Skocz do zawartości
Nerwica.com

Malczik

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Malczik

  1. Ja podobnie, zawsze skrywałem w sobie wiele rzeczy (mimo że wszyscy mówią że jestem szczery do bólu, roześmiany i towarzyski). Nie mówiłem bo nie chciałem nikogo urazić (rodziców, kolegów), robiłem wiele rzeczy wbrew sobie, tylko dlatego żeby ktoś nie miał do mnie żalu. Przyszłość chcieli mi wybrać rodzice (spełnienie ich ambicji przez dziecko), mimo że mówiłem że tego nie chce a tamto chce, to zawsze mówili "Młody jesteś, jeszcze podziękujesz". Udowadniałem sobie i innym jaki naprawdę "nie jestem". W szkole jedyne co lubiłem to towarzystwo. Choć z nauką nie miałem problemów (zasługa dobrej pamięci). Nauczyciele mnie denerwowali, wiele osób zresztą też. Kim oni byli by oceniać. Kto dawał im prawo mówienia o czym mamy myśleć, jak interpretować. Wszystko musiało być robione pod szablon określony z góry. Każdy przejaw wolnego myślenia, wiązał się z oceną niedostateczną. Studia to wyżyny tego systemu, tutaj już nie ma nawet możliwości wyrażenia jednego swojego zdania. Musisz myśleć jak Profesor, podzielać jego poglądy. A i tak jedyne czego się uczysz i za co zostanie się ocenionym to jak mocno przyswoiło się tabele, podziały i systematykę którą stworzył egzaminator. A jeśli odważysz się powiedzieć swoje zdanie na dany temat (choć w gruncie rzeczy słuszne) zostaniesz potępiony. A gdzie wolność, swoboda wyrażania opinii. Odpowiedzcie czy ten świat już musi być tak złożony że musimy żyć według szablonu który przeznaczyli dla nas inni. 1/3 życia człowiek uczy się jak przeżyć następną 1/3 życia. W ostatniej 1/3 zbiera plony (jeśli ma szansę) bądź plewy (jeśli mu się nie poszczęściło). Mam jakieś nieodparte wrażenie że nerwica to nagroda za to że próbowałem żyć spokojnie godząc się na wszystko (dla spokoju). Że przyjmowałem myślenie innych jako swoje własne. Że robiłem rzeczy których nie lubię, wmawiając sobie że tak naprawdę są wspaniałe. Jedyne co miałem własne to styl.
  2. Witam, z początku przepraszam że może temat sie pojawił (szukałem) albo w złym subforum go utworzyłem (Mam nadzieje ze w takim wypadku nic sie nie stało). Otóż z problemem nerwicy borykam sie juz jakiś czas. Stosuje psychoterapie i zapewne zastosuje leki. Ale do rzeczy.Niektórzy z was pewnie uczęszczali na psychoterapie bądź też są świadomi że nerwice coś powoduje (deficyt opieki rodzicielskiej, nieodreagowany uraz bądź też konflikt wewnętrzny). I tu pytanie do was: Czy macie świadomość, przebłyski, przeczucie a może po prostu wiecie co u was wywołało tak gwałtowną reakcje organizmu ? Rozumiem że to sprawa na gruncie indywidualna czy prywatna (jeśli nie chcecie/ możecie tego powiedzieć) choć sam uważam że warto to uwolnić i dać ujscie. Zacznę może ja: Wydaje mi się że moją N nasyca to że boje się że "czegoś" "komuś" ważnego nie będę mógł powiedzieć ? Choć raczej powinienem napisać w czasie przeszłym "nie powiedziałem", niestety nie wiem "czego" i nie wiem "komu". Mam nadzieje nadzieje że już niedługo odnajdę w sobie ten czynnik. I jeśli moge jescze jedno pytanie, widzę że ta choroba przeważnie ludzi młodych, czy może się myle i po prostu ludzie dojrzali też mają takie zaburzenia, a po prostu nie piszą na forum. Pozdrawiam Wszystkich, I życzę powodzenia w radzeniu sobie i uzdrowienia emocji.
  3. Spokojnie to nie awaria ani rewolucja. To tylko ewolucja, dojrzewanie. Konsekwencją bycia nastolatkiem jest dojrzenie i dorosłość. Każdy to przeżywał, nie będzie już tak jak dawniej. Nie znaczy że będzie gorzej, będzie... inaczej. Polubisz to, zobaczysz.
×