Hej,
Czytam Was i czytam i czasem się dziwię co piszecie.
Oczywiscie kazdy ma swoje zdanie i ma prawo go bronic, ale przypomina mi to obroncow krzyza.
0 tabletek! Jestes nienormalna! Tylko psychoterapia!! Nie pownnas byc matka!!
Ludzie! Bądźcie bardziej wyrozumiali i zauwazcie ze nie ma jednej drogi dla kazdego dobrej i odpowiedniej. Ile ludzi tyle rozwiazan.
A czemu sie oburzam?? Bo ja jestem w ciąży w 5 miesiacu z nerwicą od 6 czy 7 lat, juz nie wiem. I probowalam wszystkeigo, leki to oczywiscie u mnie była podstawa, rózne, odstawianie samodzielne (najgorsze i bezmyslne) i z lekarzem. kilka prob podchodzenia do psychoterapii ( kilka wizyt, testy itp.) , w koncu jedna dzienna 3 miesieczna przeprowadzona do konca. Nie wiem kto to napisal na forum : "jak masz szczęście to i po tygodniu możesz stanąć na nogi". Wiekszej glupoty nie slyszalam. po 3 tygodniach na terapii bylam wrakiem, wieksze napady lęków, bo sie wszystko wyrzuca z siebie. I bylam na lekach ( oprocz tych szybkodzialajacych) Dopiero po 3 miesiacach mozna powiedziec ze jest lepiej, ale czy sie wyleczylam?? Nie ! Nawet nie zaleczylam nerwicy. Ale pomogla, owszem i wszystkim polecam psychoterapie, bo to pierwszy krok w strone lepszego. Minelo juz 1,5 roku od jej zakonczenia. I po terapii bralam leki, i mialam ataki paniki ale jak mialam ataki paniki to bylam silniejsza i odazniesza. Owszem, bylo i jest nadaj najgorszym przezyciem i boje sie ze bede miala, ale juz nie mam mysli jak wczesniej ( wiecie o czym mowie).
Teraz jestem w ciąży, leków nie biore. Odstawilam je stopniowo jak sie dowiedzialam ze jesem w ciazy. Bardzo chciałam dziecka. Do 4 miesiaca było pieknie i bylam przeszczesliwa. Przyszedl 5 miesiac i sytuacja sie odmienila o 180 stopni. Wrocily lęki, choc bardziej niepokoj który wciąż jest. Raz narasta raz maleje. Dzwonie do męża i rycze ze ja juz nie chce tego dziecka, ze go nie kocham i nie pokocham, ze go oddamy. Straszne uczucie! i przepraszam maluszka w brzuchu ze tak czuje i ze nie chcialam tak, przecez bardzo go pragnelam. Na pytania znajomych jak sie czuje jako przyszla mama dostaje atku paniki. Byc moze to chormony, byc moze nerwica, moze depresja. Nie wiem, wiem ze to szkodzi dziecku. Dzis czuje sie dobrze, ale boje sie jutra czy moze nastepnej godziny. Ale nie na darmo wszyscy ( lekarze, babcie, mamy etc.) powtarzaja ze w ciazy nie nalezy sie denerwowac, bo to szkodzi dziecku, wiec jesli bedzie naprawde zle, pojde dopsychiatry po proszki, bo nie chce by moje dziecko wciaz pochlanialo złe związki które ja uwalniam podczas lęku !! Mam nadzieje ze do tego nie dojdzie, ale jak nie bede miala wyjscia to bedzie moim zdaniem najlepsze rozwiazanie.
A pieprzenie typu ze najpierw trzeba zaleczyc/wyleczyc nerwice zanim sie w ciaze zajdzie nie do kazdego da sie zastosowac. Ja mam 30 lat, to ile mialabym jeszcze czekac na 1 dziecko?? Skoro te 6-7 lat mi nie starczylo? I przypominam, po psychoterapii. Byc moze do konca zycia jej nie zalecze, to znaczy ze jestem skazana na brak potomstwa??? Zastanowcie sie!
pozdrawiam