Dlaczego życiowe lekcje najbardziej nas bolą? Dlaczego jesteśmy wystawiani na tak ciężkie próby...
Mam 15 lat. Chce wam opowiedzieć o moim bólu...
Niby to nic takiego...
Już sobie z tym nie radzę
Od zawsze chciałem mieć psa. Jednak odkąd Tina(pies ,zdechł jak miałem 5 lat) odeszła moi rodzice nie chcą się zgodzić na psa.
Mam też brata.
Kiedyś znalazł sobie dziewczynę, mieszkali dom obok.
Po kilku latach...kupili sobie psa.
Od początku stał się moim przyjacielem. Gdy oni pracowali - ja jak najszybciej wracałem ze szkoły, brałem psa do siebie do domu i się nim zajmowałem.
Uwierzyłem ze będzie już dobrze...
Naszły mnie myśli - on kiedyś umrze...
Jednak szybko je odgoniłem.
Na wielkanoc dziewczyna mojego brata zabrała go do swoich rodziców na wieś.
On tam został, ona wróciła. Miała go przywieźć.
Po kilku dniach mój brat rozstał się z nią...
Przeprowadził się do mnie...
Na twarzy uśmiech a w sercu ból...
Niby wszystko jest ok. Ale wieczorami bierze mnie coś za serce.
Doprowadza mnie to do płaczu.
Zostały mi tylko zdjęcia...
Wiem, że on żyje...
Biega gdzieś po wsi...chyba...
Najgorsze jest to, że już go nigdy nie zobaczę...
Napisałem do niej na naszej klasie...nie odpowiedziała...jedyne co - odwiedziła mnie
Boje się o tym mówić komuś, kogo znam. Rodziców boje się nawet pytać o nowego psa...
Nie umiem sobie poradzić...
pomocy.