczynają się już o niego "bić", gdy zwyczajnie ten tylko wyszedł na środek. dalej gadka szmatka i następnie gość zaczyna tak tańczyć, że ja kurczę się przed telewizorem na samą myśl, czym mógłbym mu dorównać, że nie wspomnę, iż nawet gdybym miał taki dar od Boga to i tak nie znalazłbym w sobie tyle odwagi by zaprezentować go w stacji takiej jak tvn. (...) czy ja kiedyś usłyszałem "nigdy Cię nie zapomnę"? czy ja kiedyś widziałem jak komuś spływała łza po policzku z mojego powodu? albo ktoś zwyczajnie płakał ze śmiechu dzięki mnie? miałem kiedyś depresję (zawód miłosny), która prawie mnie nie wykończyła (mój psycholog i jego "cukierki" mnie uratowały) i "dzięki" temu programowi zwyczajnie czuję jak gówno powraca, przed czym przestrzegano mnie już wielokrotnie (naszczęście w przerwach oglądam sobie "jak oni śpiewają" na polsacie i dzięki temu programowi pocieszam się, że nie tylko ja jestem beztalenciem, heh). ale reasumując - czy ja "mam talent"...? - zaraz ktoś napisze "próbuj" - ależ ja próbowałem. założyłem kiedyś nawet swoją stronę internetową z moją "twórczością miłosną", z której byłem bardzo dumny, i przez trzy lata, kiedy to strona wisiała w siecie, a ja reklamowałem ją gdzie się da, NIKT nie napisał do mnie żadnego mail'a w stylu "podoba mi się" / "nie podoba mi się". - "próbuj dalej" - ależ ja próbowałem. po pewnym czasie powstała druga strona internetowa z kompletnie innego typu twórczością, z której też byłem dumny, i która to też nie spotkała się z żadnym odzewem. - "próbuj dalej", ależ ja próbowałem udzielać się na różnych portalach społecznościowych, forach, czatach i tak dalej i nigdy nikt nie zwrócił na mnie uwagi, mimo że wydawało mi się iż piszę nieprzeciętne rzeczy. - "próbuj dalej" - nie mam sił... jeśli jesteś z czegoś dumny, a następnie wstydzisz się, że podzieliłeś się tym ze światem, jeśli zdarza Ci się to kilka razy, jeśli kilka razy duma zamienia się we wstyd, to rodzi się w Twojej głowie pytanie - "co ja mogę zaoferować temu światu...?". pewnie ktoś zaraz powie - "każdy ma jakiś talent" - zgadzam się i po długich przemyśleniach, po wnikliwej retrospekcji mojego własnego życia, doszedłem do wniosku, że ja potrafię... tylko kochać... lecz nikt dotąd tego nie docenił... stąd właśnie zrodził się we mnie kiedyś rak depresji i teraz odczuwam go na nowo... pozdrawiam
×