Skocz do zawartości
Nerwica.com

elfica

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia elfica

  1. a czy Wasi psychiatrzy sa zwolennikami brania leków doraznie? czyli przez okres tylko wzmozonej nerwicy?? bo ja slyszalam,zeby lek podzialal skutecznie trzeba go brac min. 2,3 lata.Zreszta nie uwazam,ze dzieki lekom mozna sie wyleczyc..moim zdaniem lek daje Ci tymczasowe dobre samopoczucie a po odstawieniu znow zostajesz sama ze soba.Wiec lepiej popracowac nad soba i umiejetnoscia radzenia sobie ze soba..w sumie zgodzilabym sie z tym,ze jesli dojdzie sie do tzw.sciany i faktycznie nie dajesz juz sobie rady to wtedy trzeba wziac leki ale uwazam,ze przez pewien tylko czas ,do momentu az znow odzyskasz sile ! jak myslicie?
  2. pewnie masz rację do depresji mi daleko jednak szybko popadam w gorsze nastroje;) poza tym,że wtedy męczę się sama ze sobą,chyba nie obciążam tym otoczenia zastanawiam się nad ponownym włączeniem leków(oczywiście w konsultacji z lekarzem;)) ponieważ czuję,że samotna walka z natręctwami wymaga ode mnie zbyt wiele;) a powiedz mi-masz typową nerwicę czy jesteś już po wygranej walce? podoba mi się Twój rozsądek i optymizm więc chętnie Cię wyslucham jeśli oczywiscie chcesz napisac:)
  3. no tak ale powiedzcie mi co robić w sytuacjach paniki gdy nie wiemy czy są to naturalne myśli( spostrzeżenia) czy są to natręctwa,które chcą nam uprzykrzyć dotychczasowe życie?!:| marzę o momencie w życiu gdy nie mam już żadnych wątpliwości co do siebie,co do innych etc. Mądrzejsi ode mnie mówią ,że świetnym sposobem na zminimalizowanie natręctw jest pójscie do roboty i brak czasu na myśli:D wtedy podobno nawet nie chce się mieć nic w głowie tylko marzy się o chwili spokoju w domu,w obecności bliskich..:) co myślicie? [Dodane po edycji:] muszę jeszcze dodać ,że ja mam takie okresy gdy w ogóle nie mam natrętnych,męczących myśli ale póżniej przychodzi czas na takie silne natręctwa,które dotykają prawie każdą sferę życia.. wtedy jest mała panika u mnie ponoć jest to problem złego postrzegania świata-czyt.nieżyciowości i ciągłemu dziwieniu się wszystkiemu i pragnieniu nieustannego komfortu..znacie to?
  4. dzięki za odpowiedz!:) Twój fajny racjonalizm rozjaśnił mi umysł no ale na pogorszenie nastroju(np.depresje) chyba hormony mają wpływ co? większość moich koleżanek bierze tablety i marudzi,że mają doła post-hormonalnego:) ja nawet nie obawiam się ,że natręctw będzie więcej tylko przy pogorszeniu nastroju ma się też więcej wątpliwości -a wtedy natręctwa pojawiają się ze zdwojoną siłą! jakiś czas temu odstawiłam lek Fevarin i na razie samodzielnie walczę- z różnym skutkiem;) więc nie chcę dodatkowo obciążać mojej zrytej bańki depresjami
  5. Czy tabletki antykoncepcyjne o małej zawartości hormonów(np.Yasminelle) wpływają u Was na powiększenie ilości natręctw?? proszę o Waszą opinię bo niestety jestem trochę somatyczką i lubię sobie takie rzeczy wmawiać pozdrawiam! [Dodane po edycji:] no i muszę dodać,że gdy brałam tabletki czułam się jakaś taka bardziej zrównoważona psychicznie i wyciszona więc bardzo dobrze!:) ale do czasu,aż wyczytałam,że mogą one przyczyniać się do depresji więc wywnioskowałam ,że powinny mi szkodzić no i zaczęłam sobie to wmawiać pomóżcie!
