Skocz do zawartości
Nerwica.com

złotazęba

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia złotazęba

  1. Po roku męczarni wreszcie czuję że zdrowieję Derealizacja po mału ustępuje i jest jej mniej niż więcej. Psychoterapia i anafranil ale przede wszystkim praca nad sobą i zapełniony czas pomogły. To jest to! Czuję, że wychodzę z tego Pozdrawiam
  2. Szczerze zazdroszczę Ci tego komfortu psychicznego. Przeczytałam wcześniejsze wypowiedzi i zgadzam się z tym, że derealizacja jest pewnym rodzajem stanu duszy, a nie jakimś ubytkiem w mózgu. Ostatnio wyjechałam na tydzień z miasta, zmieniłam otoczenie i zauważyłam , że zniknęła. Później wróciłam do domu i znów od nowa to samo... koszmar po prostu
  3. Witam wszystkich! Jej, jak się cieszę że nie jestem sama z tym cholerstwem. W sumie może od samej radości derealizacja się nie zmniejszy ale przynajmniej trochę jest mi lżej na duszy, że nie tylko ja czasami mam wrażenie że popadnę w obłęd i skończę w psychiatryku. U mnie derealizacja jest raczej stanem permanentnym trwającym tak od grudnia ubiegłego roku, czyli już będzie ponad pół roku. Uczucie nie należy co prawda do najprzyjemniejszych, ale jakoś nauczyłam się z nim żyć, powoli się z nim oswajam, ponieważ zauważyłam że im bardzie chcę żeby to cholerstwo zniknęło, tym można powiedzieć intensywniejsze się robi, choć czasami przychodzą bardzo trudne chwile U mnie derealka wystąpiła po odstawieniu benzo, wtedy mój lęk był tak ogromny że nie mogłam się przystosować do otaczającej mnie rzeczywistości (lekarka przepisała mi wcześniej ten lek na nerwicę i lęk napadowy z zaleceniem żeby go brać tylko w ostateczności, ale co tu zrobić jeśli każdy dzień był tą "ostatecznością"). Ale wracając do samej derealizacji to niedawno zaczęłam terapię z racji tego że mam jeszcze wakacje zanim zacznę naukę.Mam czas aby 'wsłuchać sie w siebie' :) Zauważyłam że mój matrix pojawia się zawsze w sytuacjach bardzo stresowych, kiedy jestem niepewna siebie lub chcę wypaść dobrze, w grupie itd. Wtedy rodzi się lęk, który potem przechodzi w derealizację utrzymującą się bardzo długo. Wiadomo, zamazany obraz, kompletny brak koncentracji, i nie wiem co się dzieje. Martwi mnie to ponieważ idę na studia i zaczynam nowy etap w swoim życiu i nie chcę go schrzanić, tzn. chcę normalnie odczuwać moje uczucia, poznawać nowych ludzi i odczuwać ich realność. Trochę mi pomaga spacer (choć często też podczas niego zastanawiam się czy to nie jest sen i chcę go jak najszybciej skończyć) i jazda na rowerze. Bardzo też przydatne są medytacje np metoda schultza i trening jacobsona, po nich jest o wieeeele lepiej ale też nie każdy może mieć na to czas w ciągu dnia. Wogóle prawie nic nie wyczytałam w internecie na temat derealizacji, a tym bardziej jak z nią walczyć jak się jej pozbyć lub jak ją pokonać, to trochę irytującę z racji tego że jest strasznie upierdliwym stanem. Mam nadzieję że wszyscy prędzej czy później wrócimy do zdrowia - i raczej prędzej niż później oj, trochę tego dużo się zebrało O,o Pozdrawiam
×