Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emerson

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Emerson

  1. w gruncie rzeczy miałem taką nadzieję, no cóż życie jak widać rewiduje pewne zamierzenia... dlatego między innymi postanowiłem przedstawić swój "problem" na tym forum, bo być może ktoś mógłby coś doradzić, choćby z własnego doświadczenia...
  2. ten konkretny stan, trwa już około miesiąca. Wcześniej pojawiały się takie epizody, ale bagatelizowałem je, jednak od pewnego czasu coraz bardziej się to nasila... wcześniej można powiedzieć że spodziewałem się obniżonego nastroju czy tym podobnych, jak z resztą co roku. Dotychczas jakoś potrafiłem sobie z tym radzić, teraz zaczyna mnie to przerastać... Co do psychologa, byłem już na terapii, niestety skończyła się ona z chwilą zakończenia pracy mojej psycholog w poradni do której uczęszczałem. Pierwsze co to pomyślałem że najlepiej uderzyć z tym do terapeuty, no ale okazuje się że najwcześniej mogę liczyć na psychologa dopiero po nowym roku
  3. Witam! Trafiłem na to forum gdyż chwilowo nie ma nikogo kto byłby w stanie pomóc mi z moim "problemem". Wydaje mi się że na pewno znajdą się tutaj ludzie którzy będą potrafili mi przynajmniej doradzić w obecnej sytuacji... taką mam nadzieję... No więc mam 19 lat (no można mówić że już niedługo 20 :) ), i od pewnego czasu, zauważyłem że pojawił się u mnie taki stan, którego sam dobrze nie umiem scharakteryzować. Otóż przejawia się to tym że czego bym się nie podjął obawiam sie najgorszego. Niby brzmi to banalnie, ale na prawdę jest to bardzo wyczerpujące dla mnie jako człowieka. W najmniejszych detalach np. w rozmowie z kimś od razu doszukuje sie "drugiego dna". Niemal mimowolnie zaczynam dorabiać do tego jakąś "filozofie", że na pewno akurat taki czy inny gest, takie czy inne słowo ma na pewno jakieś ukryte znaczenie. Problemem jest to że wiem, że skoro czegoś nie usłyszałem otwarcie, to znaczy że nie powinienem się tego obawiać, skoro nie ma żadnych przesłanek że jest źle również nie ma co się "nakręcać", a jednak... wtedy pojawia się obawa że może ktoś po prostu nie chce mi powiedzieć tego otwarcie... i pojawia sie takie błędne koło... Do tego dochodzi jeszcze "wszechobecne poczucie winy": "może to ja zrobiłem coś źle?? na pewno ja coś zrobiłem! na pewno to przeze mnie" choć wszystko jest w najlepszym porządku... ogólnie wszystko sprowadza sie do tego że boje się o to "że skoro robie coś źle, ktoś mi nie chcę czegoś powiedzieć" to każde moje działanie skończy sie niepowodzeniem... Staram sie jakoś to kontrolować, ale boję się że mogę nie dać rady. Najbardziej obawiam się o swój związek, na którym bardzo mi zależy. Na prawdę staram się głęboko angażować w każdy związek jaki zawierałem, wszystkie poza obecnym (a nie było ich wiele) kończyły się fiaskiem. Tłumaczę to niedojrzałością w pewnych kwestiach, ale nie tylko. Natomiast w moim obecnym zwiazku na prawdę czuję się spełniony, wraz z moją dziewczyną jesteśmy ze sobą na prawdę mocno emocjonalnie zżyci. Zacząłem obawiać sie o siebie, gdy mój problem, zaczął dotyczyć właśnie zwiazku - nagle bez powodu staje się pełen obaw że może coś jest nie tak, że może ona mnie już nie chce. brak głupiej emotikony w sms'ie potrafi napełnić mnie obawami, mimo że gdy dochodzi do spotkania z dziewczyną wszystko jest dobrze, nie odczuwam żadnych lęków że coś jest źle... Wiem że może głupio to wszystko brzmi, ale proszę jeśli ktoś mógłby mi pomóc w jakikolwiek sposób będe wdzieczny! nie chcę przez swoje "urojenia" zniszczyć czegoś na czym mi zależy... "pomóżcie mi się znaleźć - błagam!"
×