Skocz do zawartości
Nerwica.com

ojerry

Użytkownik
  • Postów

    38
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ojerry

  1. metaamfetamina i amfetamina to zupełnie dwie różne bajki. Zażywanie leków/narkotyków (konia z rzędem temu kto wyznaczy sensowną granicę pomiędzy narkotykiem i lekiem) w celach rekreacyjnych i w celach medycznych to także dwie różne bajki. Do zażywania metendryny (lek z metaamfetaminą) przyznawał się m. innymi ś.p. J.F. Kennedy. Stosował ją w czasie trudnych rozmów z Chruszczowem podczas kryzysu Kubańskiego. Jak wiadomo to nie metendryna go zabiła a być może (cóż za przewrotna teza) uratowała świat przed zagładą... Stymulanty są jak krajzega. Doświadczony, myślący stolarz potnie nią równiutko deski na nową szafę, idiota utnie sobie paluchy. A ponieważ na świecie idiotów jest masa, w celu ochrony ich paluchów doświadczeni stolarze muszą rznąć dechy pilnikiem do paznokci .
  2. Mam niemal identyczne spostrzeżenia na temat metylfenidatu i ssri co autor wątku. Ponadto muszę stwierdzić, że medikinet sprawdził się u mnie o wiele, wiele lepiej (lepsza poprawa koncentracji, mniej skutków ubocznych) niż Concerta. Podejrzewam, że kluczem do sukcesu jest utrzymanie odpowiedniego stężenia leku w OUN tzn niedopuszczenie do zbyt dużego wahania poziomu dopaminy, które powodują huśtawki nastroju. Jeśli komuś będzie odpowiadało tempo dozowania metylfenidatu przez Concertę to będzie to lek trafiony. Poza tym lek ten nie działa doraźnie, jak można wyczytać w większości źródeł które znalazłem. Prawdziwe korzyści przynosi najwcześniej po kilku dniach. Owszem, czuć już poprawę po pierwszej dawce, ale jest to raczej odpowiednik tego ekstazopodobnego haju w pierwszych dniach brania sertraliny. Po mniej więcej tygodniu wyraźnie czuć, że mózg przestawia się na zupełnie inny tryb działania. poprawa funkcji OUN za które odpowiada dopamina jest nieporównywalnie lepsza w przypadku metylfenidatu. Jeśli ktoś ma zaburzenia z gatunku ADD/ADHD to sertralina będzie przynosić podobny skutek co łykanie rutinoscorbinu na gruźlicę. Czasami niezbędny jest antybiotyk :-) A związki który działa jednocześnie na dopaminę i serotoninę istnieją od ponad stu lat: zarówno ecstasy jak i kokaina działają mocno na transporter DA i SERT. Z wiadomych względów ani ja, ani firmy farmaceutyczne ani grono lekarskie nie polecają ich stosowania co nie zmienia faktu, że działają. Aż za dobrze.
  3. ojerry

    nie dopamina a noradrenalina!!!

    Dla wszystkich "zainteresowanych" katecholaminami : w korze przedczołowej która odpowiada m innymi za pamięć roboczą, inicjatywę i kontrolę zachowania transporterem dopaminy jest NET, tak więc u osób dotkniętych niedoborem dopaminy właśnie w tych rejonach DAT blokery na niewiele się zdadzą a pomoże taka selegilina czy bupropion, amoksetyna i amfetamina. Tak więc czasami leki noradrenalinowe potrafią wyczyniać cuda z dopaminą u osób z konkretnymi zaburzeniami a na inne działają wręcz odwrotnie zaburzając równowagę dopaminowo-noradrenalinową powodując ADHDopodobne objawy. Ten fakt wyjaśnia również dlaczego na niektóre osoby z ADHD leki dopaminergiczne albo nie działają, albo działają słabo z mnóstwem skutków ubocznych, natomiast rewelacyjnie sprawdzają się amfetaminy.
  4. ojerry

