Witam serdecznie :)
Wyczerpałam już wszystkie możliwe sposoby, aby zachęcić syna do nauki,niestety poniosłam klęskę....
Dzisiaj ma20 lat i skończone gimnazjum/technikum przerwał !/ teraz chodzi zaocznie do liceum i dalej widzę ,że
szkoła jest dla niego "karą" ! a nasze tlumaczenia nic nie dają!
Jest przy tym mało uśmiechnięty,nic mu się nie chce !/z wyjątkiem spotkań z kolegami/ każda rozmowa na temat nauki jest koszmarem,choc nie krzyczę,bo juz brak mi sił.
Wychodzi na to ,że ani dobrocią ani krzykiem nic nie zdziałałam.....staram sie z nim rozmawiać,wie,że moze na nas zawsze liczyć i że jest bardzo przez wszystkich kochany.....
Liczyłam ,że z wiekiem będzie mądrzejszy i rozsądniejszy......
Czasami wydaje mi sie ,ze może jakieś słabe antydepresanty by mu pomogły.
Kiedyś juz byłam z nim u psychologa,ale pani stwierdziła ,że niewielkie symptomy depresji są ,jednak nie na tyle, by cos mu dac....i od tego czasu jest tak samo ,albo gorzej
Zaproponowałam mu pójscie do psychologa,powiedzial mi ... "ze psycholog nie przekaże mu chęci do nauki"
Aż boję sie pomyślec co bedzie dalej z jego szkołą...i czy jeszcze jest jakaś nadzieja ,ze sie zmieni.
pozdrawiam