Skocz do zawartości
Nerwica.com

gralurg

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia gralurg

  1. Witam Po krótce opiszę problem z jakim się borykam od kilku dni. Jestem w poważnym, 3 letnim związku na odległość (700km) z dziewczyną. Przez pierwsze 2,5 roku wszystko szlo świetnie, dogadywaliśmy się ze sobą, było cudownie. Od ostatniego półrocza, niestety już nie jest kolorowo. Z racji moich problemów zawodowych nie mogliśmy razem zamieszkać. Kiedy prosiła o datę, zawsze mówiłem, że już niedługo, ciągle przekładając datę. Od 6 miesięcy moja narzeczona również boryka się z problemami zawodowymi. W ciągu tego czasu zmieniła 2 razy pracę w korporacjach, które to potwoernie ją wycieńczyły emocjonalnie. Na porządku dziennym był płacz w pracy, stres i obawy (nie mogła nawet wyjść do toalety). Do tego studia i brak mnie obok siebie. Moja narzeczona jest osobą bardzo zamkniętą w sobie, do tego stopnia, że nie potrafi powiedzieć wprost co jej leży na sercu, Tłamsi wszystko w sobie, wyniszczając się od środka. Nic na to nie wskazywało (a może nie dostrzegłem) ale po ostatnich 2 sprzeczkach postanowiła się rozstać. Rozstaniu towarzyszy potworny gniew i epitety pod moim adresem typu "nie kocham, daj mi żyć, odejdź nie męcz, chcę zacząć życie z kimś innym, nie dzwon nie pisz". Nie da się z nią porozmawiać o nas, każdą próbę kwituje, jest już za póżno, 3 lata robiłam co chciałeś, teraz Ty zrób to co ja chcę i odejdź. Tutaj zaczyna się nieprzyjemny zbieg okoliczności, gdyż w całym tym zajściu napatoczyła się pomocna dłoń w postaci znajomego, który niedawno zakończył podobny związek na odległość. Rozmawiając z nim wprost stwierdził, że cyuję "jeżeli nie poczuję prawdziwej miłości do niej to nie będę stawał między Wami, bo wiem z doświadczenia jak to jest" deklarując przy tym chęc pomocy (nie mieści mi się to w głowie?!). Moja narzeczona jest do tego stopnia przygnębiona, że wymiotuje to co zje, ma skurcz zołądka, a na pytanie "o Nas", spotkanie, rozmowę czy cokolwiek reaguje płaczem i słowami "dość, nie chcę już tego". Ważne jest to, że zakończyła ten swiązek przez SMSY, panicznie sie broniąc przed spotkaniem!! (to jest szczególnie ciężkie). Paradoksem jest to, iż podczas ostatnich 2 dni bycia razem, poprosiła o samotny wyjazd w celu zebrania myśli, mi się udało dopiąć wszystko tak aby już być razem. Co się okazało, te 2 dni spędziła z tym znajomym. Kiedy wspominam, że już (a może dopiero) możemy być razem, odpowiada "Za późno". Nie wiem jak się zachować w tej sytuacji!! Wewnętrznie chcę jej dać czas, ale wiem też, że wypełni go takimi zajęciami, które nie kojarzą się ze mną, a to będąc na odległość sprawi, że z czasem coraz mniej będzie nas łączyć.. Przypominać się?? Prosić tego faceta o pomoc w scaleniu Nas razem?? Pisać, nie pisać?? Jak pisać to co i o czym?? Jestem kłębkiem nerwów (bardzo to przeżyłem), proszę o jakiekolwiek porady...
×