    SSRI-temat ogólny

    Jeśli ktoś potrafi konstruktywnie wykorzystać swoją energię to na pewno nie ma ADD/ADHD. Drugi najważniejszy problem to brak kontroli nad impulsami i chorobliwa krótkowzroczność. Naprawdę, naprawdę Ci tego nie życzę, ale jeśli by się okazało, że Twoje dziecię ma ADHD i zacznie z tego powodu zawalać szkołę, zostanie wyalienowanym odludkiem z masą kompleksów, ciągłym poczuciem winy i wielkim śmietnikiem wokół siebie a Ty będziesz patrzeć na to wszystko najpierw próbując prośbą, później groźbą a na końcu po prostu z bezradnym przerażeniem, zupełnie inaczej zaczniesz oceniać farmakologię. Poczytaj wypowiedzi rodziców na ten temat na forach o ADHD, zrozumiesz o czym piszę.
  5. ojerry

    SSRI-temat ogólny

    ooohoho! Proszę Pani! Po pierwsze - zaburzenie to nie choroba. Każdy ma jakąś swoją "urodę mózgową" i granica pomiędzy "normalnością" i zaburzeniem jest płynna. Problem pojawia się wtedy, gdy zaburzenie przeszkadza w życiu. Nie będę się tu rozpisywać na temat add, ale powiem jedno - szkoda, że psychiatrzy nie "wymyślili" tego wcześniej. Kiedy ja byłem dzieckiem nie było internetu. Ale dzięki temu, że jest, mogłem się dowiedzieć o add i zacząć to leczyć. I wierz mi. Pomogło tak, że aż się zdziwiłem.
  6. ojerry

    SSRI-temat ogólny

    to może masz add - jak ja poniekąd pasuje
  7. ojerry

    SSRI-temat ogólny

    wszystkie króliki biorą sertralinę citalopram zaburza równowagę pomiędzy serotoniną i dopaminą. Jak organizm to wyreguluje - będzie ok. Jeśli nie spróbuj bupropionu.
  8. ojerry

    SSRI-temat ogólny

    No tutaj wchodzi w rolę tzw. sztuka lekarska. Pacjenta można porównać do orkiestry która fałszuje, lekarza do dyrygenta. Jeśli sekcja smyczkowa zagłusza dętą, to znaczy, że dyrygent jest głuchy. Ale czasami smyczki muszą przez chwilę grać głośniej, żeby dobrze się nauczyć partii. Żaden neuroprzekaźnik nie jest panaceum, naiwny ten, kto w to wierzy. Chodzi o to, żeby po prostu ładnie grało, a repertuar można wybrać sobie samemu. Prawda jest taka, że nie wszystkie utwory dobrze się sprzedają. U kobiet z libido jest trochę inaczej :-) Dla Was silnym afrodyzjakiem jest poczucie bezpieczeństwa a to akurat leży w mocy serotoniny. Początkowy spadek jest najprawdopodobniej wynikiem "zagłuszenia" dopaminy i po pewnym czasie organizm sam to reguluje.
  9. ojerry

    SSRI-temat ogólny

    No tak. Depresja działa zbawiennie na libido Serotonina REGULUJE popęd. Pozwala czerpać przyjemność z seksu. Delektować się nim. Daje SATYSFAKCJĘ z seksu, z bliskości z partnerem. Umożliwia tą szczególną więź emocjonalną. Bez serotoniny seks jest jak masturbacja. Serotonina libido zabija w nadmiarze, przy podniesionej prolaktynie i niskim poziomie dopaminy.
  10. ojerry

    Chyba znalazłem leki dla mnie...

    Dokładnie tak. Przez głupotę grupy debili inni tracą szansę na korzystanie z dobrodziejstw współczesnej farmakologii. Tyle, że penalizacja nigdy i nigdzie nie rozwiązała problemu nadużywania jakiejkolwiek substancji. A przecież głupota ludzka ma tą ciekawą właściwość, że w naturalnych warunkach unicestwia się sama.
  11. ojerry

    Chyba znalazłem leki dla mnie...

