Do tej pory byłam sama, ale teraz znalazłam Was i jest mi jakoś lżej.
Zaczęło się to 3 lata temu. Nagle zaczęło brakować mi powietrza, serce waliło jak szalone, zawroty głowy. Miałam uczucie że się duszę. Mąż zawoził mnie na pogotowie, tam mnie badano, robiono EKG, dawano zastrzyk na uspokojenie i do domu. Wymyślałam sobie różne choroby, robiłam badania. Gdy lekarz rodzinny powiedział mi że mam nerwicę wyśmiałam go. Byłam strasznie słaba. Cały czas czułam jakąś obręcz na szyi. Bałam się wychodzić z domu. Poszłam wreszcie do pani psycholog, dostałam leki, poczułam się pewniej. Ustały kołatania serca i duszności ale cały czas do dzisiaj czuję tę obręcz na szyi , która mi bardzo przeszkadza i czuję się jakby.......opóźniona we wszystkim co robię. Nie potrafię tego określić i nikt mnie nie rozumie, poprostu wszystko robię ...wolniej niż kiedyś. 11 miesięcy temu urodziłam synka. W ciąży dobrze się czułam, ale teraz zauważam, że to powraca. Mam kłopoty z koncentracją, boję się wyjść z dziećmi sama na zakupy, bo zżera mnie strach, że coś mi się stanie i co z nimi będzie? Wtedy zaczyna mi być dziwnie słabo, nie mogę wydobyć głosu, ręce mi drżą. Przechodzi, gdy już jestem blisko domu. Szumi mi w głowie i cały czas chce mi się spać. Na początku jeszcze miałam taki objaw, że widziałam wszystko jakby za mgłą. Chodziłam nawet do kilku okulistów a oni uparcie Twierdzili, że wszystko jest ok. Teraz na szczęście ten objaw przynajmniej minął.