Zawsze jak coś mi się nie uda, kiedy nie mam pewności co do tego, co się wydarzy zaczynam płakać. Wydawałoby się to normalne, ale nie do końca. Ja płaczę bez przerwy w takich momentach- dopóki nie znajdę odpowiedniego rozwiązania swojego problemu. Zaczynam krzyczeć na wszystkich, patrzę się w jeden punkt, nie dam rady jeść i spać.
Teraz to wszystko się nasiliło. W tym tygodniu pisałam maturę z polskiego, nie jestem pewna, czy coś w niej zrobiłam dobrze (pisałam rozszerzenie). Dobija mnie poczucie tego, że nie mogę sprawdzić tego, co jest nie tak w mojej pracy. Obsesyjnie przeszukuję internet, żeby chociaż trochę się pocieszyć. Oczywiście płaczę, duszę się, wymiotuję i nie dam rady niczego przełknąć. Wszyscy mi mówią, żebym wyluzowała....A JA NIE POTRAFIĘ, NIE MOGĘ!!
Denerwuję nie tylko siebie, ale i rodziców- mam tego świadomość. O i właśnie znowu zaczynam płakać...
Mam iść do lekarza? Psychiatry, psychologa? Co mam robić, bo to, że mam coś nie po kolei w głowie, to jak widać sama do tego doszłam....