  6. tylko nie rozumiem jednej rzeczy-czemu podczas wizyty u psychiatry,usłyszawszy,że nie nadaję się na leczenie u niego tylko na mój problem potrzebna jest psychoterapia,przepisuje mi lek? nie chce by zabrzmiało to jak oskarżenie,bo akurat byłam u bardzo fajnego i kompetentnego lekarza,jednak nie rozumiem skąd w psychiatrach taka szybka potrzeba pchania w nas tak dużej i nieobojętnej dla organizmu chemii? tym bardziej,że to są leki które wzmagają przyrost serotoniny a my jej przecież nie potrzebujemy,bo mamy jej stosowną ilość.Może gdyby psychiatrzy zmienili podejście to dali by nam więcej wiary w zwycięstwo nad natręctwami własną silą i psychiką.Jestem zwolenniczką psychoterapii,gdyż ta pomaga nam zmienić podejście do życia i troche sie wyluzować nie byc tak czarno-bialym,nie karac sie za mysli,zdjac z siebie poczucie winy-bo te mysli sa obce,nie sa nasze.Dark Angel co rozumiesz przez zdanie"trzeba do tego dojrzeć?" jak to zrobic?skupic sie na zyciu realnym?chciałabym Cie zrozumieć bo może faktycznie jest dla nas nadzieja na przyszlosc;)
  7. właśnie przeżyłam coś niesamowitego!:) dwie osoby:"Etien" i "Załamka"napisały mi zdania,które od tak wielu lat krzątają mi się po głowie...jakoś nie wyobrażałam sobie tego wcześniej,że ktoś może dokładnie czuć to samo co ja... do tych samych wniosków dochodzić!zgadzam się z Waszymi metodami w 100 % i dziękuję,że przekonałyście mnie do nich w 100 % (bo jak wiadomo w nerwicy nawet jeśli dojdziesz do jakiegoś wniosku,który bardzo Ci odpowiada to i tak zadajesz sobie pytanie"czy na pewno np.jest skuteczny?czy na pewno uwierzyć?).Od pół roku chodzę na psychoterapię,która już teraz bardzo mi pomogła.Psychologiem jest bardzo inteligenta osoba,która obnaża mi samą siebie.Nabieram dystansu do natręctw,do męczących myśli i obrazów.Staram się dać im wolność i nie bać się ,że pojawią się w najmniej oczekiwanym momencie.Myślę sobie"spoko bądźcie i wcale nie będę Was odpędzać";).Gdy czeka mnie jakaś radość lub duży stres ,wtedy one potęgują swoją moc.Czuje też,że wtedy trochę tracę grunt pod nogami i wpadam w chwilową panikę.Bo niestety zarówno myśli jak i obrazy są związane z bardzo ważnymi dla mnie osobami-bliskimi(wiem,że to jest też charakterystyka natręctw!).Staram się wtedy zracjonalizować problem i faktycznie chwilę muszę ze sobą pogadać;)jednak dążę do tego by dojść do momentu aby w ogóle żadne myśli(ani te stare,ani te które sobie ubzduram) nie robiły na mnie żadnego wrażenia!dlatego mam nadzieję,że terapia mi w tym pomoże:).Jestem przeciwniczką leków i tak jak Ty Etien,od początku nie dałam im psychicznego przyzwolenia.Od początku moje ciało z nimi walczyło.Przez parę miesięcy czułam się dziwnie.Nie wiem,może natręctw miałam mniej ale za to moje samopoczucie było beznadziejne ze względu na ciągłe mdłości,bóle łydek,wieczną ospałość i brak energii,brak apetytu..czułam się nimi zatruta.Teraz mam lęk,że skoro postanowiłam odstawić lek to natręctwa wrócą ze zdwojoną siłą.Boję się,że lek działał na zasadzie placebo i że ja zacznę sobie wmawiać natręctwa i odpuszczać walki z nimi-jak myslicie? macie w tym doświadczenie? tylko proszę ,nie odbierajcie mi siły walki bo do leków nie wrócę!!!
