Skocz do zawartości
Nerwica.com

gecko

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia gecko

  1. dzięki za wsparcie, akurat teraz psycholog jest na urlopie, ale w najbliższy piątek ma już być, mimo iż mam lepsze samopoczucie nie zamierzam rezygnować z wizyty, pogorszyć nie pogorszy a może pomóc pozdrawiam...
  2. dzięki za wsparcie, akurat teraz psycholog jest na urlopie, ale w najbliższy piątek ma już być, mimo iż mam lepsze samopoczucie nie zamierzam rezygnować z wizyty, pogorszyć nie pogorszy a może pomóc pozdrawiam...
  3. Moja historia choroby zaczęła się dość podstępnie, gdyż będąc jeszcze w gimnazjum miałem fobię na tle mycia rąk, myłem tak ręce często że aż pokaleczyłem sobie naskórek na dłoniach. Sądzę , że to mogły być pierwsze objawy stanu w jakim się teraz znajduję. Podjąłem sam walkę z tą fobią i wygrałem więcej mnie to nigdy w życiu nie męczyło. Następnie przyszła kolej na ciężki rok 3 klasy gimnazjum, praktycznie wszystko na raz, przeprowadzka, testy końcowe, problemy rodzinne, to wszystko się kumulowało. Jako że z natury jestem człowiekiem spokojnym, wszystkie problemy nosiłem w sobie. Zamknąłem się w sobie ale pocieszałem się tym że pójdę do LO i wszystko się zmienii zmienię otoczenie, miałem marzenia. Zaczynając 1 klasę LO długo nie mogłem się odnaleść w tej szkole, nowi nauczyciele i cały czas męcząca presja żeby się utrzymać na pierwszym roku. Wkuwanie po nocach, ambicje i trochę z tym przegiąłem. Pewnego dla mnie strasznego dnia, będąc na lekcji polskiego źle się poczułem, zaczęło mnie coś dusić w gardle, w głowie zaczło się kręcić, wybiegłem z klasy i znalazłem się u pielęgniarki z bardzo wysokim ciśnieniem. Być może to przemęczenie...tak było na początku. Następstwem był szereg badań, okazało się że jestem kompletnie zdrowy. Ale po tym incydencie leżałem w domu w łóżku. Cały czas wystraszony, zacząłem się bać dzwonka do drzwi znajomych, którzy mnie odwiedzali, miałem kłopot z wyjściem z domu. Małymi kroczkami pokonałem te lęki. W szkole nie było mnie przez 3 tygodnie, w między czasie pojechałem na badania do kardiologa, nigdy w życiu nie byłem tak zestresowany, nie mogłem się uspokoić , serce kołatało, bałem się jazdy samochodem. Kardiolog stwierdził u mnie nerwicę wegetatywną, przepisał witaminy i kazał się nie forsować. Długo przełamywałem lęk w szkole, bo w myślach miałem cały czas obawę przed tym aby to się nie powtórzyło. Jakoś się przełamałem. W 2 klasie LO znalazłem pewien sposób na odreagowanie, mianowicie rower i wszystko było w miarę oka. Ale nagle ni z tąd ni z owąd , gdzie nigdy się nie bałem poruszać środkami lokomocjii zacząłem mieć pewne obawy, z czasem i to mi się udało przełamać. Aż tu nagle pewnego dnia do głowy przyszła mi pewna straszna i natrętna myśl, której nie mogłem się pozbyć i wysysała ze mnie energie przez jakiś tydzień. Ale i ten problem pokonałem. Aż do dnia dzisiejszego mam obecnie 18 lat w tym roku piszę maturę a jestem kompletnie rozbity, zmęczony, i do tego od pewnego czasu miewam natrętne straszne myśli, które mnie paraliżują, nie potrafię się normalnie poruszać w społeczeństwie, czasami myśli te paraliżują mnie to takiego stopnia że zaczynam się izolować, np tak jak teraz od są ferie a ja od tygodnia nie wychodzę na dwór tylko siędze w domu, a gdy wychodzę do sklepu albo do ludzi to czuję się jak jakiś dzikus. Cały czas myślę o tym aby pójść do psychologa, zwłaszcza teraz kiedy mam wolne, ale mam pewne obawy, postaram się zdobyć na odwagę i może w środę się wybiorę bo czuję że sam już sobie z tym problemem nie poradzę....mimo marzeń i wielu chęci lęki paraliżują mnie do tego stopnia że ciężko jest mi udawać że jest pięknie, śmiać się na siłę i męczyć się z tym problemem codziennie. Przepraszam że się tak rozpisałem, pewnie mało kto to będzie czytał, ale musiałem to wyrzucić z siebie. Może macie jakieś rady, czy w też mieliście podobnie ja ja taki stan.???
