Wiem, że strasznie pesymistycznie się przywitałam, ale dziś mam wyjątkowo paskudny dzień. Zazwyczaj mówię sobie, że będzie ok i jakoś idę do przodu..
Trudno mi pisać o wszystkich moich problemach, bo jest ich strasznie dużo. Nie wiem czy mam deperesję czy SM, a może w ogóle coś innego. Dzisiaj zapisałam się do kolejnego specjalisty. Chcę walczyć, ale brak mi sił. Co dzień wieczorem obmyślam jak nie pójść do pracy na drugi dzień, rano nie mogę się podnieść, po pracy mogę spać na okrągło i tak w kółko.. Jestm już strasznie zmęczona tą ciągłą walką..
Boję się przyszłości. Nie mam dzieci, ale bardzo bym chciała je mieć Tylko nie wiem jak ja dam radę zająć się dzieckiem, jak teraz nie potrafię wykonywać najprostszych codziennych czynności. Mam dopiero 25 lat, a czuję się jakby moje życie się kończyło. I nie mam siły żeby coś z tym zrobić.. To mnie dodatkowo wykańcza..
Czy ktoś z Was tak ma? Jak sobie z tym radzicie...? Pomóżcie, proszę..