  8. słuchajcie! macie wszyscy rację ale musimy odróżnić dwie sprawy-nerwica natręctw to nie jest depresja!niektórzy z Was muszą być na tyle silni,że muszą zmagać się z jednym i drugim ,wtedy wydaje mi się ,że potrzebne są leki.Gdyż wiele z nas ma skłonności do stanów depresyjnych,czyli za małą ilość serotoniny.Natomiast osoby z nerwicą natręctw to osoby ze specyficznymi cechami charakteru-ja na przykład jestem strasznie moralna i słabo sobie ufam! więc to świetne podłoże dla nerwicy-pewnie to rozumiecie,bo mam nadzieję,że nie jestem sama! :) i te myśli powodują w nas gorszy nastrój i poczucie beznadziei.Więc moim problemem,i Was ktorzy mają natrętne myśli(nie czynnosci) utrudniające koncentrację jest postaranie się wyjść z problemu za pomocą poznania siebie i pogodzenia się z tymi myślami,a nie leki.Nie mam nic przeciwko lekom ,uważam że są bardzo skuteczne wobec osób,które je naprawdę potrzebują! natomiast z autopsji wiem,że mnie wycieńczały fizycznie i bardzo źle się czułam w trakcie ich brania.Wiele rozmawiałam ze specjalistami,wiele się naczytałam i do takich wniosków doszliśmy! ktoś się ze mną zgadza??
  9. wiesz co..myślę,że radząc sobie bez pomocy farmakologii ,czerpię z siebie satysfakcję!tym bardziej,że nie porównuję mojego stanu do wielu(nawet większości) osób na tym forum,które na pewno są dużo bardziej dzielni bo walczą z gorszymi stanami!nigdy nie miałam depresji ,natręctwa zwiększają mi się w pewnych momentach-szczególnie podczas emocji-tych pozytywnych jak i tych mniej;)co prawda, niedawno stosowałam farmakologię ale czułam się fatalnie fizycznie!!! jakbym brała jakąś truciznę mówi się,że nikt nie ma ciągłego komfortu w życiu -jedni są pesymistami,inni wciąż marudzą i nie lubią ludzi a my mamy natrętne myśli lub czynności!trzeba się pogodzić:) a jest tutaj ktoś jeszcze kto nie stosuje farmakologii a ma naprawdę męczące natręctwa?gdzieś czytałam,że w nerwicy myślowych natręctw najbardziej skuteczna jest psychoterapia...czekam na Wasze zdanie!!!
  10. dzięki za odpowiedz:) mam podobnie-gadam o tym duzo z bliskimi jednak czasami czuje,ze po 2 godzinach rozmowy o tym samym mam dosc siebie i mnie maja dosc stad pytam Was o sposob jak samemu to pokonywac? moze macie jakies"zaklecia"? czasem mi sie wydaje,ze gadajac o tym czyli zrzucajac odpowiedzialnosc na innych -wciaz nie moge wyjsc z natrectw-bo natrectwem tez jest to ciagle upewnianie sie,ze to sa tylko niegrozne natrectwa a nie Twoje mysli... licze na odpowiedzi!!! do roboty forumowicze:P [Dodane po edycji:] hallooo? czy ktoś może mi pomóc? naprawdę chciałabym usłyszeć jakies budujące rady... zalezy mi na tym by móc poradzić sobie bez leków... jednoczesnie probuje sobie sama pomoc i dosc mi ciezko,szczegolnie mam nagromadzenie natrectw gdy kumuluje mi sie duzo stresow...wciaz mam nadzieje,ze uslysze jakies budujace slowa.
  11. hej! jak sobie radzicie z nerwicą natręctw?interesują mnie sposoby na obsesyjne myśli? chciałabym poznać Wasze sposoby jednocześnie podkreślić,że nie interesuje mnie farmakologia(bo nie czułam różnicy przy braniu leków!)Chce podkreślić,że nie mam aż tak nasilonych natręctw ale jednak one odbierają komfort życia! liczę na Wasze sprawdzone sposoby i tylko pozytywne i motywujące odpowiedzi :)
×