
koszatniczka
Użytkownik-
Postów
65 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Ostatnie wizyty
Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.
Osiągnięcia koszatniczka
-
dziękuję za Wasze słowa :) coś w tym jest, że ludzie się zmieniają, choć ja sądzę że w moim przypadku problem leży we mnie. Zamartwianie się jest moja domeną, nie znoszę tego lecz te myśli obsesyjne krążą wokół mnie stale... okropieństwo...
-
oczywiście, cały czas rozmawiamy, jednak niestety ja wciąż mam jakieś nowe "problemy". Mam koleżanki, które mają podobne sytuacje do mojej i jak z nimi rozmawiam to twierdzą, że nic nie jest przesądzone, że trzeba myśleć pozytywnie, że jak do tej pory było dobrze to dlaczego miałoby się zepsuć, że w żuciu niczego nie da się przewidzieć.... Jednak ja wciąż mam jakieś problemy... co gorsza przez kilka tygodni o tym nie myślę a potem męczy mnie to przez tydzień, myślę, analizuję, podejrzewam że wynika to z nerwicy lękowej także muszę umówić się na spotkanie ze specjalistą...
-
Witam, dawno nie pojawiałam się na forum, z powodu znacznego ustąpienia nerwicy. Żyję normalnie, bez ataków paniki, bez psychoterapii i farmakoterapii, co do niedawna było nie do pomyślenia. Skończyłam 2 kierunki studiów z bardzo dobrym wynikiem, a bywało, że bałam się zajęć, siedzenia na nich. Jednak od pewnego czasu (studiowanie 2 kierunków na raz mnie wyczerpało) nie mam energii do działania, brak mi uśmiechu, nie chce mi się spotykać z ludźmi a co najgorsze - zamartwiam się wszystkim na zapas. Mam kochającego chłopaka, jesteśmy razem od prawie 1,5 roku, wszystko układa się świetnie. Jednak ciągle zamartwiam się... Jego rodzice są rozwiedzeni, a więc prawdopodobnie nasz związek skończy się podobnie, ja jestem dość mocno religijna on zdecydowanie mniej- na pewno wywoła to w przyszłości konflikty, jak poradzę sobie z wychowaniem dzieci w wierze... On lubi pewien trunek wiec ja już widzę jak za kilka lat jest alkoholikiem i nasze życie jest zrujnowane...Albo że zostawi mnie i ja już nikogo nie poznam... Nie wiem dlaczego tak się tym zamartwiam, boję się że mam powód i tylko chcę uspokoić swoje "sumienie". Oboje kochamy się, codziennie rozmawiamy przez tel, widujemy sie jak tylko możemy, ufamy sobie, czujemy sie razem szczęśliwi, lubimy rozmawiać, spedzać razem czas itd.- można wymieniać dalej. Jednak ja uczepiłam sie tych kilku rzeczy i jak zacznę zastanawiać sie nad zwiazek nie wiem co zrobić Jeszcze jak mama powiedziała kiedyś- on nie chodzi do kościoła- to nie jest chłopak dla Ciebie ;/ zdanie rodziców jest dla mnie bardzo ważne i takie słowa mnie tym bardziej przybijają
-
ja też na początku nerwice (miałam 13 lat) myślałąm o samobójstwie, kompletnie nie wiedziałąm co to jest nerwica, co mi jest ale wiedziałam ze fatalnie sieczujęi nie wytrzymam całego zycia w takim stanie, teraz wiem ze to mija ze można to wyleczyć i już nie mam takich myśli, tym bardziej że jestem osoboą wierzacą i myśl o samobójstwie dodatkowo mnie paraliżowała (strach przed piekłem).... teraz wiem ze to tylko lęki , nic mi nie będzie wiem ze udało mi sieto pokonać już 100 razy i za każdym razem jak wraca juz nie jest tak silne, bo ja jestem silniejsza....
-
zgadzam sie z przedmówcami, że zazdroszczenie do niczego nie prowadzi, oczywiście kiedys też zazdrościłam ale teraz już tego nie robie bo wywoływało to we mnie negatywne myślenie, z ewszystkim sieukłada a mnie nie, że nerwica zmarnowała mi życie itp myślenie. teraz staram siecieszyć z tego ze innym cos wychodzi (co na przykład mnie ogranicza) i myśle sobie że te ograniczenia tak naprawde nie istnieja, że są wytworem mojej wyobraźni i gdybym chciałą robiłabym to samo, bo przecież też mogę to jest moje myślenie, choc zaznaczam że kiedys też zazdrosciłam ale dołowało mnie to jeszcze bardziej wiec odeszłam od tego typu myslenia
-
Hej Mam pytanie do Wszystkich mających w/w uczucia... Jak sobie z nimi radzicie, czy macie jakies leki w zanadrzu którymi się wtedy ratujecie? Mnie napiecie i niepokój dopadają tylko w sytuacjach ktoych się boję, tak na co dzień jestem od nich wolna... Wiem że leki typu benzo uzależniają choć działają b. dobrze. Są jakieś inne leki, które nie uzalezniają a działaja na stany niepokoju?? Pozdrawiam!
