Skocz do zawartości
Nerwica.com

szelma

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez szelma

  1. Witam:) Powiem tak...za każdym razem gdy miałam "atak" trafiałam do szpitala,za każdym razem za inicjatywą rodziny,bo sama nigdy nioe chciałam...albo chciałam,ale za chwilę było ze mną gorzej i było mi obojętne... Trudno mi odpowiedziec na to pytanie,bo generelnie jeśli jestem w trakcie remisji to wiadomo..jak każdy człowiek miewam gorsze dni i gorzej się czuję...W sumie jekiś niepokój odczówam zawsze przed nawrotem i dziwnoe się czuję wtedy...ale muszę przyznać,zę dopiero niedawno zaczęłam zauwazać,że zbliża się coś"złego"...A tak naprawdę,to trudno jest mi powiedzieć,bo często bywałam w tak ciężkiej "akcji",żę nic nie pamiętam....Ale rodzina i otoczenie zawsze widzą,żę jest coś zle:)
  2. tak jak pisałam w mich wcześniejszych postach nie miałam nigdy świadomości,że dzieje się ze mną coś dziwnego,wszystkie dziwne zazchowania na tamtą chwilę były dla mnie jak najbardziej naturalne.Poprostu nigdy nie miałam nawet krótkotrwałych myśli,że robię coś nienormalnego i,że są to zachowania bynajmniej dziwne.Teraz jestem w stanie wyczuć kiedy atak nadchodzi,bo automatycznie obniża mi się nastrój i wszystko przychodzi stopniowo.Dlatego wiem ,że musze szybko reagować.Ale taką umiejętność posiadają raczej osoby które miały wiele nawrotów choroby i znają swoje jazdy.Ale pewne jest to,że jeśli do ataku w moim życiu dochodziło nigdy nie miałam poczucia,że coś jest nie tak.Poprotu "zamykałam" się wswoim świecie i nie przychodziły mi nawet myśli,że ktoś z ludzi może na mnie dziwnie patrzeć.Niee da się tego tak do końca opisać,bo jest to trochę nie zrozumiałe,aczkolwiek jest trochę tak,że schizofrenik nie jest świadomy swoich czynów(jeśli w danym momencie choruje).W ataku zawsze nawet gdy teraz wiem,że robiłam głupoty było mi dobrze i czułam,że wszystko ma jakby"inny wymiar".Dopiero kiedy po intensywnym leczeniu choroba mijała(jak to się mówi w gronie schizofreników) zdawałam sobię sprawę jaki rzeczy robiłam i ,że większość lęków itp jest dla zwykłygo człowieka bez sensu:)
  3. No to tak...Generalnie miałam prawie 21 lat kiedy pewne zdarzenia w moim życiu spowodowały depresję.Leczyłam się na nią długo,z jej powodu trafiłam 2 razy do Instytutu psychiatrii.4 lata pózniej zdiagnozowano u mnie schizofrenie.Jestem dumna z siebie,bo mimo choroby skończyłam studia,choć trwał to dłużej niż powino,przez leczenie i pobyty w szpitalach.Wzięłam ślub z facetem,który był ze mną przez te wszystkie najgorsze lata.Mam śliczną 2 letnią córeczkę,którA w trakcie mojego pobytu w szpitalu opiekuje się mąż i brat.Mam ten komfort,że o pracę nie muszę się martwić,bo prowadze z mężem firme.Funkcjonuje prawie jak normalna osoba.Praca,dom,dziecko,mąż.W trakcie remisji między atakami żyję jak każdy normalny człowiek.Razem z przyjaciólmi schizofrenikami prowadzimy w warszawie grupę wsparcia,dla ludzi dotkniętych tą chorobą.cieszę się,żę otrzymuję od rodziny ogromne wsparcie,b o bez nich nie dałabym sobie rady.Czase jest cięzko,bo poprostu wariuję.Mąz nauczył się wyczówać moje ataki i zawsze szybko reaguje.Chcę żyć i mogę powiedzieć,żę w sumie to żyję jak normalna osoba.A nawrotów się boę tylko dlatego,że mam dziecko i nie pozwolę,by przez moją chorobę został w jakikolwiek sposób zaniedbane przeze mnie.POZDRAWIAM
  4. :)Wiesz to jest też troszkę tak,jak już wspomonałam,że jedną z funkcji tej choroby jest to,że chory nie dopuszca do siebie myśli o schizofrenii.Ja bardzo długo walczyłam z tym,bo myślałam,że to minie i ,że nie ma w tych moich zachowaniach nic dziwnego.Wszystko co działo się wmojej głowie,oraz wszystko co robiłam przyjmowałam jak coś naturalnego.Mogę wręcz twierdzić,że nie zastanawiałam się prawie nigdy na tym,że "coś jest nie tak".?Na chwilę obecną cieszę się,że się leczę,choć są momenty kiedy pytam siebie-po co to wszystko?I myślę jakby to było bez leków(a to również funkcja choroby)Zdarzyło mi się właśnie z tego powodu odstawiać leki,co kończyło się pobytami w szpitalach.w tym momencie wiem,żę potrzebuję leczenia,ale gdy tylko jestem w gorszej formie,rozmyślam nad jego sensem.Choć dziś wiem,żę muszę jewzdzić co 2 tygodnie na zastrzyki z haloperidolu,a codziennie przyjmować go w tabletkach,boję się tego,żę jutro,czy pojutrze to myślenie może ulec zmianie...A przecież mam dla kogo,żyć i być zdrową.(mąż i córka)W czwartek pierwszy raz od 2 miesięcy zobaczę swoją córeczkę.Mam siłe do walki,bo wiem,że schizofrenia to nie koniec świata,choć każdy dzień jest walką o normalność:)pozdrawiam...