  4. Moja historia zaczęła się jakieś 2 lata temu (przeklinam ten dzień!!) w 1 klasie liceum. Wszystko było na początku wporządku, miałem wielkie marzenia 1 klasa LO , nowi ludzie myślę że będzie fajnie. Nauka wiadomo wszędzie trzeba się uczyć, dam radę a resztę się zobaczy mówiłem sobie. Na początku wszystko było inne, niektórych ludzi już znałem innych dopiero poznałem. A że to pierwszy rok to w modzie jest tzw. przesiew...czyli wzomożona nauka i testowanie przez nowych nauczycieli naszych umiejętności wyniesionych z gimnazjum... Także uczyłem się nocami spałem po kilka godzin, ponadto sks w szkole z koszykówki...Jakoś to będzie mówiłem sobie....i długo tak nie pociągnąłem...organiz był wykończony psychika również...I pechowego dnia podczas zwykłej lekcji języka polskiego...poczułem się źle...nagły lęk....i nie mogłem oddychać dziwnie zakuło mnie w okolicy serca...wybiegłem z klasy...i udałem się do pielęgniarki...przerażony...okazało się że miałem straszny wzrost ciśnienia około 170 ....zadzwoniono po moją rodzinkę zwolniono mnie z budy..i zaraz tego samego dnia do lekarza... U lekarza zrobiono mi EKG i inne badania w tym badania krwi....okazało się że mam książkowe świetne wyniki, cukier w normie itp. Pojechałem jeszcze do Opola na badanie echa serca ....i tu zaczynają się schody...przed samym wyjazdem do Opola samochodem strasznie się zestresowałem...czułem się osaczony...i znowu ciśnienie skoczyło do 140...nie mogąc myśleć o niczym innym jak o powtórce sytuacji....u lekarza okazało się że też jest wszystko w porzo...lekarz ten zdjagnozował u mnie nerwicę wegetatywną...i lekkie przemęczenie. Po tym incydencie nie było mnie w budzie gdzieś przez 3 tygodnie...a później miałem kłopoty z chodzeniem do tej szkoły bo ta sytuacja która miała miejsce mnie przeraziła i nie chciałem jej powrotu... W 2 klasie odnalazłem pewien sposób na w miarę zminimalizowanie mojego lęku przed szkołą, a mianowicie zafascynowałem się kolarstwem górskim i tak cały rok przejeździłem...po woli pokonując swoje lęki..w szkole jakoś to szło...mam paczkę moich kolegów którzy zawsze mnie rozwalają poczuciem humoru także ten rok jakoś przeleciał po mimo drobnych lęków...ale wciąż od tamtego momentu jestem kimś innym, bezsilnym i pozbawionym normalnego młodzieżowego życia...były momenty kiedy się ilzolowałem od znajomych nie wychodziłem z domu tylko szkoła dom...Teraz zaczęła się 3 klasa na głowie matura ...w między czasie próbowałem pokonać swoje nieuzasadnione lęki medytacją ale jakoś nie dawała szczególnych rezultatów...kąpiele zapachowe owszem odprężają...ale nie likwidują mojego wewnętrznego lęku....od wczoraj zapisałem się na pływalnię...może będą rezultaty. Teraz także czuję się bezsilny...mam lęk przd staniem gdzieś np w banku w kolejce, albo też gdy jadę gdzieś autobusem (nigdy nie miałem choroby lokomocyjnej i nigdy nie bałem się podróżować)Cała ta nerwica zmieniła moje życie na gorsze, czasami moje nieuzasadnione stany lękowe tworzą bariery w normalnym fukcjonowniu w szkole ...i w codzienności...nie wiem co dalej ze mną będzie...ta cała zaistaniała sytuacja zburzyła moją silną na pozór psychikę jak domek z kart...ciężko mi żyć tak jak to było kiedyś...mimo to staram się myśleć optymistycznie i wlaczyć ze swoimi lękami..czasami na próżno...chciałbym być dalej normalnym chłopakiem który ma 18 lat na karku i myśli optymistycznie i cieszy się życiem a nie się go bać!!!! ... Nie wiem nawet czy ktoś to będzie czytał czy też nie..ale jak mogę sobie poradzić z moim problemem ??? I opanować przesadny lęk??? [/b]
×