-
Kiedyś miałam takie obawy, dlatego chciałąm zeby całą noc ktos przy mnie czuwał i kontrolował czy żyję a w razie gdybym przestała oddychać to by zainterweniował... oczywiscie wszystko minęło jak rękąm odjął, śpię w dzien w nocy... dzieje się chyba tak dlatego że akurat lęk przed spaniem szybko skonfrontowałam z rzeczywistoscią i szybko przeszło, najgorzej "zamrażać lęk" i siez nim nie konfrontowac jak np. w przypadku leku przed ludźmi itp. ale troche zboczyłam z tematu , to tyle ! powodzenia!
-
ja jestem śpiochem, kiedy mam wolne idę spać po północy (ale dlatego że mam taki styl zycia) i śpię do 10 , 11 (jakies 10, 11 h snu ); kiedy trzeba wstać na uczelnię rano to kłade się około 23 i wstaję o 6 rano. Kłopotów z zaśnięciem nie mam, szczególnie po ciężkim dniu, kiedyś budziłam sie w nocy z lękiem , teraz już nie [Dodane po edycji:] zapomnialam dodać, że nie biorę, ani nigdy nie brałam niczego na sen...
-
chciałam zapytać o Wasze zdanie na temat doraźnego zażywania benzodiazepin w sytuacjach lękowych; wiem ze tego typu leki działają objawowo- nie usuwają przyczyn tylko objawy, nie są odpowiednie do stosowania długofalowego... ale moze to jedyna droga żeby pokonac lęk np. lęk wysokości, lęk przed wyjazdami a potem próbowac tych czynności bez leków, lub zmniejszając ich dawkę... problem w tym że w moim życiu mialąm okazje doświadczyć lęków z którymi musiaąłm się skonfrontować np. lęk przed zasypianiem, przed oddychaniem- (lęki z którymi trzeba sieszybko skonfronotwać, natychmiast wiec szybko przeszło, przestałam sietego bać tak szybko jak to się pojawiło); ale sa też lęki jak np. lęk przed wyjazdami z ktorymi się nie konfrontowałam przez długie lata bo nie było takiej koniecznosci, omijałam sytuacje lękowe a wiadomo że im dłuzej czegoś się boimy tym bardziej zaczyna pracować nasza wyobraźnia, moja już za te kilka dobrych lat zdążyła sie mocno napracować dlatego chcę gdzies wyjechać, daleko ale boję sie już na samą myśle ze mam opuścić dom na kilka dni i być z dala od niego; dlatego chcę się ratowac benzo, oczywiście tylko na czas wyjazdów....
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
koszatniczka odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
hej, nie wiem z czym powiązać swoją wczorajszą przygodę, ale proszę o radę bo troszkę sie zmartwiłam...(mam nerwicę lękową). jak już wczesniej pisalam pisałam bardzo lubię sport- spacery, pływanie, rower.... pokochałam intensywny styl życia, nie lubię siedzenia w domu. dietę tez mam zdrową (chce zachować szczupłą sylwetkę i generalnie chcę odżywiać sie zdrowo). ostatnio schudłam 5kg- przez soprt bo ciągle jestem w ruchu i nawet podobało mi się to bo teraz moja sylwetka jest git ale wczoraj jak zasypiłam położyłam ręke na biodrze i wyczułam wystające biodro... no wlasnie przeraziłam się że jestem na dobrej drodze do anoreksji, że zachoruję na bulimie albo na coś jeszcze innego... normalnie tak się wystraszyłam że potem jeszcze nie mogłam zasnąć przez dobrą godzinę z obawą że to już może anoreksja (cała sie spociłam choć nie było żadnego napadu lęku ani niczego takiego, ale wydaje mi sieze to jednak moja nerwica sie odezwala a nie zadna anoreksja bo przecież w anoreksji chyba nie ma czegostakiego jak obawy ze sieza dużo schudnęło??) tak siewkręciałm, że od razu wyobraziłam sobie siebie jak nie mogę niczego zjeść z obawy przed przytyciem, że poszłam do kuchni po brzoskwinie zeby to