    Moje spostrzeżenia są następujące (po tygodniu stosowania - początkowo 150 a obecnie 300 mg/d) : - po ok 1,5 - 2 h od wzięcia porcji przez 3 - 4 wyraźne wyluzowanie, zahaczające o delikatną euforię (takie motylki w splocie słonecznym, jeśli ktoś wie o co chodzi ;-), anielski wręcz spokój, czy też raczej opanowanie, bo jak coś mnie zdenerwuje, reaguję na to zdecydowanie bardziej stanowczo niż bez leku aczkolwiek nigdy histerycznie, co mi się wcześniej zdarzało. Mogę usiąść na słoneczku, założyć słuchawki na uszy i siedzieć, siedzieć, siedzieć...wcześniej zawsze mnie nosiło. Duży, duży plus. To właśnie ta część wspólna z amfetaminą. Niestety jedyna. - żadnej poprawy koncentracji, wręcz przeciwnie - przymulenie. Tutaj zdecydowany plus dla amf. po której miałem umysł klarowny jak ocean na lazurowym wybrzeżu. - zero ochoty na papierosy :D:D po amf wypaliłem dwa razy więcej niż zazwyczaj. Może wreszcie uda mi się rzucić... - spore problemy z zaśnięciem - po amf wyspałem się jak dziecko i obudziłem czując się jak młody bóg :-) dziwne, prawda?... - wieczorem czuję się trochę jakby lekkiego kaca. takie uczucie jakby mózg przestał się mieścić w czaszce. Nie jest to ból, ale trochę mnie niepokoi. Na koniec chciałbym podkreślić, że nie popieram brania amfetaminy, chyba, że ktoś chce ryzykować utratą zdrowia, chce być sponsorem mafii i osiedlowych penerów, zostać kilkuletnim pensjonariuszem zakładu karnego i faszerować się produktem, którego składu nie potrafi do końca określić nawet chemik, który to kitrał w zaszczurzonej piwnicy. Jednocześnie żałuję, że w naszym kraju (w odróżnieniu od innych, uważanych za bardziej cywilizowane) nie ma żadnej możliwości stosowania aptecznej amfetaminy, która do mafijnej ma się jak Hainekken do denaturatu w celach leczniczych i pod kontrolą lekarską. Jako ironię podam fakt, że możemy się poszczycić jedną z najwyższych na świecie produkcji nielegalnej amfetaminy, między innymi dlatego, że istnieją ludzie, którzy nie znajdując pomocy w służbie zdrowia, wybierają zgubną metodę samoleczenia, wchodząc w konflikt z prawem.
  12. hmm...ja dzisiaj 5h po pierwszej dawce (zyban 150 mg) zasnąłem jak dziecko na 3h i teraz też mnie muli. Innych sajdów nie zauważyłem.
  13. ojerry

    Chyba znalazłem leki dla mnie...

    kawa i herbata (w tym yerba) działają na mnie krótko pobudzająco ale dalsze dawki już wręcz odwrotnie. Za czasów licealnych po kawie i mocnej herbacie od razu zasypiałem i nawet teraz czasami tak reaguję na kofeinę. Miko - zdaj relację jak podziała na ciebie mocniejsza dawka bupropionu, bo dzisiaj rano pożarłem pierwsze 150 mg i w południe zasnąłem jak dziecko :-) Myślę, czy na moje 100 kg cielska od razu nie wskoczyć na 300.
  14. ojerry

    Chyba znalazłem leki dla mnie...

    jutro do walki dołączy Zyban Dlaczego zwiększyłeś dawkę bupropionu? Odczułeś że przestaje działać czy były inne powody?
  15. uzależnienie psychiczne ma swoje fizyczne odzwierciedlenie w połączeniach neuronowych. Pozostaje do końca życia - jest w zasadzie nieuleczalne. Jest o wiele, wiele gorsze niż uzależnienie fizyczne, które można leczyć objawowo lub po prostu przetrwać okres objawów abstynencyjnych.
  16. odnoszę wrażenie jakby płci brzydkiej zdecydowanie lepiej służyło... dopamina jest ściśle powiązana z testosteronem i prolaktyną - może dlatego? czy działanie Zybanu różni się znacząco od wellbutrinu? Różnicę widzę jedynie we wchłanianiu się i nie rozumiem różnicy pomiędzy "stopniowym" a "zmodyfikowanym". Ma ktoś praktyczne info na ten temat?
  17. ojerry

    Chyba znalazłem leki dla mnie...

