Skocz do zawartości
Nerwica.com

Joycesky

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Joycesky

  1. Joycesky

    [Kwidzyn]

    Mimo, że wątek założony dawno to odpowiem. Jestem z Kwidzyna, choruję już 10 lat na nerwicę lękowo-depresyjną.
  2. Witam, Jestem nowa na forum, więc może najpierw przedstawię krótko swoją historię. Z nerwicą walczę dzielnie już 10 lat (mam 25). Nie będę opisywała szczegółowo od czego się zaczęło i wszystkich napadów i dłuższych epizodów nerwicowych, bo to by pewnie zajęło ze dwie strony, a nie chcę nikogo zanudzać. Nerwica objawia się u mnie takimi epizodami, ale zawsze zaczyna się tak samo od wmówienia sobie poważnej choroby - był już rak skóry, rak jelita grubego, rak żołądka i dwunastnicy, ostatnio zaczynam sobie wmawiać raka piersi. Oprócz tego miałam epizod (trwający jakieś 2-3 tygodnie) kiedy wydawało mi się, że nie umiem połykać i się zadławię przy następnym posiłku. Co jeszcze? Duszności, szybkie bicie serca, uczucie zaciskania się gardła, kłopoty ze snem. Niestety to całe wmawianie sobie rzeczywiście przekłada się na moje zdrowie - leczyłam się już na zapalenia dwunastnicy, a także miałam objawy jelita drażliwego (biegunki, skurcze jelita, bóle brzucha). Takie nieleczone epizody nerwicowe wpędzały mnie stany depresyjne - nie jadłam, nie spałam, leżałam w łóżku całymi dniami, nie byłam w stanie uczęszczać na zajęcia. Oczywiście leczyłam się - początkowo, jeszcze w szkole średniej jakieś ziołowe tabletki (Bellergot i takie tam), na terapię pierwszy raz poszłam na drugim roku studiów, ale chodziłam tylko 3 miesiące (zrezygnowałam ze względów finansowych), a przez 5 miesięcy przyjmowałam Trittico CR plus doraźnie Xanax. Po odstawieniu leków czułam się całkiem nieźle przez następne 1,5 roku. Na 4 roku studiów miałam najgorszy epizod nerwicowe. Wtedy właśnie miałam objawy jelita drażliwego, ciągły niepokój, niekontrolowane drżenie mięśni, nie byłam w stanie normalnie funkcjonować, wychodzić z domu nawet (Mieszkałam wtedy sama). Oczywiście udałam się do psychiatry i rozpoczęłam psychoterapię. Terapia trwała 1,5 roku przez cały ten czas przyjmowałam Seroxat, Trittico CR, a przez pierwsze trzy miesiące dodatkowo Sulpiryd i Xanax (codziennie). Terapia sporo mi uświadomiła i myślałam, że dalej poradzę już sobie sama, więc zrezygnowałam z dalszego leczenia i odstawiłam leki (mimo, że terapeutka i psychiatra oboje twierdzili, że może jeszcze na to za wcześnie). Niestety po 2 miesiącach od odstawienia leków i zaprzestania terapii to cholerstwo wróciło. Znów mam problemy ze snem, codziennie kłuje mnie serce (wmawiam sobie chorobę serca i raka piersi), znowu czuję niepokój, boję się, że umrę w wypadku albo, że narzeczony umrze i nie dożyjemy do maja kiedy to mamy wziąć ślub. Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale taka już jest ta cholerna nerwica. Rozważam powrót na terapię, ale niedługo przeprowadzam się na drugi koniec Polski i będę musiała znaleźc nowego terapeutę, czyli tak jakby zaczynać od początku Do leków na razie nie chcę wracać. Przepraszam za rozpisanie się, ale chciałam żebyście wiedzieli z czym się borykam i może ktoś spróbowałby odpowiedziec na moje pytanie: Czy jest w ogóle szansa uporać się z tym cholerstwem raz na zawsze? Bo ja zaczynam w to wątpić...
×