Brałam Alventę przez prawie rok, z początku czułam się tragicznie (uderzenia gorąca, zawroty głowy, dreszcze, źrenice narkomana, mdłości, osłabienie etc.) i dopiero czwartego dnia wstałam z łóżka, ale ten lek naprawdę podniósł mnie na nogi - funkcjonowałam normalnie, znowu mogłam się uczyć, rozmawiać z ludźmi, ataki były bardzo rzadkie, mniej więcej jeden, dwa na miesiąc.
Zaczynając brać, przez pierwsze dwa tygodnie przyjmowałam dodatkowo klorazepan disodowy (nazwy preparatu już nie pamiętam) - dzięki temu przez pierwszy krytyczny okres, kiedy A. nie działała jeszcze jak trzeba, nie miałam przypadkiem napadów lęku. Gdyby nie to, być może nie wytrzymałabym efektów ubocznych.
Pozdrawiam