Witam!
Mam problem ze samym soba, mianowicie - czuje sie w pewien sposob "przesladowany", caly czas ktos jest w moim poblizu, czuje ta postac, a jak zaczynam sie przerazliwie bac, to nawet ja slysze (halucynacji nie mam). Czesto odwracam sie i patrze, czy czasami tam kogos nie ma (np. w drzwiach). Czuje lek, strach. Dzieje sie to tylko i wylacznie w nocy, kiedy wiem, ze domownicy zasneli. Mam juz tak od kilku lat, tylko ze na moment udalo mi sie wyjsc z tej "psychozy", ale znowu wrocila. Teraz nawet wlaczone swiatlo malo daje i dlatego czekam do switu. Wtedy kiedy widze "rodzacy sie dzien", horror sie konczy. Nie boje sie smierci, boje sie tego przerazajacego "przestraszenia" (w przypadku zobaczenia kogos). Ciezko mi jest to wytlumaczyc, dlatego prosze Was o pomoc. Co ze mna jest grane? Moze jakies tabletki kupic (moga byc na recepte)? Co za choroba we mnie drzemie?
PS. jestem nadpobudliwy (mam tiki nerwowe), ale raczej nic powaznego. Najwiekszy problem = noc.