Muszę zaprotestować - brak wywołuje rozdarcie? Jestem ateistą, a wcale nie czuję się rozdarty. Nie trzeba być wierzącym, aby mieć czyste sumienie. Poza tym, sugeruje się tutaj, że to brak wiary powoduje chorobę - to kuriozalne. Nie jest to prawdą.
Apropos tych myśli - mimo, iż je miewam, myślę, że popełnienie samobójstwa byłoby dla mnie ostatecznością, lecz mogę dopuścić, że ktoś inny by to zrobił. Mimo, iż śmierci się nie boję (bo wiem, że po niej nic nie ma), wydaje mi się, że szkoda by zmarnować życie - w końcu nie spotykają nas tylko same przykrości, trzeba myśleć pozytywnie, że będzie lepiej.