Moje objawy to przede wszystkim bóle brzucha (jakoś od pół roku, w rożnych miejscach), nudności, uczucie słabości, czasem zmęczenie. Często mam uczucie, że jestem na krawędzi omdlenia, mimo, że nigdy w życiu nie zemdlałem. Do tego dochodzi duszności, częste wahania wagi (ostatnio odnoszę wrażenie, że już tylko chudnę) i poczucie beznadziejności.
Z nerwicą męczę się od dobrych 8 lat, jednakże od 4 miesięcy przybrała naprawdę gwałtownej formy. Mimo, że jestem już dorosłym facetem i na co dzień tego po mnie nie widać, cały czas towarzyszy mi lęk, że jestem chory na coś poważnego i niedługo umrę. Jak sobie z tym poradzić, nie pomagają ani leki na uspokojenie, ani rozmowy ze specjalistami, nic. Najgorsze jest to, że w zeszłym roku nie miałem już praktycznie żadnych problemów. Nasilenie nastąpiło po grypie jelitowej jakoś w lutym, od tego czasu wydaje mi się, że stoję nad grobem.