witam,
pierwszy raz pisze na forum, wiele razy czytalam ale nigdy nie wiedzialam od czego zaczac pisanie, moze od tego ze nie wiem juz co ze soba zrobic, nie wiem co mi jest, jak mam sobie pomoc, ale wiem ze musze cos zrobic bo jestem w 7 miesiacu ciazy, za 3 miesiace urodze drugiego synka... moze zaczne od mojego dziecinstwa... nie bylo za ciekawe, gdy mialam 4 lata moj ojciec budzil mnie po nacach, sadzal na krzesle i kazal sie uczyc fizyki, kazal czytac a ja nie umialam, mame zamykal w pokoju, ja plakalam ona krzyczala, przez cale zycie nas ponizal, wyzywal od nieudacznikow itp. nie potrafie mu tego wybaczyc, rodzice sie rozwiedli dgy mialam 15 lat, mama znalazla sobie kogos innego mlodszego o 10 lat, bardzo mi sie to nie podobalo, buntowal ja i nastawial ja przeciw mnie i mojej siostrze, uciekalam z domu, 2 razy probowalam sie zabic, nie potrafilam zrozumiec jak mozna tak traktowac wlasne dzieci, prosilam sie o wszystko, gdy mowilam mamie o pieniadzach na podpaski ondpowiadala idz do niego, ale nie chcialam isc do faceta obcego calkowicie mowic mu o podapskach, nie rozumiala tego, w efekcie podpasek nie bylo, dostalam w liceum stypendium za dobra nauke, chcieli mi zabrac ale im nie wyszlo, powiedzialam ze maja juz moje alimenty a ja musze sie rpsic o kase na wszystko. wiec chociaz ksiaki do szkoly sobie teraz kupie, potem poznalm chlopaka, bylam z nim 1,5 roku i zaszlam w ciaze, zalamalam sie bo gdy mu o tym powiedzialam zostawil mnie... musialam rzucic szkole i isc do pracy, bo od matki pomocy nie bylo widac, ale udalo sie, pracowalam, urodzilam mojego synka, po dwuch tyg od porodu musialam wrocic do pracy bo mi powiedzieli ze pasozyta utrzymywac nie beda. znalazlam opiekunke i do roboty trzeba bylo zasowac, po jakims czasie poznalam osobe ktora wydawala mi sie dobra i szczera, pokochal moje dziecko, tak mi sie wtedy wydawalo, ale po 1.5 rocznym zwiazku, ktory byl tak toksyczny ze wyssal ze mnie cala wiare w siebie, ze nie potrafilam sie pozbierac, sile dal mi moj synek, wyjechalam do anglii, tu poznalam mojego obecnego meza, jest wspanialy, wreszcie mi sie poszczescilo, ale to szczescie trace, nie potrafie budowac wiezi z partnerem, nie wiem jak powinno wygladac cieplo budowane w domu przez zone, klocimy sie przez to, teraz ciaza, hormony wariuja i wraca depresja, wraca tak mocno ze placze po nocach, mysle ze wariuje, sni mi sie to wszystko, tak bardzo sie boje ze rozpadnie sie moje malzenstwo, nie wiem co mam robic, jak nauczyc sie budowac swoj dom, swoja rodzine, nie radze sobie juz nawet w prostych sprawach, od razu sie denerwuje tak mocno ze brakuje mi oddechu... i jeszcze ten londyn, gdzie tu szukac pomocy, boje sie pojsc gdzies i opowiadac to wszystko od nowa, kazdy szczegol, ktory nadal tak bardzo boli...