Skocz do zawartości
Nerwica.com

edward

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez edward

  1. "Back in Baby's Arms" - Patsy Cline "Wonderful World" - Sam Cooke Myślę, że przy piosence "In Dreams" Roya Orbisona, miło byłoby odebrać sobie życie.
  2. edward

    Otępienie... znacie to?

    Wiesz betty, ja mam rodzinę, która gotowa jest mnie cały czas wspierać, ale w stanie, w którym aktualnie się znajduję, niewiele będę mógł zdziałać na dłuższą metę, nawet mimo pomocy. nikt89 - Ja właśnie chciałbym uniknąć brania leków, bo nawet nie mogę mieć pewności, że w moim przypadku zadziałają tak samo jak u Ciebie. Spróbuję dojść do siebie "zdrowym" trybem życia. Jeżeli samo mi nie przejdzie, to może wtedy pójdę jeszcze raz do psychiatry po jakieś nowe tabletki, albo w ostateczności powrócę do seronilu. Mam rozumieć, że gdy Tobie się poprawiło, to odstawiłeś tabletki, czy nadal je zażywasz? Pozdrawiam.
  3. edward

    Otępienie... znacie to?

    Rozumiem, że z takimi jak ja trzeba ostro, także dziękuję za dobre chęci. Nigdy nie piłem w czasie brania leków, ani na odwrót. Działania mające wyprowadzić mnie z nałogu są już podjęte i chcę przeżyć całą resztę życia bez alkoholu. Niedawno pomyślałem, że jednak być może przekroczyłem już granicę, oddzielającą mnie na zawsze od dawnego życia, od bycia prawdziwym sobą, jeżeli rozumiesz, co mam na myśli. A odnośnie tej osoby, o której pisałaś. Co z nią?
  4. Witam! Od jakiegoś czasu mam problem z właściwym postrzeganiem rzeczywistości. Objawia się to w taki sposób, że wciąż chodzę jak zombie, jestem otępiały, mam problemy z koncentracją, boję się kontaktu z ludźmi, bo nie mogę być sobą i zachowywać się naturalnie. Powinienem wspomnieć, iż jestem alkoholikiem. Od mojej ostatniej sesji alkoholowej minął już prawie miesiąc, ale ja wciąż nie czuję się sobą. Znajdowałem się już w takim stanie, a było to w grudniu 2008 roku, jednak wówczas powodem było nocne siedzenie, chodzenie spać nad ranem i wstawanie po południu. Jako, że była to zima, a w tym okresie łatwiej o tak zwane "zimowe depresje", więc uznałem to za dość sensowne. Po jakimś czasie, po nieco lepszym - że tak powiem - traktowaniu organizmu, przeszło mi. Teraz znów się to pojawiło, tyle że jakby na moje własne życzenie, bo po okresie 4,5 miesięcy abstynencji znów wpadłem w ciąg. Specjaliści uznali, że to depresja, przepisali odpowiednie tabletki (za pierwszym razem w grudniu Coaxil, a teraz Seronil), jednak one sprawiały, że było jeszcze gorzej; czułem się po nich jeszcze bardziej odczłowieczony. Fakt, w obydwu przypadkach odstawiałem je już po pięciu dniach, a działanie niektórych widoczne jest podobno po dwóch, trzech tygodniach, ale nie wytrzymywałem stanu, w które mnie one wprowadzały. Prawda też jest taka, że leki trzeba odpowiednio dobrać, bo nie każde działają na każdego, ale myśl, że miałbym się męczyć przez trzy tygodnie z jednymi tabletkami, po czym miałoby się okazać, że nie są one właściwe, jest dla mnie przerażająca. Czy miał ktoś z was kiedykolwiek coś takiego? Nie wiem już co mam robić, jem witaminy, dotleniam się, próbuję chodzić wcześniej spać, tyle że nie zawsze się to udaje, bo dziś na przykład nie mogłem się zwlec z łóżka i udało mi się to dopiero o 12, co oznacza, że w nocy znów nie będę mógł zasnąć wcześniej niż przed trzecią. A skoro tak, to jutro znów nie zmobilizuję się, by wstać choćby o 10. To dla mnie najgorętszy okres, bo pracuję właśnie nad pracą dyplomową i nie mogę sobie pozwolić na tego typu niedomagania organizmu, a ściślej mówiąc - psychiki. Wolałbym już mieć świńską grypę, niż inteligencję karalucha. Napiszcie proszę, czy miał ktoś z was podobny problem, a jeśli tak, to w jaki sposób go zwalczył. Pozdrawiam.
×