sprawdzić.... przy okazji napiłam sie melisy i poszłam spać... dziś wstalam i tak samo bałam sie ze moze to już anoreksja , jakiś lęk przed jedzeniem i zrobiłam sobie śniadanie z "duszą na ramieniu" że nie będę w stanie tego zjeść (bo mam jakiś lęk przed przytyciem, choć nie wydaje mi się żeby był) ale spokojnie zjadłam , nic sie nie działo, potem ciastko bo jeszcze zostało z urodzin prosze o radę, bo mnie to wygląda na nerwicę a nie na anoreksje albo bulimie mimo wszystko , tylko chcę uslyszec jakieś obiektywne głosy :) dodam jeszcze że dzisaij na przykład zjadłam więcej niż do tej pory z obawy żeby "oszukać lęk", żeby sobie uświadomic ze to nie anoreksja; nawet będąc dziś u przyjaciółki zjadłam ciastko na które nie miałam ochoty, bo jakbym odmówiła to bym sie zaczęła zastanwiać dlaczego odmówiłam, ze to pewnie jakieś zaburzenie odżywiania i jem wiecej niz do tej pory, chociaz sie nie objadam . czy według Was to nerwica?? np. dzis w nocy byłam strasznie przerażona, ale na przykłąd teraz już ta obawa o te zaburzenia jest mniejsza, zjadłąm kolacje i sie nei zastanwiam nad tym, moze to jednorazowy wybryk?? boję sie tylko żeby to nie był kolejny lęk który sie bedzie ciagnął latami... już doszło do tego ze nie chce wychodzic na rower zeby przypadkiem nie schudnąć bardziej , jakaś paranoja, ale mam nadzieje ze tak szybko jak to siezaczęło tak szybko zniknier, bo generalnie chodzi w tym wszystkim o to , że boje sie ze wejdę na ściezke anoreksji któa zaczyna sie od chudniecia.... -
hej, nie wiem z czym powiązać swoją wczorajszą przygodę, ale proszę o radę bo troszkę sie zmartwiłam...(mam nerwicę lękową, o anoreksji, bulimii wiem niewiele, tyle co z gazet, telewizji). jak już wczesniej pisalam w innej zakładce bardzo lubię sport- spacery, pływanie, rower.... pokochałam intensywny styl życia, nie lubię siedzenia w domu. dietę tez mam zdrową (chce zachować szczupłą sylwetkę i generalnie chcę odżywiać sie zdrowo). ostatnio schudłam 5kg- przez soprt bo ciągle jestem w ruchu i nawet podobało mi się to bo teraz moja sylwetka jest git ale wczoraj jak zasypiłam położyłam ręke na biodrze i wyczułam wystające biodro... no wlasnie przeraziłam się że jestem na dobrej drodze do anoreksji, że zachoruję na bulimie albo na coś jeszcze innego... normalnie tak się wystraszyłam że potem jeszcze nie mogłam zasnąć przez dobrą godzinę z obawą że to już może anoreksja (cała sie spociłam choć nie było żadnego napadu lęku ani niczego takiego, ale wydaje mi sieze to jednak moja nerwica sie odezwala a nie zadna anoreksja bo przecież w anoreksji chyba nie ma czegostakiego jak obawy ze sieza dużo schudnęło??) tak siewkręciałm, że od razu wyobraziłam sobie siebie jak nie mogę niczego zjeść z obawy przed przytyciem, że poszłam do kuchni po brzoskwinie zeby to sprawdzić.... przy okazji napiłam sie melisy i poszłam spać... dziś wstalam i tak samo bałam sie ze moze to już anoreksja , jakiś lęk przed jedzeniem i zrobiłam sobie śniadanie z "duszą na ramieniu" że nie będę w stanie tego zjeść (bo mam jakiś lęk przed przytyciem, choć nie wydaje mi się żeby był) ale spokojnie zjadłam , nic sie nie działo, potem ciastko bo jeszcze zostało z urodzin prosze o radę, bo mnie to wygląda na nerwicę a nie na anoreksje albo bulimie mimo wszystko , tylko chcę uslyszec jakieś obiektywne głosy bo jak wiadomo osoby które cierpią na w/w zaburzenia więdza na pewno wiecej niz ja mająca nerwicę lękowa....
