Wiem wiem, tak samo wiem ze nadal mam swój problem.
Na razie staram się jakoś przełamać żeby iść do psychologa, porostu szukam jakiego kolwiek sposobu żeby się na sile do tego zmusić.
Tak samo boje sie ze np teraz jak pójdę spać to ze jutro obudzę się z wczorajszym nastrojem.
wiem i jestem tego pewien ze kiedyś tak będzie i wiem ze wtedy tez już zbraknie mi sil, i właśnie myśli o tym ze wtedy naprawdę to się kończy naprawdę dziś rozpogodziły mi dzień.
Poprostu z tego co sam po sobie widzę to wczorajsza lekcja z życia uświadomiła mi tylko ze to kwestia czasu. (ostatni posiłek skazanego?)
Sam siebie dziś nie rozumiem i tez wiem ze to nie jest normalne, Życie tylko po to żeby kiedyś z tym skończyć? : o
Dziś sam chodzę jak "nacpany" ze tak powiem. 0 mysli w glowie. myślę zbyt spontanicznie i chaotycznie. na każdą myśl mam 3 inne myśli.
Czuje jak by pod presja paradoksu miedzy 1 a 2 a ja jestem półtora po środku, bujam się na krawędzi i czekam tylko aż wypadnę gdzieś za barierke 1 lub 2 lub poprostu nagle wskocze na 3 gdzie to znowu inna decyzja. inne myśli inne zachowanie.
Sam nie umiem siebie tłumaczyć i wiem ze nadal mam ten problem a mimo tego pisze tego posta z uśmiechem na twarzy, :)
Tak szczerze nie oszukuje siebie i wiem ze sam z tego nie wyjdę ale nie umiem tego sobie przetłumaczyć,
i proszę, nie piszcie mi ze muszę iść do lekarza. bo ja BARDZO dobrze o tym wiem, Narazie decyzja o psychologu balansuje znowu pomiędzy 1 a 2 :/ a co wypadnie to sam nie wiem, Sam nie umiem sobie nic wyjaśnić. Pustka w głowie a zarazem miliony myśli.
Dziś w nocy spróbuje się zmusić co jest dzisiejszym sensem dnia. Zobaczę co mi się ułoży.
[Dodane po edycji:]
Ha dziś kolejny dzień ale już tym razem z tej gorszej partii,
Tak samo jak wczoraj bylem "ZA" bardzo Happy to dziś chyba odreagowywałem za wczoraj,
Chodziłem nerwowy i zły cały dzień,
Do tego wszystkiego (bo ja tu nie kochać życia?) na wieczór po prostu przesadzałem i nie kontrolowałem tego jak kłóciłem się właśnie z Ewelina (ex panna <3 ) na której nadal mi zależy, Hmm. szczerze? sam nie wiem czy mi zależny lub czy chce żeby wróciła czy jednak lepiej nie, to jest ten paradoks nadal. Sam w sobie wiem ze ja kocham i zależy mi na niej, Ale sam nie wiem czy tego chce, nie umiem sie tego pozbyć. Do tego pewna osoba naprawdę mi uświadomiła ze muszę się z nią spotkać zęby wiedzieć wtedy co dalej robić mam z sobą mimo że chce się z nią spotkać tylko po to żeby się spokój sam w sobie, Bo jednak przekonałem się ze nie mogę liczyć na jej pomoc. (mimo ze kurwa mac ze tak powiem, nadal na niej zależny i nie wiem co dalej, jak dalej)
Jednak tutaj nie chodzi o trefna mości tylko wybory których nie umiem dokonać mimo ze jestem ich w pełni świadom, znam konsekwencje i co będzie dalej znam swoja każda myśl.
Jednak nie wiem jak je zinterpretować.