
dodzik
Użytkownik-
Postów
41 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Osiągnięcia dodzik
-
czy jest ktos kto wyleczyl sie z nerwicy lekowej ?
dodzik odpowiedział(a) na neta12345 temat w Nerwica lękowa
Tak, myślę że to możliwe, tylko trzeba zaakceptować siebie, pokochać życie i wziąść za nie odpowiedzialność -
Witajcie:) pisze tego posta, gdyz chcialabym podzielic sie z wami tym, co uslyszalam na terapii i co wzbudza we mnie panike i przerażenie Fecet powiedzial mi, ze wyrzuty sumienia mnie strasznie ograniczaja ze przyczyna moich zahamowan sa wlasnie one ja po sobie widze, ze tkwia one w tym, ze bardzo czesto krylam się za ,,mamusiną spódniczką" i unikalam starcia z rzeczywistoscia teraz bardzo się boje, że z tego się nie wydostane, czasem mam wrażenie, ze to cecha dziedziczna? bo moje ciotki tak sluchaly swojej matki, ze zostaly starymi pannami i do dzis razem z nia mieszkaja. masakra ja sobie chyba szczele prosto w leb
-
no, tak, ale dzięki Bogu moi rodzice są zdrowi i tak zostanie:) wierzę w to mocno i modle sie za nich, bo mimo wszystko ich kocham
-
tg-ice; no tak. popieram Cię tg-ice. Ja niestety po prostu boje sie swoich rodzicow, ich rozkazow, ich opinii, tego co powiedza, a nawet od nastroju (zwlaszcza matki), który dziala na mnie jak plachta na byka. Cóż zrobić? chodze na terapie, pracuje nad soba i wytyczaniem granic.
-
Polakita:) masz świetą rację, wiem że powody mojego stanu leżą w toksycznej rodzinie i że trzeba zostawić ,,to" w spokoju i iść dalej. Mój problem jednak to właśnie to, że szukam ucieczki w kims innym, a nie w sobie. Zresztą sam terapeuta mi powiedzial, że na tym polega mój objaw chorobowy.
-
A ja wogóle nie myślę o walentynkach, bo nie mam drugiej połówki
-
Witajcie, Ja również przyznaje, że lgne do ludzi, ale cos mnie w nich odstrasza, może lęk przed bliskoscia i zranieniem, przed zagubieniem siebie
-
Kochani czy zna ktos może dr Mateusza Borowca? Lecze sie u niego juz dwa lata, ale efekty nie sa rewelacyjne. Czy ktoś mógłby mi doradzić?
-
Kochani czy zna ktos dr Mateusza Borowca? Ja chodze na terapie juz poltora roku, sa jakies efekty, ale bez rewelacji. Czy tak ma byc? Czy to normalne?
-
A co myślicie o dr. Mateuszu Borowcu? Chodzę do niego półtora roku i nie wiem co o tym sądzić, jest poprawa ale bez rewelacji
-
Nie wiem jak to określic. Od pewnego czasu mam wrażenie, że zachowuje się dziko, a przynajmniej dziwnie. Tak sprawa się ma na uczelni, gdzie jak muszę wziąść głos, czy cos załatwić to po prostu mam pustke w głowie (jakims cudem nie wyszłam jeszcze na idiotke) Drugi fakt, że mam problemy z koncentracją. To co kiedys przychodziło mi z łatwością teraz zajmuje mi duzo więcej czasu a itak przeznaczam go na nicnierobienie. Po prostu ciężko mi się skoncentrować. Wydaje mi się, że jestem inteligentną osobą, ale z jakichs względów nie potrafie tego wykorzystać. A moze tylko mi sie wydaje, że jestem inteligentna??
-
No, własnie- to się nazywa samotnośc wśród tłumu. Dlaczego tak jest, że żyjąc obok siebie czujemy się obco, jak istoty z innej planety? Czasem też nie rozumiem tego świata, ale im bardziej myślę, tym bardziej ,,wiem, że nic nie wiem" Trzeba robi swoje i zajmowa się swoimi sprawami, chociaz jak ma się leki i zahamowania, to automatycznie uwaga zwraca się w innym kierunku ,,I'm an alien"
-
Witaj wiolka:) nawet nie masz pojęcia jak Cie rozumiem. Przechodziłam przez to samo. Moje lęki spowodowały, że zrezygnowałam ze studiów i wylądowałam w psychiatryku. Na szczęscie jakos mi sie polepszyło, zmieniłam kierunek, zmieniłam miasto. Jednym słowem skoczyłam na głeboką wodę. Z perspektywy czasu cieszę się, że dałam sobie rade, ale uwierz było cięzko. Nadal walcze z tym, żeby się całkowicie usamodzielnić, chodzę na terapie. Moim problemem było uzależnienie emocjonalne od matki, powoli ustanawiałam granice i powoli zaczynam stać na własnych nogach. Troche jeszcze kuleje, ale jest o niebo lepiej niz kiedys Próbuj rodzicom stawiać granice swojej autonomii, po prostu nie pozwalaj aby weszli ci na głowe.
-
detektywmonk. Nie martw się tym, że jeszcze nikogo nie miałeś. Ja już doświadczyłam bycia w związku i niestety także straty. Wiesz, to bardziej boli, niż bycie samotnym. Z resztą zrozumiałam, że samemu wpierw trzeba stanąć na nogi, a pózniej dopiero rozglądać się za towarzystwem. Widzisz, ja myślała, że ta druga osoba będzie ,,lekarstwem" jednak myliłam się- najpierw siebie trzeba uzdrowić, a dopiero póżniej można szukać partnera. W innym wypadku wpaść można w jeszcze większe bagno. Najpierw siebie trzeba pokochać, żeby pokochać drugiego.
-
Dlaczego? co jest we mnie takiego odrażającego, że nikt mnie nie lubi? Dlaczego mam poczucie, że jestem zerem? a tak chciałabym być pewną siebie Dorotą, przebojową, kroczącą przed siebie? Panie, daj mi siłę, aby zmienić to co można, pogodzić się z tym, czego zmienić nie można i zdolność, by odróznić jedno od drugiego. Boje się, że taka jaka jestem- beznadziejna zostane sama, wyląduje na dworcu i skoncze swój marny żywot. Co moge zrobic, aby podnieśc jakoś swoją samoocene??