-
hej, nie wiem z czym powiązać swoją wczorajszą przygodę, ale proszę o radę bo troszkę sie zmartwiłam...(mam nerwicę lękową). jak już wczesniej pisalam pisałam bardzo lubię sport- spacery, pływanie, rower.... pokochałam intensywny styl życia, nie lubię siedzenia w domu. dietę tez mam zdrową (chce zachować szczupłą sylwetkę i generalnie chcę odżywiać sie zdrowo). ostatnio schudłam 5kg- przez soprt bo ciągle jestem w ruchu i nawet podobało mi się to bo teraz moja sylwetka jest git ale wczoraj jak zasypiłam położyłam ręke na biodrze i wyczułam wystające biodro... no wlasnie przeraziłam się że jestem na dobrej drodze do anoreksji, że zachoruję na bulimie albo na coś jeszcze innego... normalnie tak się wystraszyłam że potem jeszcze nie mogłam zasnąć przez dobrą godzinę z obawą że to już może anoreksja (cała sie spociłam choć nie było żadnego napadu lęku ani niczego takiego, ale wydaje mi sieze to jednak moja nerwica sie odezwala a nie zadna anoreksja bo przecież w anoreksji chyba nie ma czegostakiego jak obawy ze sieza dużo schudnęło??) tak siewkręciałm, że od razu wyobraziłam sobie siebie jak nie mogę niczego zjeść z obawy przed przytyciem, że poszłam do kuchni po brzoskwinie zeby to sprawdzić.... przy okazji napiłam sie melisy i poszłam spać... dziś wstalam i tak samo bałam sie ze moze to już anoreksja , jakiś lęk przed jedzeniem i zrobiłam sobie śniadanie z "duszą na ramieniu" że nie będę w stanie tego zjeść (bo mam jakiś lęk przed przytyciem, choć nie wydaje mi się żeby był) ale spokojnie zjadłam , nic sie nie działo, potem ciastko bo jeszcze zostało z urodzin prosze o radę, bo mnie to wygląda na nerwicę a nie na anoreksje albo bulimie mimo wszystko , tylko chcę uslyszec jakieś obiektywne głosy :
-
U mnie to samo, tylko rodzice wiedzą, cholera nawet przyjaciołom nie powiedziałam ... źle mi z tym ale wolę żyć tak jak kiedyś - bez nerwicy, nie chce żeby ktoś wiedział bo teraz żyję jak zdrowy człowiek (tzn. nie robię tego czego się boje ale znajduję wymówki i żyję dalej a ludzie wokół mnie niczego się nie domyślają...) [Dodane po edycji:] wnioski: nie zadawać się ze zdrowymi, bo nas nie zrozumieją. nie zadawać się z chorymi, bo tylko pogorszą nasz stan. mówią że najwięcej bólu może nam zadać drugi człowiek ale zdecydowanie najgorszym bólem jest samotność...
-
już od dłuższego czasu nie biorę nic bo właściwie nie ma takiej potrzeby, kiedys był Asertin, benzo też nigdy nie brałam bo szczerze to boję się (moze to glupie) że mi nie pomoze przy silnym lęku a traktuję go jak ostatnią deske ratunku- zawsze pocieszam się że mam to benzo obok i jakby coś siedziało to mnie uratuje ale boję sie wypróbowac czy rzeczywiscie pomoze tak jak sobie to wyobrażam.... i tak nigdy go nie wzięlam i zawsze udaje się bez niego; co ciekawe napadów paniki nie mam na wyjazdach- jeszcze ani razu w życiu mi sie nie zdarzyło że będąc poza domem na wycieczce/wczasach dostałąm ataku (kiedy jeszcze pojawiały się to zawsze mialy miejsce w domu, więc teoretycznie nie powinnam bać sie wyjazdów- jest jednak inaczej...)
-
hej, mam do Was pytanie, otóż jak już wiele razy podkreślałam boje się wyjazdów. Mam nawet na tę okazje zapisany Lorafen, który mam brac będąc na wyjeździe kiedy atak będzie tak duży że będzie to ostatecznosc żeby wziąc to świństwo... jednak czasem pojawia sie anpięcie tak duze że nie da sie normalnie funkcjonować, tracę ochotę do zabawy i najchetniej znalazłabym sie w domu; nie jest to jednak napad paniki bo już od dawna ich nie mam a nie chcę też ratować sie tak silnym Lorafenem... jak sądzicie co wtedy można robić|? brać ten Lorafen? czy moz eratowac sie ziołowymi preparatami czy przeczekać to ?? już sama nie wiem bo jak mialo być brane w ostatecznosci to się tego chcę trzymać , bo wiem ze akurat to benzo jest wyjatkowo "wredne" ;p