    Witam! Skombinowałem Adartel i muszę powiedzieć, że średnio jestem z niego zadowolony. Efekty graniczące z placebo (zastanawiam się, czy to lek działa, czy mam po prostu jeden z tych lepszych dni). Po dwóch tyg stosowania skłaniam się w kierunku efektu placebo - duże oczekiwania, nadzieja, efekty zerowe. Zastanawia mnie natomiast drugi lek opisywany przez autora wątku - wellbutrin. Z tego co się zdążyłem się dowiedzieć o tym specyfiku, jest on silnym boosterem dopaminowo - noradrenalinowym. Może dopiero takie combo okazało by się skuteczne? (Choć jedyne jednoznacznie pozytywne opinie o tym środku przeczytałem na forach dla palaczy i narkomanów sic! )
  18. ojerry

    Chyba znalazłem leki dla mnie...

    chętnie bym poszedł do psychiatry, ale... no właśnie... widzę pewien problem z którym sam się stykam w swoim życiu zawodowym. Wiedza internetowa z mojej branży wielu ludzi wpędziła w kłopoty a demitologizacja to jedno w głównych zajęć podczas moich rozmów z klientami. Sugerowanie czegokolwiek człowiekowi po studiach medycznych z wieloletnim doświadczeniem...irytujące. Boję się, że skończy się na wieloletniej batalii z różnymi prozakami i innymi takimi, które najprawdopodobniej z zajechanego starocia zrobią ze mnie wrak na okres trwania eksperymentu, a na to absolutnie nie mogę sobie pozwolić. Jakie leki działają na noradrenalinę? (przepraszam, za zaśmiecanie wątku, może admin przeniesie moje posty gdzie indziej) Czy są jakieś badania, pozwalające obiektywnie zdiagnozować co mi jest, nie tylko na podstawie moich subiektywnych odczuć? Zawsze jest możliwość, że coś sobie uroiłem, prawda?
  19. ojerry

    Chyba znalazłem leki dla mnie...

