Skocz do zawartości
Nerwica.com

iskierka marzeń

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez iskierka marzeń

  1. Lady B nie uzależniam się od kogoś tylko odkąd pamiętam zawsze biegłam za kimś żeby mnie kochano zawsze marzyłam o tym może to śmieszne ale tak jest to odkąd pamiętam zawsze było moim największym marzeniem i dlatego boje się wpakować w chorą relacje a kwestia finansowa nie stanowi problemu staram się bo robie prawko, ucze się języka i załatwiam sobie wyjazd zagranice więc staram sie ale coraz ciężej mi jest brakuje mi drugiego ramienia żebym mogła pogadać, przytulić się kiedyś myślałam że jestem DDA bo mój ojciec popijał ale ost widze że to raczej DDD bo właśnie ojca mi najbardziej brakuje bo tylko on mi mówił że jestem mądra, śliczna cała naj :) a od matki nigdy tego nie słyszałam jedno mnie cieszy że mam synka któremu zawsze mówie jemu że jest kochany, mądry, śliczny i cały naj naj naj i że jego kocham najmocniej na świecie :) ciesze się że widze swój problem i że staram się z nim walczyć o lepszą "psychike" dla mojego dziecka :) sorki że tak wpadam wygadać się ale nie mam do kogo napisać, z kim porozmawiać dzięki :)
  2. cześć niedawno udzielałam się że tak źle mi w związku i go skończyłam z pomocą dobrych rad mojej rodziny a teraz znowu pisze bo mi źle. Właśnie pokłóciłam się z matką i wylałam wszystkie żale skrywane od dzieciństwa że mnie nie kochała wystarczająco, że byłam uważana za "diabelskie dziecko", że wiecznie porównywała mnie do innych bo nie byłam wystarczająco dobra, że byłam wiecznym popychadłem w domu. Boże co ja zrobiłam że wróciłam do domu z którego kilka lat temu uciekałam bo miałam dość a teraz mój synek wysłuchuje tego wszystkiego najgorsze jest to że staram się i szukam pracy ale jest wieczne ale że źle szukam a przecież normalnie daje na życie ale wiecznie jest mi wypominane że nie mam pracy i szczerze mówiąc nie szukam dokładnie bo i tak jak znajde będe miała wypomniane że byle jaka praca... najgorsze jest to że niewiem teraz co robić zakończyłam mój związek a w domu nie mam racji normalnego bytu zostało mi tylko pójście pod most cholernie boje się że znowu jak nadarzy się jakaś chora okazja wpakuje się w negatywną relacje żeby tylko uciec
  3. elo soli nie będe narazie wchodziła na czat bo nie jestem w stanie nałykałam sie prochów i nie jestem do rozmów
  4. cześć... to znowu ja chciałam wejść na czat ale niemoge bo coś mi nie działa znowu weszłam wyżalić sie wcześniej pisałam o samotności w związku i zakończyłam go... jestem w swoim rdzinnym mieście i jest mi cholernie źle!!! myślałam że mam wsparcie w rodzinie a dzisiaj przekonałam sie że moge liczyć tylko na siebie i brata miałam mieszkanie obiecane od mamy a tu siostra pow że ona sie nie zgadza chociaż sama mieszka zagranicą i zostałam na lodzie z małym dzieckiem na wynajem mnie nie stać a mama ma za małe mieszkanie żeby do niej wprowadzić sie narazie u niej koczuje ale długo tak nie dam rady mama stwierdziła tylko "chcecie mnie wykończyć??" chyba wróce w mój toksyczny związek bo nie pójde do domu samotnej matki kurde co ja mam za rodzine niedawno cieszyłam sie z noweg życia a własna rodzina mi podcieła skrzydła a ja chciałam tylko z 2-3 lata pomieszkać w tym mieszkaniu żeby stanać na nogi... martwie sie bo co z moim synkiem??? co ja jemu dam?? jestem do niczego!! nic mi nie wychodzi!!! mam dość tego wszystkiego żebym była sama to pal licho ale mam małego synka i jestem za niego odpowiedzialna niestety i to mnie boli bo nic jemu niemoge dać ma psychiczną matke która sama ze sobą niemoże sobie poradzić zostałam ja i on najgorsze nachodzą mnie myśli te same co kiedyś żeby ze sobą skończyć i mieć święty spokój ale co z moim synkiem wtedy?? zostanie sam na świecie przepraszam że tak żale sie ale musiałam wygadać sie
  5. witaj :) jestem z ostrołęki więc nie jesteś sama z tych okolic :)
  6. marda czytałam twój post i mam podobna sytuacje jestem już w związku kilka lat, mamy ślicznego synka ale niewiem gdzie "my" jesteśmy do czasu ciązy wszystko było ok:) dziecko było planowane i troche na maluszka czekaliśmy a gdy tylko okazało sie że jestem w ciąży to jakby zły duch wstapił w mojego partnera:( zaczął balowac a ja zostałam sama wyprowadziłam sie ze swojego miasta na drugi koniec polski, z przyjaciół zrezygnowałam bo po co mi znajomości z mojego rodzinnego miasta przez całą ciąże walczyłam o ten związek krzyczałam, płakałam, próbowałam rozmowy, kompromisów ale nic to nie dało potem myślałam "dziecko urodzi sie to otrzeźwieje" i synek urodził sie... ma teraz prawie dwa latka a ja nadal jestem sama w zeszłym roku poszłam do szkoły to chociaż co drugi weekend zapominam na kilka godzin a potem wszystko wraca:( teraz "on" jest zagranicą i jak ma przyjechać to najpierw sie ciesze a potem mysle ciekawe kiedy zabaluje??? myślałam żeby wrócić do mojego miasta rodzinnego ale to mała mieścina i wiem co byłoby gadane "o wróciła a była taka dumna jak wyjeżdzala" i jest mi najzwyczajniej WSTYD!! za moja głupote i łatwowierność że tak dałam nabrać sie na piekne słowa a ja chciałam tylko rodziny i miłości a jestem samotna pocieszam sie że mam cudownego synka dla którego wszystko bym zrobiła:) moja wyprowadzka to był mój największy błąd w życiu i wogóle ten związek:( jechałam tu pełna marzeń, uczuć w pełni szczęśliwa kobieta a po kilku latach tego związku jestem wypalona, ciągle płacze... nikomu nie żale sie bo i po co??? mamy i rodzeństwa nie chce obarczać swoimi problemami jedynie przyjaciółka wie część tego co tu pisze i nienawidzi mojego partnera za to co ze mnie zrobił chce to przerwać ale narazie nie potrafie:( przepraszam że tak wyżaliłam sie jak nie chcecie to nie czytajcie tego.. trafiłam na to forum i postanowiłam wygadać sie bo już nie wytrzymuje od kilku lat dusze to wszystko w sobie
×