Witam wszystkich.To co tu przeczytałam o nerwicy lękowej brzmi tak jak bym to czytała o sobie.Lecze sie juz 8 lat,są górki i dołki i czasem odnosze wrażenie że jestem tak słaba że nie uniose tego.Brak jakichkolwiek zainteresowań,nic mnie nie bawi,nic mnie nie cieszy,wegetuje z dnia na dzień.Mam 8 letnią córke która mnie trzyma ale z powodu mojej choroby nie jestem w stanie czasem nawet iść z nią na spacer!!! To jest straszne.Moim marzeniem jest pewnego dnia sie obudzić i powiedzieć jaki piękny dzień..Czy to wogóle nastąpi?Kiedyś bałam sie wychodzić z domu,musiałam mieć przy sobie tabletki wtedy czułam sie bezpiecznie,ataki ustąpiły,nie tracę przytomności juz od dwóch lat,dojeżdżam do pracy autobusem co też jest niezłym wyczynem z mojej strony.Czy ja będe umiała sie cieszyć życiem? od jakiegoś czasu boje sie myśli że kiedyś coś mi strzeli do głowy żeby coś sobie zrobić.Walcze z tymi myślami...