Witaj Aniu,
Chciałem Ci tylko napisać, że nie jesteś sama. Mi w jakiś sposób pomaga to, że nie jestem jedynym, który boryka się z tego typu problemami. Tak też znalazłem się na tym forum. Czytając Twój wpis czuję się jakbym czytał o sobie, nawet wiek się zgadza
Ja też już powoli wymiękam. Pracę mam taką, że wymaga utrzymania sprawności intelektualnej na w miarę przyzwoitym poziomie, a po nieprzespanej nocy czuję się tak, że ledwo wiem jak się nazywam. Po pracy wracam do domu i plączę się z kąta w kąt niemal codziennie łudząc, że od jutra wezmę się w garść i powalczę z życiem w nieco lepszym stylu. Senność przechodzi mi dopiero w nocy, kiedy tak naprawdę należałoby już położyć się spać. Wtedy też nachodzą mnie myśli, które powodują, że przekładam krótki sen najdłużej jak to tylko możliwe...Ranek rozpoczynam więc myślą o tym jak dobrze byłoby się jeszcze położyć i choć trochę zdrzemnąć...i koło się zamyka
Myślę o zmianie pracy i miasta bo chyba potrzebuję jakiejś radykalnej odmiany...łudzę się, że to wszystko zmieni ale od dłuższego już czasu brak mi sił, żeby cokolwiek pchnąć do przodu. Trochę chyba też się boję, że życie i tą ostatnią nadzieję mi odbierze.
To może wydawać się śmieszne ale najprostsze sprawy muszę planować z kilkudniowym wyprzedzeniem..., np. "piątek - zapłacić rachunki". Nawet tak prosta czynność jak zalogowanie się na konto, wpisanie kwoty i kodu sprawia mi olbrzymie problemy.
Mam nadzieję, że nabierzesz sił i trybiki w twej maszynie w końcu zaczną się poruszać tak jakbyś sobie tego życzyła.
Trzymaj się ciepło !!!