  5. cieszę się,zę dochodzicie powoli do słusznych wniosków...Boicie się własnych myśli..a nie tak jak ja w ataku boję się np.tej wody:)Strach przed nieznanym bywa paraliżujący.A nasze własne myśli potrafią być bardzo niszczące.tak...to prawda,żę zrobiłam wielki błą nie mówiąć mojek lekarce wszystkiego odrazu.Dlatego leczenie na depresję było bez sensu.Ale chodzi włąśnie o to,żę nigdy nie dopuszczałam do siebi myśli,żę mogę mieć schizo.Nie chciałam poprostu w to wierzyć.I dlatego usilnie leczyłam depresje.To bardzo głupie,ale wtedy myślałam,żę jeśli będę wierzyć w depresje to nic gorszego mi nie grozi...Niestety teraz wiem,żę był to już jeden z objawów choroby(wypieranie jej).Dzisiaj zrobiłabym wszystko,żeby jak najszybciej zdjagnozować schizofrenie,a nie łudzić się,żę jestem zdrowa. Trzymajcie się.Pozdrawiam.
  6. Lęk przed czymś nie określonym.Jest to raczej coś czego nie da się opisać...bardzo paraliżujący,nie pozwalający na wychodzenie z domu..Ja np. miałam taki l\ęk przed pujściem pod prysznic-że się utopie,że woda wypali mi skórę i nie myłam się przez jakiś czas(to dosyć przykre doświadczenia).lęk przed osobami,które na codzień są ci bliskie i również strach o nie,że coś im się stanie.Ja nigdy nie miałam lęku związanego z tym,że komuś coś zrobie,ale znam osoby un których to wystąpiło.U mnie było też coś takiego,że taki lęk powodował myśli samobójcze,bo nie mogłam sobie z tym poradzić...odpychałam je od siebie,ale niestety miałam próbę "s",po której zdiagnozowano u mnie schizofrenie.Na depresję chorowałam przez 5 lat,ale patrzącna to teraz mogę twierdzić,że były to początki choroby...albo inaczej-schizofrenia najczęciej wywołana jest przez jakieś przykre zdarzenie w życiu,lub przez marzeni\a,które są nie osiągalne.Uważam,że depresja wywołała u mnie chorobę(zresztą lekrze też są podobnego zdania)Poprostu w depresji zapadłam w swój świat i tak to się zaczęło.Tak naprawdę depresja chyba nie została wyleczona,bo przerodził się w schizo.A co do tego,że da się ją potwierdzić przed "?atakiem"to jednak upierałabym się,że nie.Lekarze też są naogół tego zdania.W ogóle schizofrenia jest chorobą,której domońca nie da się zdjagnozować(kjak większość chorób psychicznych) Mam przyjaciela,który 8 lat leczył się na schizo paranoidalną i w zeszłym roku w instytuci psychiatri podważyli tą diagnozę i,że niby nie jest chory-jakieś magoczne uzdrowienie czy co? [Dodane po edycji:] A zapomniałam dodać,że znam mnustwo schizofreników,którzy przed diagnozą f20 "chorowali" na depresję,albo zaburzenia psychoaktywne,psychozy.Dlatego uważam,że z tą diagnozą nie jest tak prosto.Nie ma 2 osób które miały by takie same objawy choroby.psychiatrzy wiedzą co robia,ale w warunkah szpitalnych.Jesli podejrzewaci u siebi jakieś choroby psychiczne,to kładzcie się do szpitala.Uważam,że trudno stawiać diagnozy lekarzą z przychodni...bądz na prywatnych wizytach.Przykładem jestem np.ja która 5 lat leczona byłam na depresję z objawa,mi psychotycznymi...Dbajcie o swą psychę,bo nikomu nie życzę schizo....Bo to naprawdę choroba,która daje popalić.pozdrawiam
  7. Na pytanie ile trwa lęk nie jestem Ci w stanie odpowiedzieć...Ja w tej chwili staram się nie dopuszczać do "apogeum" i w momencie kiedy czuje jakikolwiek zmiany zgłaszam się po pomoc do specjalistów.Bo jeśli zlekceważy się objawy początkowe to dochodzi do dalszego rozwoju akcji,co jest logiczne.Inne objawy to np. głosy,"słyszenie"myśli innych,to,że wszyscy o nas mówią,obserwują,widzimy rzeczy których nie ma,muzyka i sztuka ma dla nas inny wymiar,odczówamy lęk przed ludzmi i samym sobą,lub przed utratą stanu w którym jesteśmy,podejmujemy zachowania,które są cponajmniej dziwne.Takich symptomów nie wolno lekceważyć,choć mogą okazać się również paranoją,zaburzeniami psychioaktywnymi.Prawda jest taka,że schizofrenia może być potwierdzona na 100% tylko w momencie gdy podczas konsultacji psychiatrycznych i psychologicznych,pacjent jest w trakcie ataku choroby. A tak w ogóle czemu uważasz,że masz jakąś chorobę psychiczną?coś na to wskazuje?pozdrawiam:)
  8. szelma

