Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gardy

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Gardy

  1. Dzieki Arcio za slowa otuchy, każde zdanie potwierdzajac, ze to tylko nerwica dae mi sporo ulge. Dzis mnie znowu napadlo ale sobie powtorzylem Twoje slowa, ze gdyby to byla powazniejsza choroba to juz dwno bym lezal w szpitalu. Nie uwierzysz ae minelo jak reka odjal:) Wielie dzieki. Po urlopie wybiore sie do psychologa.
  2. Witam Was. Mam 33 lata i od paru lat mam dziwne objawy, często się badałem, ale żadne badania nic nie wskazują, jedynie małe nadciśnienie, które już leczę. Lekarze zawsze od niechcenia mówili o nerwicy i o tym żeby sobie iść do psychologa. Dopiero jak trafiłem na to forum stwierdziłem, ze nie tylko ja się tak czuje i faktycznie może to być nerwica. Postaram się wam opowiedzieć, co ze mną sie dzieje, ale jest tego sporo i nie wiem czy wszystko przytoczę. Zaczęło się to jakieś 5-6 lat temu, gdy siedząc na ławce poczułem się bardzo słabo i wpadłem w panikę, ze mi się cos stanie, ostatkiem sil poszedłem do domu i po Pol godzinie leżenia wszystko minęło. Praktycznie każdy dzień zaczyna się od myśli, czy dziś się będę dobrze czuł czy nie. Jadę autobusem i myślę czy już nadchodzi atak czy nie. Nie dostaje częstych ataków, ale myśli o nich są dla mnie bardzo uporczywe. Moje nagle ataki zaczynają się zawsze podobnie. Nagle odczuwam cos jakby łaskotanie pod mostkiem w okolicy żołądka, potem przeradza się w to w uczucie jakbym połknął kule i zaczynam się bać, ze zemdleje. Pocę się, przyspieszony oddech, duszności, szybkie bicie serca, czasami wrażenie jakby serce na chwile się zatrzymało a potem ruszało ze zdwojona siłą. Gdy jestem w domu to pół biedy, mogę się położyć, wziąć tabletek uspokajająca i po pół godzinie mija. Najgorzej jest, gdy jadę pociągiem, samochodem czy autobusem i wiem, ze nie mogę. Gdy stoję na poczcie w kolejce to jest ok. bo wiem, ze mogę wyjść ale gdy podejdę do okienka i wiem, ze głupio by było odejść od niego w połowie załatwiania sprawy często mnie to lapie. Czasami jest tak silne, ze ostatkiem sil bronie się przed utrata przytomności ale jeszcze nigdy nie zemdlalem. Na szczęście działają na mnie łagodne leki dostępne w aptece bez recepty. Od lekarza dostałem receptę na bellergot, działa na mnie bardzo pozytywnie. Biorę go sporadycznie, gdy rano czuje, ze może być nie tak w ciągu dnia. Gdy go wezmę mam na 100% pewne, ze mnie tego dnia nie złapie. Często budzę się w nocy zlany potem z myślą, ze zaraz umrę, serce wali jak oszalałe i ta kula w gardle. Gdy słyszę jakieś rozmowy, że ktoś młody umarł na zawał albo w ogóle coś mówią o zdrowiu ja już się trzęsę. Gdy ktoś powie np. co jesteś taki blady to ja już łapie oddechy bo czuje, ze faktycznie źle się czuje. Cale dnie jestem ospały, nie mam motywacji do pracy i nic mi się nie chce. Za to wieczorem czuje się dobrze, mógłbym robić wszystko tylko wieczorami. Potem oczywiście kłopoty z zaśnięciem, koszmary, okropny poranek i od nowa. Co być może jest istotne, to nie przypominam sobie aby coś takiego złapało mnie w chwilach gdy jestem zrelaksowany, np. na wakacjach, podczas weekendowego spaceru itp. Powiedzcie, jak mam sobie pomoc.
×