    Witam Trafiłem na to forum (a w zasadzie na ten post) zupełnie przypadkowo. Mam 32 lata i problemy identyczne z opisywanymi przez autora wątku. Pokrótce napiszę, że od dziecka miałem potworne problemy z koncentracją uwagi oraz motywacją, asertywnością, lękiem przed ludźmi. Mimo ogólnej opinii o moich zdolnościach, ledwo co zdałem maturę a studia zawaliłem. Zamiast ambicji, asertywności dominuje u mnie obojętność i olbrzymia irytacja nad własną bezsilnością (własna i otoczenia). Wszystkie te cechy połączone są z ogromną kreatywnością na wielu płaszczyznach, co w związku z brakiem motoru do działania powoduje u mnie uczucie kompletnego niezrealizowania, bo wiem (a raczej czuję), że gdyby ten motor działał bez zarzutu mógłbym w wielu dziedzinach zajść naprawdę wysoko. Tyle o sobie, tytułem wstępu Moje życie toczyło by się pewnie tak dalej aż do śmierci, gdyby nie pewien epizod. Kilka tygodni temu na imprezie (na które chodzę tylko kiedy odmowa była by ogromnym nietaktem i olewajstwem) zrobiłem, zdawało by się straszną głupotę i dałem się namówić na amfetaminę. Ktoś po prostu widział jak "wspaniale" się bawię, zaproponował, spróbowałem. Stało się...Mia culpa... To co przeżyłem pod jej wpływem, wywróciło do góry nogami moje spojrzenie na samego siebie. Jakież było zdziwienie osoby częstującej gdy zamiast jakiegoś szczególnego pobudzenia poczułem tak ogromny wewnętrzny spokój, że nie da się tego opisać słowami. Myśli dotychczas pędzące w głowie niczym taksówkarze w Kairze - każdy trąbiąc w innym kierunku, zaczęły być jasne i mogłem się na każdej skupić. Nie mogąc wcześniej ustać w jednym miejscu (każde po chwili mnie irytuje) siedziałem dwie godziny w loży prowadząc cudowną konwersację ze znajomymi i, ku mojemu i ich zdziwieniu każda myśl bez problemu została wyrażona tak, jak tego chciałem. A problemy z wypowiedziami miałem zawsze, zająknięcia, ciągłe dygresje, chaos. Ludzie nie lubili mnie słuchać. (Ze słowem pisanym jest o wiele lepiej). Ale największe moje zdziwienie nadeszło w nocy, kiedy wróciłem do domu. Podobno cechą charakterystyczną po amfetaminie jest bezsenność. Nigdy w życiu sen nie przyniósł mi takiego relaksu i wypoczynku. Był momentami płytki, ale ogromnie relaksujący. Dzień po? Złe samopoczucie, zmęczenie? Nic z tych rzeczy. Budzę się - kolejne zdziwienie. W moim pokoju jest bałagan. Bałagan mnie denerwuje! Muszę posprzątać! Jestem brudny! Muszę się umyć! Kto tego nie przeżył, nigdy nie zrozumie. Ja tego nie rozumiałem. Ludzie coś robią, bo mają MOTYWACJĘ. Ja poczułem ją pierwszy raz w życiu i zrozumiałem, że żyłem jak robot. Zrozumiałem jaką irytację moje lenistwo musiało wywoływać na otoczeniu. Zrozumiałem wiele innych rzeczy; przede wszystkim, że jest szansa, że może być inaczej. W godzinach wieczornych wszystko wróciło do normy. Zacząłem internetowe poszukiwania. Z tego co dotychczas udało mi się wyszperać, podobnie jak na mnie, amfetamina działa na dzieci z ADHD. Pochopna diagnoza, tym bardziej, że nigdy nie byłem nadpobudliwy ruchowo, wręcz przeciwnie. Obecnie jedyne dni, w jakie czuję się w miarę dobrze to 2-3 dni po porządnym skatowaniu (nie rekreacyjnym ćwiczeniu) się na siłowni. Ćwiczę od lat i jestem w doskonałej formie, choć zmuszanie się do treningu jest z czasem coraz większą gehenną. Motywuje mnie to, że jak przestaję ćwiczyć na dłużej niż 2 tyg. gehenną robi się moje życie. Oczywiście branie amfetaminy nie wchodzi w grę. Nie chcę być przestępcą. Nie chcę się uzależnić (uzależnił bym się na 101% bo do teraz o niej myślę) Mam po prostu nadzieję, że od XIX wieku farmakologia poczyniła postępy i może mi pomóc lepiej i bezpieczniej niż szkodliwa, dilerska amfa. Rodzinnemu lekarzowi wiele razy mówiłem o moich dolegliwościach - nie ignorował ich, ale wszystkie badania zawsze wychodziły rewelacyjnie, mam za sobą nawet obserwację w szpitalu, gdyż 3 lata temu zaczęły mnie męczyć nudności i konwulsje. Badania (łącznie z gastroskopią) nic nie wykazały a teraz wiem, że mogło to być spowodowane nadmiarem acetylocholiny. Mam w planach wizytę u psychiatry. Ale boję się. Czytam o tym, że tak naprawdę leczenie to jeden wielki test na wyczucie różnych psychotropów i jestem przerażony. Stać mnie na wizytę prywatną ale wiem, że internetowa wiedza z np mojej branży to w 90% nieporozumienie. Sugerować coś?... Jak się do tego wszystkiego zabrać?
×