    Szelma

    jestem "specyficznym"przypadkiem...Ogólnie cierpie na schizofrenie paranoidalną.Ale poza atakami choroby towarzysy mi depresja,jakby nie związana z chorobą.Ja leżałam na f6 2 miesiące i nic mi to nie daje...boje się żyć..boje się nawrotów choroby.Mam 29 lat dziecko,męza..chcę żyć normalnie a strach przed nawrotami schizofrenii,powoduje,że wpadam w depresję,nerwicę i czas remisjii jest bardzi krótki..Nie wiem,teraz dobrali mi inne leki i może będzie lepiej./tyle tylko,że muszę chodzić na terapię dla osób z nerwicą,a mam schizofrenie...to wszystko jest jakieś absurdalne...Załamka:( [Dodane po edycji:] a zapomniałam dodać,że był to mój 5 pobyt w instytucie...za każdym razem mam nadzieje ,że ostatni:)
  9. Szczerze mówiąc derealizacje odczówałam w depresjii,z której teoretycznie wyleczyłam się w 2004.A w 2005 zachorowałoam na schizo.Co do depersonalizacji,to mogę powiedzieć,że w ataku schizofrenii napewno tego nie odczówam,bo jest mi dobrze w takim stanie i nie myślę o tym jak zachowałabym się normalnie.Przykład:kiedyś idąc ulicami warszawy mijałam dziewczynką ok 10 lat i oddałam jej kolie którą dostałam na 3 rocznicę ślubu od mąża...nie czułam,żę to nie ja...w takim stanie czuje się zazwyczaj lepiej ni9ż normalnie.Jednak wiem,że mogę wyrządzić siobie samej krzywdę...W atakach mi9ewam myśli samobójczę.Generalnie chorobę wykryto u mnie po próbie saamobójczej,więc może można to uznać za walklę z chorobą i niechęć do samej siebie.Więc chyba faktycznie reakcje deperso i dereali. można uznawać za początki choroby.Aczkolwiek uważam,że nie w każdym przypadku tak mus być.Poza tym większość ludzi chorujących na schizofrenie przed atakiem choroby czuje ogromny lęk i inne symptomy.Tyle tylko,że trzeba nauczać się je odróżniać.A jeszcze jedno...BARDZO WAŻNE-w przeciągu 4 lat od kąd choruje poznałam dużo scizofreników i większość z nich nie wierzy w to,żę jest chora...jest to jeden z objawów choroby-nie dopuszczanie do siebie myśli o schizofreni.JEŚLI KTOŚ MIAŁBY JAKIEŚ PYTANIA TO PISZCIE ZAPRASZAM:)
  10. witam...Ludzie proszę was bardzo...rozumiem,że boicie się chorób psychicznych,ale nie wmawiajcie sobie,że jesteście chorzy...moja historia zaczęła się od depresji,potem nerwicy(2 pobyty w instytucie psychiatrii i neurologii w ciągu jednego rou).Z depresji i kilku przykrych zdarzeń w moim życiu zapadłam w swój własny świat.Słyszałam głosy widziałam obrazki,sraciłam kontakt ze światem zew. miałam słynną akcje schizofreników"kamera".Ale nie chciałam nic z tym robić bo w tym świecie było mi dobrze.Wkońcu trafiłam na f1 na Sobieskiego w Warszawie i postawiono diagnozę-sch\zofrenia paranoidalna.Uwierzcie,że gdybym mogła cofnąć czas zrobiłabym wszystko,aby choroby nie wywołać.Choćby dlatego,że mam 2 letnią córeczkę,a mąż boi się nawrotów.A tak apropo w środę wyszłam już poraz 5 ze szpitala psychiatrycznego..Trzymajcie się:)
  11. szelma

    Szelma

    Witam wszystkich....SZczerze mówiąc szukam jakiegokolwiek wsparcia...2 dni temu wyszłam z Instytutu Psychiatrii i neurologgi(niestety nie z oddziału kliniki nerwic,bo nie było miejsc).Teraz czekam na konsultacje do grupy terapeutycznej...boję się okropnie,mam wrażenie,że pobyt w psychiatryku jeszcze bardziej mnie zdołował,choć przynajmniej dobrali mi leki...pozdrawiam wszystkicch
×